Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Jolanta: Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku!

Chciałam się podzielić, tym co się wydarzyło ostatnio w moim życiu. A wydarzyły się rzeczy niesamowite. I mimo, że wiara była dla mnie bardzo istotna, była właściwie tym co pomogło mi przetrwać najtrudniejszy mroczny czas w moim życiu, nigdy nie wywróciła go tak do góry nogami, jak teraz. Zacznę od tego, że o Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się z konferencji Ks. Piotra Glasa, obejrzanej w internecie. Jej obejrzenie polecił mi znajomy, który się nawrócił. Było to 3 lata temu. Zaczęłam więc odmawiać nowennę, by pomóc mojej mamie i siostrze. Sama jednak tkwiłam w grzechu. W grzechu ciężkim. Nie dałam rady odmówić tej pierwszej nowenny do końca. Wszystko mi przeszkadzało w jej odmawianiu. Nie znałam jeszcze wtedy aplikacji na telefon, która tak ogromnie ułatwia to zadanie. Zrobiłam więc notatki na małych karteczkach, które nosiłam zawsze przy sobie. Dni odznaczałam w kalendarzu. Ale było mi bardzo ciężko. Zasypiałam, myliły mi się koraliki różańca, myliły mi się tajemnice. Nie byłam się w stanie skupić na modlitwie. Mój chłopak irytował się, że tak dużo się modlę. Kłóciliśmy się. W końcu poddałam się. Mimo, że wtedy nie odmówiłam tej modlitwy do końca – i tak Maryja obdarowała moją siostrę i mamę łaskami. Obdarzyła łaską także mnie. Zaczęła zmieniać świat wokół nas, zaczęła próbować wtłoczyć nas na odpowiednie tory naszego życia. Z jej pomocą – ja moje życie nieco wyprostowałam – zamknęłam trudny i smutny rozdział mojej przeszłości. Mojej mamie otworzyły się trochę oczy na jej związek, dostała wskazówki, co powinna zrobić, a czego nie. Z moją siostrą jest najtrudniej. Ale do tego wrócę później.

W październiku ubiegłego roku byłam w Fatimie. Zawsze bardzo chciałam poznać to miejsce. Obawiałam się tłumów, komercji i bezduszności wielkich monumentalnych budowli. Gdy tam dotarłam, zauważyłam że owszem budynki są monumentalne, ludzi nie było aż tak wielu jak się spodziewałam, ale co mnie uderzyło – to spokój jaki bił od tego miejsca. Chciałam tam odmówić różaniec, to był mój cel. Jechałam tam pogubiona, mimo że w moim życiu wiele zmieniło się na lepsze – nadal zastanawiałam się, po co jestem tu gdzie jestem, robiąc to co robię, skoro nie widzę w tym większego sensu. I modląc się tam w Fatimie – poprosiłam, Maryjo, poprowadź mnie, bo ja nie wiem gdzie iść. Weź mnie za rękę i poprowadź!

Trochę mi zajęło odkopanie mojego wewnętrznego głosu, czyli Ducha Świętego, zawalonego stertą śmieci w moim sercu. Do tego potrzebna jest spowiedź. Ale pierwsze owoce mojej prośby w Fatimie, mogłam już zaobserwować w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Modliłam się, ale nie widziałam związku. Mnóstwo rzeczy wokół mnie zaczęło się zmieniać, walić, albo budować. To był dziwny czas. Miałam coś zrozumieć. Trochę niby do mnie dotarło, ale znów zgubiła mnie moja największa wada – uległość. Znów popadłam w grzech. Znów wszystko zaczynało wracać na stare tory, znów czułam się pogubiona, niepewna. Ale Maryja nie zostawiła mnie sobie samej. Zaczęłam myśleć o spowiedzi z całego życia. Zaczęłam się do niej przygotowywać, choć miałam mnóstwo obaw, rozterek. Finalnie udało mi się to zrobić w Wielką Sobotę. Długo, ale widocznie tak miało to być. W konfesjonale zostałam dosłownie wyszarpnięta z całego duchowego bagna w jakim tkwiłam. A potem już się potoczyło! Dostałam taką siłę, że nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego jest możliwe. Moja życiowa uległość znikła. I wtedy dopiero zaczęło się dziać! Mieszkam za granicą i po świętach musiałam tam wrócić. Wróciłam, by już po tygodniu siedzieć z powrotem w samolocie do Polski. Czułam, że muszę wrócić. Nie wiedziałam po co, ani na jak długo, wiedziałam tylko, że muszę tam być.

