Wszystko wydarzyło się w zeszłym roku, ja jestem dopiero teraz gotowa, aby opisać moją sytuację.Byłam w związku z miłością mojego życia. Był starszy, z przejściami, ale rozumiał mnie, chciał tego samego co ja, kochał. To było cudowne uczucie.
Problemy zaczęły się dosyć szybko. Coraz więcej pił, zaczął mnie okłamywać, znikał. Błagałam go – nie rób tak, nie znikaj, umawiasz się ze mną, to przyjdź…albo chociaż uprzedź. Było coraz gorzej. Potrafił zadzwonić, powiedzieć ,,tęsknię za tobą, dzisiaj posiedzimy razem, kocham cię, będę za pół godziny’. Po czym wyłączał telefon, pojawiał się po trzech dniach. W międzyczasie nie było z nim kontaktu, pił z kolegami. Zwłaszcza ubóstwiał jednego, który dobrze zarabiał i lubił stawiać alkohol. Jawił mi się jako chamski, prymitywny pijak, który rozpija mi partnera. Znienawidziłam go. Mój partner bronił go oczywiście, że jest wspaniałym przyjacielem i żebym się do niego przekonała.
Tak minęły prawie dwa lata. Umarła jego matka, nie mógł znaleźć pracy. Nabawiłam się nerwicy, osiwiałam w ciągu jednej nocy – jego urodzin, na które mnie nie zaprosił i po prostu je przechlał. Modliłam się za niego, za wyjście z nałogu, za siebie – bo nie byłam ideałem i uważałam, że i ja muszę coś zmienić dla dobra związku. Modlitwy odnosiły skutek taki, że wracaliśmy do siebie, owszem. I potem było to samo. Już nie miałam sił, samotność i poczucie krzywdy prawie mnie zniszczyło. Partner ciągle mówił co innego, przyłapywałam go na kłamstwach, na kontaktach z byłymi kobietami.
Odchodziłam, potem wracałam. Kochałam go.
Przyszła wiosna tamtego roku. Po Wielkanocy spędzonej na wyciąganiu go pijanego z domu, nie wytrzymałam i zaczęłam przeglądać jego telefon – pisał świństwa na mój temat, umawiał się z kolegami – zamiast ze mną, pisał do obcych kobiet. Odeszłam znowu i wtedy zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Już nie wiedziałam nawet o co mam błagać…o wyjście z nałogu? O powrót? O to, żeby miłość zniknęła? Bałam się, że nic z tego, że Bóg ma plan i o co bym nie prosiła, to nic z tego. Ale odmawiałam. Bo przecież nie jesteśmy pionkami, skoro mamy dar modlitwy, to znaczy, że mamy wpływ i Bóg nam pomoże, jeżeli zechce. Wyszłam z założenia, że będę więc prosić o to, czego pragnę najmocniej czyli o to, by nam się ułożyło i powierzę to niebiosom.
Na początku modlitwy wrócił do mnie, przez chwilę było dobrze, potem znowu to samo. Nowennę skończyłam jakoś na początku maja. Umęczona, bez siły, nadziei. Odpuściłam.
Dostałam pracę, blisko jego bloku. To był 17 maja, pamiętam. Nadal były kłótnie, picie, płacz, znikanie. Szukałam go po pracy, przed, przeważnie odnajdywał się pijany. Bezrobotny. Coraz bardziej czułam,że mnie po prostu nie kocha. Któregoś dnia, pod koniec maja, znowu znowu przetrząsnęłam jego telefon. Znalazłam rozmowę z jego najlepszym przyjacielem, tym którego nie cierpiałam. Coś mnie tknęło i spisałam sobie do niego numer telefonu. Czułam, że mi się przyda.
