Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Edyta: Nowenna pompejańska o ratunek w chorobach

W lipcu 2019 r. stwierdzono u mojej mamy nowotwór złośliwy. Krótko czekała na operację. Zanim miała ona miejsce – 26 sierpnia, w święto Matki Boskiej Częstochowskiej, co mnie bardzo uspokajało – już byłam w trakcie nowenny. Gdyby nie nowenna, nie wiem, jak przeżyłabym trudny czas oczekiwania na operację i sam jej przebieg. Ale z modlitwy płynęła ogromna siła. I mama, wtedy 79-letnia, przeszła operację bez komplikacji. Guz okazał się duży, a choroba bardziej zaawansowana niż przewidywano. Dlatego mama przeszła leczenie, które też dobrze znosiła. Przyszły czasy pandemii. Mama była w grupie ryzyka i w ogóle nie wychodziła z domu. Po pierwszej fali, kiedy zapowiadano drugą nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ryzyko zarażenia jest juz tak duże. Był koniec lata, wybraliśmy się do kościoła w niedzielę. Mama niestety zaraziła sie koronawirusem, choc wtedy nawet przez myśl nikomu to nie przeszło. . Po 10 dniach leczenia „objawów okołogrypowych” przez telefon, dostała antybiotyk, który ją bardzo osłabił. Po 2 dniach przyszła gorączka. Wtedy przyjechał pierwszy zespół pogotowia. Potwierdził objawy okołogrypowe. Wieczorem mama była juz bez kontaktu. Drugi zespół pogotowia stwierdził objawy zakaźne i saturację 30%. stan określono jako ciężki. Rano zawiadomiono nas, że mama jedzie na OIOM. Później, że jest zaintubowana i podłączona do respiratora. Zaczęłam kolejną nowennę. I tak trwaliśmy nastepne 2 tygodnie. Tylko modlitwa trzymała mnie i tatę przy życiu. Kontakt ze szpitalem tylko telefoniczny. Nadzieja wbrew wszystkiemu, strach, kwarantanna, później izolacja (oboje z tatą zarazilismy się od mamy). Mamę udało sie wybudzić ze śpiączki w 16. dobie. Parametry były już na tyle dobre, że przewieziono mamę na oddział wewnętrzny. Później było jeszcze 2 tygodnie dramatu pod tytułem „brak kontaktu”, aż wypisano mamę do domu. Z odleżynami IV/V stopnia i świeżo po wyjęciu sondy. Ale mama okazała się świadoma, kontaktowa i mimo niewyobrażalnego cierpienia, wracała do zdrowia. Lekarz nie wierzył w wygojenie się odleżyny, ale po roku cięzkich prób udało się doprowadzić mamę do sprawności – porusza się z pomocą jednej kuli. Po drodze okazało się, że ma groźną bakterię oporną na antybiotyki, która wtórnie zakaziła prawie wygojoną odleżynę. Pojawił się stan zapalny w stawie biodrowym, który znów unieruchomił mamę na 2 miesiące. Ale jest bardzo dzielna. Odleżyna się całkiem wygoiła, mama znów chodzi z pomocą jednej kuli, a po domu nawet próbuje bez. Niestety, w listopadzie potwierdziła się wznowa choroby nowotworowej, najpierw się załamałam, ale dalej będę sie modlić o uzdrowienie z nowotworu. Bo mama jest filarem naszego domu, a Matka Boża Pompejańska w cudowny sposób ratuje ją z chorób. Mama pragnie żyć, a nam tak bardzo zależy, by była zdrowa. Matko Boża, dziękuję, proszę o wstawiennictwo za nami u Syna, Tylko Ty sprawiasz, że niemożliwe staje się cudem w życiu zwykłych ludzi.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x