Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sandra: Nawrócenie

Pragnę podzielić się swoim świadectwem dotyczącym Nowenny Pompejańskiej. Moje małżeństwo od samego początku było nieudane, tj relacje z mężem bolały mnie okropnie, ciągłe niezrozumienie, brak chęci rozmowy, brak chęci podejmowania trudnych tematów i szukania rozwiązania problemów, w kółko ciche dni. Czas mijał, a między nami było z dnia na dzień gorzej. Mamy córeczkę, więc o nią chodziło mi najbardziej. Pragnęłam aby miała normalny dom, szcześliwą rodzinę, niestety totalnie nie potrafiliśmy się z mężem porozumieć i to dosłownie w niczym. Na Nowennę Pompejańską natykałam się bardzo często, ponieważ na portalu społecznościowym wyskakiwało mi wiele świadectw. Jednak mijały miesiące, a ja nie potrafiłam się do tego zabrać.
Między mną a mężem był totalny brak szacunku, poniżenia z obu stron, właściwie zaczęło dochodzić już do przepychanek fizycznych. To był moment, którego się bardzo przestraszyłam. Wieczorami nie potrafiłam się modlić, praktycznie każdy dzień mojego małżeństwa przepłakałam. Wołałam do Boga, ale nic się nie zmieniało. Oboje z mężem staramy się chodzić co niedzielę do Kościoła, jednak pewnego dnia mój mąż stwierdził, ze nie musimy tam chodzić co niedzielę. Wtedy zapaliła się w mojej głowie lampka, że bez Boga to już na pewno nasza rodzina się rozpadnie. Zanim rozpocznę swoją historię z Nowenną, muszę jeszcze wspomnieć o tym, że im częściej zdarzały się między nami kłótnie, tym częściej miałam koszmary, budziłam się w nocy o godz 3, czułam zapach spalenizny. Kiedy szłam spać do drugiego pokoju po kłótni z mężem w nocy budziło mnie skrzypanie podłogi, kiedy to lekceważyłam i próbowałam dalej spać, coś jakby zbliżało się do mnie i wtedy uciekałam do męża łóżka. Kiedy natykałam się na Nowennę Pompejańską i już wiedziałam, że chce ją rozpocząć tylko nie miałam co do tego ustalonej konkretnej daty, koszmary śniły mi się noc w noc, czułam lęk, jakąś obecność. I właśnie ten moment, kiedy mąż stwierdził, że nie musimy chodzić do Kościoła tak często, był momentem przełomowym.
Kolejnego dnia rano zaczęłam ją odmawiać. Podczas odmawiania czułam ogromny lęk, czyjąś obecność, gdy zbliżał się koniec nagle pojawiał się szum w uszach, mdłości, parcie na siedzenie tj nie potrafiłam klęczeć. Biegłam do toalety, wracałam i kończyłam Nowennę. Pierwsze dni były okropne, czułam nieustannie tę obecność, ogromny lęk, zarówno w dzień jak i w nocy. Pojechaliśmy z mężem do pewnej miejscowości, przechodząc obok Kościoła św Jacka, nasza 3 letnia córka chcąc pójść na plac zabaw a nie znając tej drogi, zatrzymała się mówiąc, że nie tędy chce iść. Na to z moich ust padły słowa „nic się nie martw, ja Cię poprowadzę, tylko mi zaufaj”. Od razu wiedziałam, że to nie są moje słowa, ze to Pan Jezus chce mi je przekazać. Poza tym znając siebie, nie zwróciłabym się w ten sposób do córki. Nie potrafiłam jednak dać temu wiary i kolejnego dnia w niedziele uslyszałam w Kościele Słowo Boże „Duch Święty zamienia się w waszych rozmówców”. Po tym już wiedziałam, że to były słowa Jezusa skierowane do mnie. Lęk jednak nie minął w tamtym czasie. Z perspektywy czasu już wiem, że Bóg dopuścił do mnie to zło, abym mogła mu się całkowicie oddać we wszystkim. A tego się bałam. Bałam się tego, czego może ode mnie chcieć (takie poczucie miałam w sobie od lat dziecięcych). Będąc zupełnie wykończona tym ciągłym strachem, przechodząc znów obok Kościoła św Jacka (tak się złożyło, ze byliśmy tam ponownie), w myślach powiedziałam do Pana, że zrobię wszystko, cokolwiek chce, żeby tylko zabrał ode mnie to zło). Tak się stało. Lęk i koszmary minęły, choć nie do końca. Okropne koszmary miewałam wtedy, gdy zamierzałam się pojednać ze swoim tatą, z którym nie utrzymywałam kontaktu 10 lat. Jednak pomimo koszmarów, po przebudzeniu czułam ogromny spokój i Opiekę Matki