Tydzień potem było trochę lepiej, miał przyjść. Zarzekał się, że mnie kocha i że będzie u mnie po 18. Doskonale to pamiętam. Po 18 zgodnie z przewidywaniami jego telefon nie odpowiadał. Po setnym razie odebrał jego przyjaciel – wstawiony, jak najbardziej. Coś przerwało, zadzwoniłam już na jego numer. Bałam się go trochę, wiedział przecież co o nim myślę. Pierwszy raz rozmawialiśmy ze sobą. Był nawet zabawny, ale krył mojego partnera, błaznował. Kiedy się rozpłakałam, zupełnie zmienił ton. Słyszałam jak go beszta – okazało się, że zrobili sobie ognisko, zdążył już się opić do nieprzytomności. Kompletnie już upokorzona, kolejny raz odeszłam. W nocy nie dostałam ani smsa ani telefonu od mojego ,,ukochanego” – otrzymałam je natomiast od znienawidzonego przeze mnie niebezpiecznego alkoholika – jego przyjaciela. W każdym było ,,nie płacz przez niego, nie warto” lub ,,czy wszystko w porządku?”
Byłam zaskoczona, ale też zrozpaczona. Na następny dzień obaj przyszli pod moją pracę. Doszło do awantury, mój były partner odszedł , a my zostaliśmy we dwoje. Siedliśmy i rozmawialiśmy. O niczym, o wszystkim. Byłam zdumiona jak źle oceniłam tego człowieka. Po godzinie otrzymałam telefon od partnera – że go zdradzam, że jestem wiadomo kim i że się mną brzydzi. Trudno opisać złość i zaskoczenie człowieka, który koło mnie siedział. Pocieszał mnie. Następnego dnia, razem ze znajomymi od których partner mnie izolował, powiedział mi prawdę – przez dwa lata byłam z mężczyzną, który miał żonę, zdążył się rozwieść, był ojcem trojga dzieci z trzema różnymi kobietami, miał długi alimentacyjne, był utrzymankiem starszej, bogatej kobiety, zdradził mnie przynajmniej raz oraz wyjeżdżał na zabawy, festiwale i tam przedstawiał mnie jako wariatkę.
Odczuwałam rozpacz, na przemian z ulgą, że faktycznie nie ma o co już walczyć. Z czasem pojawiło się uczucie między mną a mężczyzną, którego tak bardzo kiedyś nie znosiłam. Trwał przy mnie przez wiele tygodni zastraszania mnie przez byłego partnera. Otoczył opieką, uczuciem, którego nigdy nie miałam.
Do dzisiaj myślę ,,Matko Boża, czy to Ty? Chciałam się od Ciebie odwrócić, bo nie mogłam doczekać się pomocy, tymczasem Ty nie dość, że obróciłaś w pył to, co mnie zabijało to jeszcze dałaś mi prawdziwe uczucie”. Chcę wierzyć, że tak właśnie było.
Módlcie się. Nie jesteście ustawieni, Bóg nie wytyczył nikomu nic na siłę. Módlcie się, a otrzymacie łaskę. Nie tą co chcieliście. Lepszą.
Zobacz podobne wpisy:
Ania: Nie wątpcie nigdy w Nowennę pompejańską
Katarzyna: Zamknięcie rozdziału w życiu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Trochę zamętu w tym świadectwie,ale podsumowanie piękne i takie swoje,będę do niego wracać,zrobiłam sobie screena.
czasem jest tak ze sie modlimy i rzucamy sie na pierwsza „odpowiedz” pobieżną. przeciez modlitwa nie oznacza ze szatan nie bedzie nam podsuwal zlych pomyslow.
Na poczatku bardzo proste pytania: stosunek do wairy/Boga. Jesli ta „nowa milosc” oznacza grzech, dalszy smutek, (..) to napewno nie jest to odpowiedz Boga na modlitwe.
