W czasie koronowirusa przechodzimy rekolekcje naszego życia. Jest to czas na zatrzymanie się i nad refleksją naszego życia. Po moim rachunku sumienia nadeszła chwila, w której wreszcie chcę wywiązać się z obietnicy danej Bogu i Matce Bożej, że kiedy nadejdzie odpowiednia chwila dam swoje świadectwo. Wielu ludzi przechodzi teraz dramaty życia związane z utratą pracy, dochodu, konfliktami w rodzinach i z innymi ludźmi. Moja historia zaczęła się nagle. Wiedliśmy z mężem i dziećmi spokojne, choć skromne życie. Nasze dochody przy kredytach pozwalały nam jakoś przetrwać do końca miesiąca. Niespodziewanie coś zaczęło się psuć. Pierwsze jakieś nieporozumienia w pracy z kolegami, z szefem, później do firmy na życzenie szefa wkroczyli niejacy ‘’uzdrowiciele firmy’’ , gdzie po ich interwencji skłóceni zostali wszyscy pracownicy zarówno z szefem jak i między sobą. Zaczęły się zwolnienia. Niestety dotknęło to również mnie i męża. Nasze życie niemalże zatrzymało się w jednej chwili. Zostaliśmy bez środków do życia, z kredytami, z domem który wymagał dużych i dość kosztownych remontów, żebyśmy mogli w nim z dziećmi mieszkać, no i z psującym się tak samo nagle samochodem. Szliśmy na dno. Rozpaczliwie szukaliśmy jakiejkolwiek pracy , łapaliśmy każdą okazję do zapracowania chociażby kilku złotych. Niestety wszystko to za mało. Bywało że nie mieliśmy nawet na jedzenie dla dzieci, o sobie nawet nie myśląc.
Na tym jednak nie koniec. Byliśmy bliscy utraty domu i dzieci. Na pomoc rodziny i znajomych nie było co liczyć. Zaczęli się od nas wszyscy odwracać bojąc się, żebyśmy nie poprosili o pomoc. Nawet najbliższa rodzina zaczęła nas traktować z góry jako życiowych nieudaczników. Zapadałam się w rozpaczy i zwątpieniu. Zaczęłam mieć depresję. Żyłam w lęku że stracę nawet dzieci. Z bólem serca patrzyłam na ich skromne posiłki i pocerowane ubranka. Zaczęłam myśleć że już nigdy się nie podniesiemy, że dłużej nie dam rady tak żyć. Zaczęłam słyszeć w głowie podszepty: nie dasz rady lepiej się zabij… Bóg jednak nie pozwolił mi na to. Zaczęłam mieć i dobre myśli ,natchnienia, że przecież jest jeszcze Bóg, mój Ojciec który jest Królem całego świata. Jest i Matka która kocha mnie i moją rodzinę. Jeżeli jestem ich ukochanym dzieckiem jakże pozwolą mi tak długo żyć w nędzy i opuszczeniu.
Podjęłam modlitwy na przemian i razem, z pełną wiarą i zawierzeniem -Tajemnicę Szczęścia i Nowennę Pompejańską. O wstawiennictwo w tych modlitwach prosiłam Św. Ojca Pio i Św. Ritę. No i oczywiście nie zrywałam kontaktu z moim ukochanym Aniołem Stróżem. Długa i zaskakująca był moja droga, która trwa nadal. Działy się cuda i rzeczy których do dziś nie mogę pojąć. Były wyjazdy do pracy za granicę, były i prace na miejscu. Były bolesne rozłąki i radosne powroty. Przeżyłam życiowe rekolekcję, o których mogłabym napisać książkę.
Dziś jestem szczęśliwa. Nie napiszę, że bogata bo to trochę przesada. Oboje z mężem mamy dobrze płatne stanowiska. Wyremontowany dom, skromne, ale sprawne samochody. Wakacje spędzamy w zagranicznych kurortach, ale myślę, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Najważniejszy w tym wszystkim jest Pan Bóg i Najukochańsza Matka. Modlitwy Tajemnica Szczęścia i Nowenna Pompejańska zostały ze mną do dziś. Pokochałam te chwile sam na sam z Bogiem i Matką Bożą.
Dziś wiem że dotknęłam drogi Biblijnego Hioba. Straciłam prawie wszystko, ale wiara i nadzieja w której zawierzyłam mojemu Ojcu w niebie, warta jest wszystkiego. Dziękuję Bogu, że dał mi te rekolekcje życia. Wiem, że dziś wielu z Was dotyka tej Biblijnej drogi Hioba. Kochani nie poddajcie się. Bóg Was Kocha. Zawierzcie przez modlitwę Waszemu Ojcu i Matce Bożej.
Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości.
Szczęść Boże.
Zobacz podobne wpisy:
Julia: Niesamowite działanie Maryi
Anna: Prezent od Maryi
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Świadectwo podnoszące na duchu. Dziękuję
Łzy w oczach, jak to czytałam:(( Niech Wam Bóg błogosławi!!!!
Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja, zawsze Dziewica! Mam pytanie w sprawie Tajemnicy szczęścia, Czy wystarczy TS pomodlić przez cały rok czy lepiej do końca życia albo z przerwami?
Pomódl się przez rok. Później zobaczysz co podpowie Ci serce.
Piękna świadectwo! Także pamiętam, jak mieliśmy z mężem ogromne problemy finansowe, bałam się o każdy dzień. Na szczęście pomogła nam rodzina, wyszliśmy na prostą. Nadal jest ciężko, bo zarobki małe, a kredyty są, ale dajemy radę – to najważniejsze. Zawierzam wszystko Bogu, modlę się także do św. Judy Tadeusza w sprawach finansowych. Wiem, że nie jesteśmy sami, bo Bóg jest z nami. Niech Wam Bóg Błogosławi.
Piękne świadectwo, przypomniała mi się „droga Hioba” w moim życiu,pięknie to ujęłaś. Dziękuje
Dziękuję za to swiadectwo jak bym czytała o swoim życiu. Niech wam Bóg Błogosławi. Matka Boża Ma was w Swojej Opiece.
To prawda , takie stuacje w życiiu nas spotykają . Też wiele razy byłam wypróbowywana , jak sobie poradzę z rodziną . I tak jak piszesz późniejj przychodzi ta zapłata .
Piękne Świadectwo niech Was Bóg Błogosławi na każdy dzień życia. Też odmawiam Tajemnice Szczęścia a ostatnio również 7 ojcze nasz i 7 zdrowaś Maryjo ku najdroższej Krwi Chrystusa polecam również.