Bożej. Wiele mogłabym opisywać, bo wiele się stało, m.in. pojednałam się z tatą (dzień w którym do niego napisałam, to było święto Matki Boskiej Anielskiej). On odpisał mi w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Miałam taką sytuację też, gdzie będąc z dzieckiem na placu zabaw, w myślach wielbiłam Boga, czułam ogromną wdzieczność za wszystko co mam i Miłość do Niego. Nagle moje dziecko chciało pójść w inne miejsce. Ja nagle poczułam zapach róż, który z każdym krokiem był coraz bardziej intensywny. Rozglądałam się wszędzie, szukałam tych kwiatów, ale ich nie było. Wtedy przyszła do mojej głowy myśl, że to Matka Boża jest kojarzona z tym zapachem. Następnie zapach ten odczuliśmy otwierając drzwi naszego mieszkania. W głowie pojawiła się myśl „Matka Boża chce nam powiedzieć, że ma nas w swojej opiece). Kilka godz poźniej moja córka zaczeła wymiotować, trzy dni poźniej musiałyśmy zostać w szpitalu. Wtedy też odczuwałam ogromny spokój, pomimo, iż wcześniej nawet katar córki wywoływał u mnie dosłownie histerie (w 20 st potrafiłam ją ubierać w kurtkę, żeby wyzdrowiała z kataru).
Dzięki Nowennie stałam się o wiele bardziej spokojna. Budzę się rano i czuje w sobie szczęście, we wnętrzu w sercu. Radość i ogromną wdzięczność za wszystko co mnie spotyka, nawet za ból, który zadaje mi relacja z mężem. Pomimo, iż nie poprawiła się tak, jakbym tego chciała, i on stał się bardziej spokojny, cierpliwy i nie występuje już miedzy nami tak często przemoc słowna, a fizyczna wcale. Przede wszystkim nasza córka wychowuje się w normalnej atmosferze. Odkąd rozpoczęłam Nowennę nieustannie czuję ogromną opiekę Matki Bożej, wiem, że czuwa nad naszą rodziną. Na każde pytanie, jakie zadaję Bogu, dostaję odpowiedź. Właściwie konkretną. Nawet słowo w słowo. Czy to w Piśmie Św, po które akurat sięgnę, czy w Ewangelii, czy gdziekolwiek indziej, bo Pan działa wszędzie i wszystkimi drogami stara się do nas dotrzeć. Przystąpiłam także do spowiedzi generalnej, staram się co tydzień przystępować do sakramentu pokuty, aby nie przyjmować świętokradzko Pana Jezusa do swego serca. Już wiem, ze bez względu na to, co jest wokół mnie, co będzie dalej, to Jezus jest moją największą Miłoscią, Jemu pragnę się oddawać każdego dnia, zawierzając każdą relację i każdą czynność. Czuję się spokojna, bo czuję Jego obecność i Miłość.
Odmówiłam 3 Nowenny Pompejańskie, dwie z nich były o nawrócenie mojego męża i sakrament pokuty dla niego. Nie zostały jeszcze wysłuchane, ale wszystko pragnę zawierzać Bogu i wiem, że skoro jeszcze to nie nadeszło, to oznacza, że tak ma teraz być.
Polecam serdecznie odmawianie Nowenny Pompejańskiej, jak również zawierzenie się Jezusowi przez ręce Maryi. Relacja jaka tworzy się miedzy człowiekiem a Bogiem jest nie do opisania. To jest już ta pełnia szczęścia, bez względu na wynik każdej intencji. Jest jeszcze jednak ważna kwestia, którą pragnę poruszyć. Wiele ludzi boi się odmawiać Nowennę ze względu na okoliczności, jakie mogą temu towarzyszyć, lęk, koszmary itp. Musicie wiedzieć, że Pan jest najpotężniejszy i to On o wszystkim decyduje. Czasem może sam dopuszczać do nas to zło, abyśmy się mu w zupełności oddali. On to robi dla naszego dobra. Chce nas doprowadzić do prawdziwego szczęścia. Nic nie stanie się bez zgody Boga, włos z głowy nikomu nie spadnie jeśli On na to nie zezwoli. I o tym należy pamiętać. Sama Matka Boża prowadzi te modlitwę, gospodaruje dla nas czas, którego mogłoby się wcześniej wydawać zupełnie nie ma. Wystarczy jedynie dać się Jej prowadzić i prosić każdego dnia, aby pomogła wytrwać w modlitwie. Ogrom łask, jakie spływają dzięki Nowennie Pompejańskiej można liczyć i liczyć.
Z Panem Bogiem

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Amia
Amia
12.01.23 20:22

Piękne świadectwo. Dziś takiego potrzebowałam

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x