Nie przestawaj się modlić, wzywaj opieki Matki Boskiej i Jezusa. Tylko im ufaj. Przykro mi to pisać, ale nie zawierzaj temu przyjacielowi jeszcze. Daj sobie czas. Wiem, że rany serca pragną być utulone natychmiast, a Ty pragniesz uwierzyć, że to już to prawdziwy koniec samotności, ale rzeczywiste uleczenie będzie tylko od Boga, nie od przyjaciela. Bogiem oczywiście nie jestem, ale ten przyjaciel Twojego byłego partnera zwodzi Cię. Kiedy uzależni Ciebie od siebie i poczuje władzę emocjonalną nad Tobą, zrani Cię bardzo mocno. Wolałabym nie mieć racji. Wiem, że bardzo pragniesz miłości i opieki. Żyję już dość długo na tym świecie… Czytaj więcej »
Panu Aga to nie wiadomo w czym Matka pomogła,pomogła zrozumieć prawdę o tym człowieku i moc od niego odejść.lepiej umówić się na terapie dla wspoluzaleznionych.To środowisko może być dalej obciążeniem dla Pani,Proszę być silna Bogiem,szczęść Boże i powodzenia❤
Agato, czy jesteś DDA? Twoje świadectwo jest smutne, a Ty chyba bardzo umęczona. Trzyma się Pana Jezusa, bo tylko na Niego można zawsze liczyć. Szkoda zdrowia na facetów ich problemy, ale czasem trudno to kobietom wytłumaczyć.
bardzo poruszające świadectwo. a wy, harpie, jak zwykle wiecie lepiej. żeby tak każda z was zawsze uciekała i odchodziła od kłopotów i destrukcyjnych sytuacji, w które wchodzicie! ale z jakiegoś powodu odmawiacie nowennę, a to oznacza, że kłopotów macie aż nadto i także potrzebujecie opieki Maryi. więc zamiast jak zwykle zawalać wszystkich hejtem o patologii, napiszcie dziewczynie słowa wsparcia i otuchy. trzymaj się, Autorko. :*
Agato, to z pewnością znowu nie ten…nie wkopuj się ponownie w związek bez przyszłości. Posłuchaj naszych rad. Przejrzyj na oczy!!! Niech Cię Duch Św. oświeci!!!
Spokojnie…Może aktualny wybranek serca ma jeszcze w zanadrzu jakichś swoich kumpli i będzie uprzejmy ich przedstawić autorce- to za niedługo przeczytamy o kolejnym cudzie i wielkiej miłości… nie odbierajmy im szansy… 😉
Żenujący komentarz.
Zachowaj ten sarkazm Andrzejowo dla siebie. Owszem,świadectwo mówi o pewnym nieuporządkowaniu duchowym,wewnętrznym autorki – jednak takie kpiny i szyderstwa to nie fair. Jakkolwiek to nazwiemy – patologia, niedojrzałość – za tym idzie jednak cierpienie człowieka. A Ty jako lekarz, bo często podkreślasz w jakim zawodzie pracujesz- powinnaś zachowywać pewne standardy.
powinna, ale nie zachowuje. i to nie pierwszy raz.
Jeśli mój realizm nazywasz sarkazmem,to Twoja sprawa i masz takie prawo. Ja mam prawo mieć swoje zdanie.
Poza tym uważam,że naprawdę autorka świadectwa ma realną s,anse znaleźć jeszcze większą miłość swojego życia (czego jej autentycznie życzę) i co w tym złego? ??
Uważam,że to bardzo nie w porządku naśmiewać się z czyjejś nieporadności, biedy, niedoskonałości. Bardzo łatwo bawić się cudzym kosztem . Autorce tego świadectwa może zabrakło trochę szczęścia w życiu, kogoś kto by nią pokierował i ukształtował , uświadomił jak powinny wyglądać właściwe, zdrowe relacje między kobietą, a mężczyzną, może nie miała prawidłowych wzorców w dzieciństwie. To jest ogromna krzywda takich ludzi. Twój komentarz jest okrutny, bez cienia empatii – człowieka, który sam będąc syty i dostatni naigrawa się z innych.
Piszesz Andrzejowo i komentujesz pod każdym niemal świadectwem – serwujesz innym dobre rady w każdej niemal dziedzinie, ale zwykłej życzliwości, współczucia i i szacunku niestety w tym komentarzu zabrakło.
Nie jest mi do śmiechu kiedy czytam takie „świadectwa” i widzę ludzką biedę. Niestety w słowie pisanym ciężko oddać prawdziwe emocje, nawet nie będę próbować. Możesz posądzać mnie o co tam chcesz- twoja sprawa. Dla wyjaśnienia innym czytającym: naprawdę żal mi autorki świadectwa ale ponieważ się modli uważam,że ma jeszcze szansę na znalezienie miłości- być może nawet w swoim rodzimym środowisku. Nikogo nie można przekreślać.