Następnego dnia po przylocie rozpoczęłam odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Wtedy zrozumiałam, że tym razem mi się uda. Ktoś mi wcześniej powiedział, że porządki w życiu duchowym powinnam zacząć od siebie, by móc skutecznie pomagać innym. Poczułam, że muszę mieć ochronę, a ta ochrona to trwanie w łasce uświęcającej. A z tym miałam za pierwszym razem problem i dlatego nie podołałam.

Tym razem, gdy zabrałam się za odmawianie Nowenny Pompejańskiej – byłam uzbrojona w cały ten oręż, ale też zaczęłam od siebie. Modliłam się o moje uwolnienie i uzdrowienie. Uwolnienie mojej duszy od wszelkiego zła, jakie we mnie było i zła, które przez praktyki okultystyczne (korzystanie z usług wróżek, filipińskich uzdrawiaczy, szamanów) wprowadził do mojego życia i życia naszej rodziny mój ojciec.

W międzyczasie zrobiłam poprawki do mojej spowiedzi generalnej. Zaczęłam szukać mszy o uwolnienie w najbliższym terminie. Jednak, gdy ją znalazłam – okazało się, że jakoś coś się nie składa, by na tą mszę dotrzeć. Znalazłam kolejną – w Wąwolnicy. To było w weekend. Od niedzieli przez cały tydzień do soboty, kiedy miała się odbyć ta msza – codziennie dziwnym zbiegiem okoliczności trafiałam do kościoła, gdzie akurat była msza. Około środy, zrozumiałam – dobrze, mam się do tego przygotować w sposób szczególny, będę zatem codziennie na mszy, by przyjąć Eucharystię.

Dotarłam na mszę o uwolnienie w Sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy. Wszystko pomogło mi w tym, bym mogła tam być. Nie przeszkadzał mi ani tłum ludzi, ścisk. Prosiłam o moje uwolnienie, choć czułam że ono już w jakiś sposób przyszło – w ciągu tego tygodnia przygotowań. Na tą mszę, z zagranicy przyjechał również mój narzeczony. Po niej, w ciągu paru dni podjęliśmy decyzję o ślubie. W ciągu tygodnia udało nam się zarezerwować termin w kościele i zaprosić gości. Wróciliśmy za granicę, ale z decyzją o życiu w czystości do ślubu. To ponad 4 miesiące. Niewykonalne? Absolutnie nie.

Nowennę odmawiało mi się tak lekko i swobodnie. W międzyczasie okazało się, że mój ojciec, zagorzały ateista, zaczął się codziennie modlić i chodzić do kościoła. Sam z siebie. Nie pod wpływem moich namów, tłumaczeń czy nacisków.

Któregoś dnia zadzwonił kolega – Jolka, zamówiłem mszę za Ciebie, o twoje uwolnienie. 13 maja. Gdy przyszedł ten dzień – zdałam sobie sprawę, że to ostatni dzień części błagalnej Nowenny Pompejańskiej. A 13 maja to święto Matki Bożej Fatimskiej. Mój kolega nie wiedział, że zaczęłam modlić się nowenną. Poprosił o pierwszy wolny termin mszy świętej. Przypadek?

Od tego momentu czuję mocno opiekę Matki Bożej, czuję się wewnętrznie spokojna i szczęśliwa. I wiem, że Ona mnie prowadzi. Ostatni dzień nowenny przypadł na 9 czerwca – święto Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Nie wierzę już w przypadki. Mogę za to modlić się za innych i działać. Już nie jestem jak wielki statek w porcie, który jest tak skrępowany tysiącem kotwic i lin, że nie może ruszyć z miejsca. Wszystkie te liny opadły. I wyruszyłam w rejs, po bezkresnych i bezpiecznych wodach. Dokąd mnie poniosą fale? Myślę, że tylko ku dobremu. Prosiłam Ducha Świętego o wskazanie mi drogi, o udzielenie daru rozeznania i kierowania mną według woli Bożej. W czasie odmawiania kolejnych cząstek różańca przychodzą pewnego rodzaju natchnienia, że temu a temu człowiekowi potrzebna jest modlitwa. Czasem jest to Koronka do Miłosierdzia Bożego, czasem Koronka do Krwawych Łez Matki Bożej, czasem Nowenna do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły a czasem intencja mszy świętej. Te myśli pojawiają się same, nie siędzę i nie zastanawiam się nad nimi. I te natchnienia są tak silne, że nie sposób je zignorować.

