Po wielu latach starań udało mi się zajść w ciążę z drugim dzieckiem. Kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym byłam wręcz zaskoczona. Tyle lat nic a tu nagle… Nasz starszy syn ma 13 lat i już straciliśmy z mężem nadzieję na rodzeństwo dla niego.
Jednak 6 listopada zeszłego roku świat nam się zawalił i radość zniknęła.
Będąc na badaniach prenatalnych dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka ma uogólniony obrzęk płodu i nie ma praktycznie żadnych szans na donoszenie ciąży.
Trudno opisać co obje z mężem wtedy poczuliśmy. Była rozpacz, żal, obwinianie wszystkich i wszystkiego. Lekarka skierowała nas na badania genetyczne. Kiedy otrzymaliśmy wyniki okazało się, że dziecko ma wadę genetyczną- zespół Turnera i lekarze dają 1% szans na to, że się urodzi. Proponowali oni mi nawet aborcję za granicą, Wiedziałam, że muszę od nich uciekać bo nigdy bym tego nie zrobiła.
Gdzieś między litrami wylanych łez a poczuciem takiej bezradności przypomniałam sobie, że nasi przyjaciele wielokrotnie namawiali nas na przyjazd na Mszę Świętą o uzdrowienie. Jednak zawsze było jakieś ale, ciągle inne ważniejsze sprawy. Wtedy postanowiliśmy poruszyć niebo i ziemię, żeby ratować nasze dziecko.
Już w listopadzie przyjechaliśmy do kościoła na mszę. Przy pierwszej rozmowie z wysłannikiem zasnęłam w Duchu Świętym.
Podczas modlitwy poczułam takie wewnętrzne ciepło. Już wtedy wiedziałam, że będzie dobrze. Po tym wszystkim stałam się spokojniejsza.
Pierwsze dobre informacje otrzymaliśmy już 30 grudnia, kiedy lekarz robiąc kolejne badanie usg powiedział, że obrzęk się cofnął.
Potem wykonaliśmy echo serca małej – pani profesor również potwierdziła, że nie ma żadnej wady serca charakterystycznej dla tej wady genetycznej.
W trakcie tych wszystkich miesięcy oczekiwania byłam dziwnie spokojna.
Wiedziałam, że Pan Bóg nad nami czuwa, a Matka Boża dzięki Nowennie Pompejańskiej, którą również zaczęłam odmawiać opiekuje się nami.
Córkę urodziłam w 35 tygodniu ciąży. Poród był przez cięcie cesarskie ze względu na moje podwyższone ciśnienie i cukrzycę ciążową.
Zarówno podczas porodu jak i podczas ciąży działo się dużo dobrych rzeczy o które nie prosiłam. Wiem, że zawdzięczam to wszystko Matce Bożej. Cały czas trwałam w modlitwie. Odmówiłam trzy nowenny błagając o zdrowie i życie mojej córeczki.
Kiedy byłam już na sali operacyjnej cały czas mówiłam „Jezu ufam Tobie”, „Jezu Ty się tym zajmij. Ku zdziwieniu lekarzy moja córeczka otrzymała 10/10 punktów w skali Apgar i mogła iść ze mną na salę. Przez resztę porodu płakałam ze szczęścia i dziękowałam Bogu i Mateńce za ten cud.
Nasze córeczka jest wspaniała. Mimo, że czeka nas mnóstwo konsultacji w najróżniejszych poradniach specjalistycznych wierzymy, że będzie dobrze.
Podczas dalszej diagnostyki w szpitalu lekarze oznajmili nam, że prawe uszko Zosi jest do kontroli, ponieważ badania przesiewowe wyszło źle. W serduszko ma dwie malutkie dziurki, które maja duże szanse się zrosnąć. Jej stópki mają obrzęk. W późniejszym etapie życia mogą wystąpić problemy ze wzrostem -może być niższa niż rówieśniczki. I co najważniejsze nasza córeczka moż mieć problemy z zajściem w ciąże.
W wzwiązku z powyższym z całego serca prosimy o modlitwę za nasze dzieciątko. Po tych wszystkich przeżyciach dobrze wiemy, że Pan Bóg jest dla nas wszystkich najlepszym lekarzem.
Przez całą ciążę cała nasza trójka – ja, mąż i nasz syn codziennie odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Teraz modlimy się już razem z naszą córeczką. Przez te wspólne modlitwy cała nasza rodzina bardzo zbliżyła się do siebie.
Chwała Panu i Matce Bożej
Zobacz podobne wpisy:
Ewa: Nieutulone cierpienie
Marta: Cud narodzin
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
To świadectwo jest piękne. Maryja poprowadzi Waszą córeczkę przez życie. Należy ufać, że będzie dobrze i dziękować za to co jest. Dziękuję za świadectwo.