/Może aktualny wybranek serca ma jeszcze w zanadrzu jakichś swoich kumpli i będzie uprzejmy ich przedstawić autorce- to za niedługo przeczytamy o kolejnym cudzie i wielkiej miłości… nie odbierajmy im szansy…/ – może mi jeszcze powiesz, że w tym akurat twoim słowie pisanym, ciężko było oddać prawdziwe emocje? ja myślę, że napisałaś dokładnie to, co chciałaś napisać.
a to w tym złego, że z Twojego wpisu wypływa szczere szyderstwo a nie autentyczne życzenie „jeszcze większej miłości”.
To jest twoja opinia i możesz ją sobie mieć ( i każdy inny ma prawo mieć swoje zdanie)
żyj i daj żyć innym…i przestań na chama udowadniać co ktoś ma na myśli
Alina, ja myślę, że dla niektórych bywanie na forum stanowi rozrywkę, coś w rodzaju śledzenia cudzego życia jak w reality show. Wygodnie siedząc można obserwować, dogadywać,komentować kpiarskim tonem, wyśmiewać, – bo to wszystko – te dramaty dzieją się gdzieś u kogoś. A przecież Ci,którzy zwierzają się i opisują swoje życie- oczekują naprawdę wsparcia, otuchy, wysłuchania. I należy im się szacunek.
W punkt.
Dziękuję za odpowiedź. Nerwowość i słownictwo potwierdzają tylko szczere intencje.
„Otoczyl opieka, uczuciem” jak to jest ze jako facet od razu widze ogromne prawdopodobienstwo sciemy, a panie i tak chca sie na to lapac i co gorsza uznawac kazde widzimisie „ukochanych” za „efekt” modlitw?
Nieuporzadkowania duchowego nie leczy sie zwiazkami. Modlmy sie, aby dobry Bog dal nam wszystkim to zrozumiec.
Oczywiście Benku,że nieuporządkowania duchowego nie leczy się związkami. To nie o to chodzi. Z tego świadectwa wyjawia się obraz dziewczyny spragnionej uczucia, zagubionej, nieszczęśliwej i która czuje ogromną potrzebę przynależenia do kogoś, Przyczyn takiego stanu rzeczy możemy się tylko domyślać- brak wsparcia w rodzinie, rodzicach, samotność, niskie poczucie własnej wartości Taka dziewczyna – kobieta staje się bardzo łatwym „łupem” dla lekkoduchów,egoistów,którzy mogą ją wykorzystać, zranić, przysporzyć cierpienia, skomplikować życie. Autorka powinna zadbać o swoją niezależność, wzmocnić poczucie własnej wartości, zainwestować w siebie – dobre wykształcenie , pracę, otaczać się uczciwymi ludźmi.Długa droga przed nią. Ale rechot, że ” aktualny wybranek… Czytaj więcej »
Całkowicie się z Tobą zgadzam, Karino. I z Leo. Z komentarza Andrzejowej sączy się złośliwość i szyderstwo, a Autorka listu jest po prostu samotna, nieszczęsliwa i potrzebuje drugiego człowieka, któremu mogłaby się zwierzyć, podzelić swymi problemami. Taki już chyba jej los, że trafia na nieodpowiednichb ludzi, ale ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje jest są taie jadowite, sarkastyczne słowa. Agato, jesteś wolną kobietą, nie wiąż się z męzczyzną, który ma problem alkoholowy. Taki związek nie da Ci szcęścia. Zatroszcz się o siebie, módl się, a spotkasz kogoś wartościowego. Powodzenia.
Jezu zlituj się nad nami i nad całym światem! Co to za hejt? Az ciężko czytać co niektóre komentarze. Nie przyszło Wam do głowy ze dziewczyna od przyjaciela tego faceta dostała to czego jej brakowało w tamtej relacji? Uwagi, rozmowy, zrozumienia? Może po prostu to ją urzekło i dała się ponieść… Inna spraw czy powinna budować cokolwiek z tym „przyjacielem” i czy powody, które nią kierują są faktycznie miłością lub bardziej ucieczką czy sposobem na za gojenie ran. Ale trochę więcej empatii, naprawdę.