Teraz kończę Nowennę Pompejańską za moją siostrę. Było ciężko z intencją, bo potrzeba generalnych porządków. Zaczęłam więc żeby Matka Boża okryła ją swoim płaszczem, wzięła ją za rękę i poprowadziła na drogę, którą przeznaczył dla niej Jej Boski Syn, Jezus Chrystus. CDN…

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
25 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
25.07.18 07:22

Piękne świadectwo. A do wątpiących mam pocieszenie. Nieraz też tak miałam. Dzisiaj całkowicie odrzuciłam pokusy złego. Nie możemy wątpić w pomoc Boża. Należy modlić się dalej i ufać. W przeciwnym razie szatan będzie się tylko cieszył że mu się udało i ma nas dla siebie. Nadzieja jest tylko w Bogu. Pozdrawiam wszystkich.

enia
enia
25.07.18 09:17
Reply to  Maria

Maria potrzebowałam Twoich słów,tak z rana. Dziękuje

Maria
Maria
25.07.18 11:05
Reply to  enia

Enia bardzo lubię Twoje wypowiedzi. Są one bardzo przemyslane i wywazone. Dodają nadziei. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.

enia
enia
25.07.18 13:48
Reply to  Maria

Dziękuję

enia
enia
24.07.18 17:21

Jolanta szczęść Ci Boże.

maciej
maciej
24.07.18 15:30

Witaj, cieszę się, że Ci się udało. W moim przypadku było podobnie (na samym początku)… Zacząłem od Nowenny rozwiązującej węzły, zerwałem wieloletni niesakramentalny związek, zacząłem się więcej modlić i zastanawiać nad swoim życiem (przez pryzmat drogi życiowej). Wysłuchałem kazań i wykładów ks. Glasa, ks. Pawlukiewicza oraz wielu innych rekolekcjonistów, wysłuchałem większość audycji Nocnych Świateł i Dotyku Boga. Odmówiłem dwie NP, zrobiłem gruntowną spowiedź, odmawiałem Koronkę do Miłosierdzia, różne Litanie, prawie codziennie odmawiam różaniec w różnych intencjach… Dzisiaj czuję się dużo gorzej emocjonalnie i duchowo niż na początku mojej drogi z modlitwą (sadzę, że to początki depresji), finansowo i „koleżeńsko” zjechałem… Czytaj więcej »

Agata
Agata
24.07.18 16:43
Reply to  maciej

no super. /też na początku było u mnie świetnie, ale wszystko się posypało, więc generalnie za bardzo nie wierz w bajki o Bogu, ale jak by ci było ciężko, to się do niego zwróć i i tak się módl, nie zwracając uwagi na to, co piszę. i w ogóle to powodzenia./ – tak brzmi twoja wypowiedź.nie tego autorka oczekiwała, jestem pewna. rozumiem rozgoryczenie, też czasem jestem w takiej fazie, ale twój komentarz odbiera nadzieję.

Aniaa
Aniaa
24.07.18 18:35
Reply to  maciej

Bog istnieje i ijest miloscia. Przechodzilam kiedys cos takiego jak Ty i postanowilam odejsc od Boga, bo myslalam, ze tak bedzie lepiej. ale nie bylo, bylo coraz gorzej. Po ok trzech latach zaczelam powoli wracac i dzis wiem, ze byla to najlepsza decyzja w moim zyciu. Bog zaczal prostwac moje sciezki i zaczal mi pokazywac, ze mu na mnie zalezy. Nie modle sie przesadnio duzo, nie pozwalam innym sie krzywdzic (kiedys myslam, ze tak trzeba, ze musze sie z wszsytkimi „ukladac” nawet jesli to bylo dla mnie zle), ale staram sie zyc zgodnie z Ewangelia, staram sie nie grzeszyc i… Czytaj więcej »

Aniaa
Aniaa
24.07.18 18:37
Reply to  Aniaa

Wydaje mi sie, ze Boga trzeba szukac, a On juz reszta pokieruje w sposob dla nas najlepszy.

Aniaa
Aniaa
24.07.18 19:47
Reply to  Aniaa

Troche zle napisalam odnosnie rekolekcjonistow, ciezko mi wyrazic to, co mysle. Chodzilo mi ogolnie o to, ze nie wszyscy trafiaja do sluchaczy. Nie kazdemu pomoze ten sam kaplan, chociazby przez sposob przekazywania Ewangelii i prawd o Bogu.

Agata
Agata
24.07.18 20:14
Reply to  Aniaa

no jasne, sama prawda. aniaa, a jakiego rekolekcjonistę polecasz? może jakiegoś na yt czy coś?