Miska nie mialam zlych intencji piszac ten komentarz ,ale wiem co to zycie z alkoholikiem ,zycie na babie zegarowej.Kiedy wychodzilam za meza ,nie bylo zadnych oznak ze kiedys bedzie mial z tym problem.Moj tato takze pil i bardzo zwracalam uwage na to zeby nie powielic zycia mojej biednej mamy.Dlatego pozwolilam sobie to napisac ,poniewaz autorka jest swiadoma ze obaj mezczyzni maja problem alkoholowy .Zeby to gojenie ran nie zrobilo jeszcze glebszych i bardziej bolesnych .
Wiem, ale chodzi mi o formę wypowiedzi. Takie zjechanie kogoś, kto jest uwikłany w różne niezdrowe relacje niczemu nie pomoże. Nie wyciągnie z tego toksycznego kręgu. Raczej trzeba po kolei uświadamiać, edukować i wskazywać drogę. Owoce będą lepsze i trwalsze. Inaczej będzie na zasadzie „jak nie ten to się ktoś inny nawinie- takiego samego pokroju”. Takich typów Autorka dalej będzie przyciągać. Tu trzeba dużej pracy nad sobą i przede wszystkim zrozumienia pewnych mechanizmów, które nami kierują.
Oczywiscie jest duzo racji w tym co piszesz tylko zeby Agata udala sie w odpowiednie miejsce po pomoc ,moze nawet nie zaszkodzilo by zeby poszla kilka razy na taka terapie gdzie chodza osoby wspoluzaleznione ,moze sie myle ale chcialabym zeby dziewczyna uniknela czegos bardzo zlego ,puki jeszcze na to pora .
Środowiska patologiczne należy omijac szerokim lukiem. To nie jest towarzystwo na żadne związki. Niech Bog ma wszystkich w Swojej opiece.
Chryste Panie- jaka patologia zachowania… daj im wszystkim trzeźwość myślenia bo galopują w przepaść
Szanujmy drugie przyjazanie.
Właśnie dlatego wezwałam Imię Boże: zwracam się bezpośrednio do Niego modląc się tym jednym zdaniem… Imię Boże jest potężne gdy Go wzywamy
Agato jesteś wolną kobietą a sama wikłasz się w okropne zniewolenia, od nazwijmy rzeczy po imieniu, mężczyzn alkoholików, z szemraną przeszłością. Takie związki nie mają przyszłości i oni chcą Cię tylko wykorzystać. Odetnij się od tych ludzi i uciekaj jak najdalej, póki czas, póki nie masz dzieci, jesteś wolna, nie daj się tak zniewalać. Szanuj się, bo nikt Cię nie poszanuje!
Szanuj się dziewczyno,bo widzę,że nikt Cię nie szanuje.Pan Bóg ma moc zbawczą,ale nie ty.Z Panem Bogiem.
Agato otrząśnij się! Z deszczu pod rynnę, uciekaj od pocieszyciela , gdzie pieprz rośnie…To się nazywa przyjaciel, który wiedzie na manowce przyjaciela?Który zagiął parol na dziewczynę niby przyjaciela i mami ją lepkimi słówkami?Zrobisz jak zechcesz, ale miej oczy dookoła głowy…
Agato czy ty jestes z tym przyjacielem od poprzedniego partnera ?Napisalas „z czasem pojawilo sie uczucie”.Jesli tak to zmykaj od tego uczucia gdzie pieprz rosnie.
Jeden facio „miłość życia”, potem następny gach się pojawia i jest to „prawdziwe uczucie”. Cyrk na kółkach. Z bezrobotnego pijaka do lepiej zarabiającego ” niebezpiecznego alkoholika”. I to dzięki nowennie! W takim tempie to nie jedna ” miłość zycia” Cię jeszcze czeka. Spadam znowu stąd bo aż wstyd takie głupoty czytać i to jeszcze o ochlajach.
wstyd to przede wszystkim pisać to, co piszesz tu ty.