Aniaa
Aniaa
24.07.18 21:41
Reply to  Agata

Ja bardzo lubie ojca Szustaka, bo w bardzo prosty sposob mowi o Ewangelii i milosci Boga do ludzi, ten kaplan wg mnie pokazuje jak Bog bardzo kocha kazdego czlowieka i chce jego szczescia juz tu na ziemii. Ojciec Szustak nie koncentruje sie przesadnie na wszelkiego rodzaju zagrozeniach duchowych, na skrupulatnosci w swerze duchowej i super dzialajacych modlitwach. Tylko mowi mniej wiecej : „Wez sie czlowieku do roboty i zaufaj Bogu, a bedzie dobrze, nie wszystko jeszcze stracone. Do mnie Jego nagrania najbardziej trafiaja.
Pozdrawiam serdecznie 🙂

Agata
Agata
25.07.18 12:25
Reply to  Aniaa

Tak, ojca szustaka znam, choć mało jego filmów obejrzałam. Bardzo dziękuję. <3

Gosia
Gosia
25.07.18 12:31
Reply to  Aniaa

Ado mnie najbardziej trafia ksiądz Pawlukiewicz. Wszystko tak rozkłada na czynniki pierwsze że bardzo łatwo zrozumieć polecam.

Anna
Anna
21.05.19 06:59
Reply to  Aniaa

Ksiadz. Brus

Tina
Tina
24.07.18 21:34
Reply to  maciej

Do Maćka
Dotyk Boga to czysty protestantyzm,ja też się pogubiłam. A teraz odnośnie tego pesymizmu. Tak działa Bóg, najpierw pokazuje siebie, człowiek jest zachwycony, łaski spływają, a później pokazuję nam nas samych tą nędzę to jest oczyszczanie. Proponuję obejrzeć Etapy oczyszczania Ks.Pelanowskiego i głowa do góry, nie Ty pierwszy i ostatni który musi to przejść, filmik Ci wszystko nakreśli. Z Bogiem

Waldemar
Waldemar
13.03.19 13:36
Reply to  Tina

Tak,masz rację,potwierdzam na swoim przykładzie.Ale warto,warto być cierpliwym i ufać.Pan Bóg wie co robi.

maciej
maciej
25.07.18 00:25
Reply to  maciej

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Sądzę, że każdy musi przejść swoją drogę… Pozdrawiam 🙂

Justyna N
Justyna N
25.07.18 15:06
Reply to  maciej

Ja na wiele rzeczy spojrzałam z innego punktu widzenia kiedy zaczęłam słuchać kazań ks. Michała Olszewskiego, jest również egzorcysta, pisze książki, polecam w kwestii nawrócenia bądź też zrozumienia ścieżki nawrócenia Jego książkę ” Ogarnij się!Twoja droga do Damaszku” i inne Jego książki 🙂

Katarzyna
Katarzyna
25.07.18 15:36
Reply to  Justyna N

Justyno słyszałam o tej książce (też uwielbiam ks.Olszewskiego).Miałam zamiar kupić moim córkom o których nawrócenie modlę się.Myślisz że dla osob 21 i 27 lat byłaby odpowiednia?

Justyna N
Justyna N
25.07.18 16:54
Reply to  Katarzyna

Jak najbardziej jest odpowiednia, jest jasno i prostym językiem napisania.Ksiądz ma swój wyjątkowy sposób mówienia i pisania, i szczególnie trafia do młodych osób. U mnie Treść trafila głęboko do serca i zrobiła niezłe spustoszenie w moim wnętrzu 🙂 Mam kilka książek księdza Michała ale polecam ta o której pisałam wyżej i jeszcze jedna. Myślę że od niej warto rozpocząć czytanie” Przyjmij Jego wezwanie. Zaproszenie do życia z Jezusem” przeczytałam ja dwa razy w odstępie 4 lat i na różnych etapach mojego życia religijnego. I za każdym razem przyniosła inne efekty 🙂

Katarzyna
Katarzyna
25.07.18 20:15
Reply to  Justyna N

Dziękuję

Ania
Ania
27.07.18 00:35
Reply to  maciej

Maciej, ja tez mialam/mam podobne odczucia po moim nawroceniu, ktore mialo miejsce ponad 2 lata temu. To, co na pewno pomaga mi za bardzo nie oddalac sie od Pana Boga to czesta Eucharystia i adoracja Najswietszego Sakramentu ( gdy tylko robie sobie przerwe w systematycznosci, zjedzam bardzo wdol). I za calego serca polecam Ci moj ukochany blog- rozmowyzniebem.pl/wp.
ps. przepraszam za brak polskich liter- mieszkam zagranica:)

Waldemar
Waldemar
16.02.19 23:11
Reply to  maciej

Nie poddawaj się.Teraz Pan Bóg sprawdza czy naprawde chcesz tego co chcesz.Ufaj i trwaj.

Jarosław
Jarosław
24.07.18 15:29

Piękne świadectwo i piękna przemiana życia

25
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x