Nowenną Pompejańską modlę sie już od kilku lat, nie pamiętam którą z kolei odmawiam, bo było ich wiele.
Za kazdą nowenną w której o coś prosiłam Matkę Bożą, wysłuchiwała mojej modlitwy.
Ostatnia moja nowenna była szczególna bo dotyczyła mnie samej, – ale od początku- jak co roku od wielu już lat chodzę na pielgrzymkę Maryjną z Chicago do Merryllville Indiana.
W tym roku też poszłam, choć nie w pełni sprawna bo miałam prawą rękę przyklejoną do tułowia / frozen shoulder-tak powiedział lekarz/, nie mogłam zrobić żadnego ruchu tą ręką, najmniejsze poruszenie sprawiało niesamowity ból.Poszłam prosić naszą Mateczkę o zdrowie , o pracę – bo dziecko którym się ostatnio opiekowałam oddali do przedszkola i byłam już drugi miesiąc bez pracy.
Bardzo ciężko było iść ale jak zawsze dałam radę, dotarłam przed cudowny obraz naszej Mamy i wylałam wiele łez prosząc opotrzebne łaski i dziękując za otrzymane.
Wracając z pielgrzymki ,było to 14 sierpnia czyli w wigilię Wniebowzięcia Matki Bożej, moja córka pyta ” mamuś za kogo teraz będziemy odmawiać nowennę?” /ostatnio odmawiałyśmy nowennę w tej samej intencji/, – odpowiedziałam że nie wiem. Ona mówi ” mamuś weżmy za ciebie, o twoje zdrowie, pracę, ułożenie życia – ze łzami oczach zgodziłam się.
Zaczęłyśmy 14 sierpnia2017. Na drugi dzień czyli 15 sierpnia miałam wizytę u ortopedy i jedynym lekarstwem na moją rękę był zastrzyk sterydowy. Po kilku dniach zaczęłam odczuwać poprawę, ręka mniej bolała, tak że mogłam już cokolwiek robić.
Nosiliśmy się z zamiarem sprzedaży domu, więc szukałam malarza, wykonałam wiele telefonów ale niestety nikt nie mógł mipomóc, w tej sytuacji sama wzięłam wałek, pędzel i powoli umalowałam cały dom.
Któregoś wieczoru dzwoni do mnie córka i mówi ” mama składaj aplikację do mnie do pracy bo są przyjęcia /amerykańska renomowana firma/. Stawiałam opory, że nie znam języka na tyle aby zdać egzamin wstępny i odbyć rozmowę wstępną /język znam tylko do porozumienia/ ale ona nalegała, złożyłam aplikację. Otrzymałam odpowiedż i wyznaczoną datę na napisanie egzaminu i w przypadku gdy go zaliczę, rozmowę wstępną /interview/.
Pojechałam /65 mil od mojego domu/. Niw potrafię nawet opisać ile mnie to kosztowało nerwów, wstydu, strachu. Ku mojemu zdziwieniu zostałam poproszona na rozmowę wstępną /oznaczało to że egzamin zaliczyłam/, cały czas czułam opiekę nieba, wierzę też że niebo dało mi osobę na rozmowę, był to starszy, stateczny , bardzo wyrozumiały pan, pomógł mi w rozmowie, mówił więcej niż ja.
Wyszłam z budynku byłam oszołomiona, to było jak sen, to było niemożliwe, wsiadłam do samochodu i nie wiem jak długi czas nie mogłam zatrzymać płaczu, dziękując niebu za to wszystko.
Były to ostatnie dni części błagalnej nowenny.
Za kilka dni dostałam maila z datą kiedy mam się stawić do pracy.
Zaczęłam pracować i codziennie prosić Matkę Bożą aby nie stracić tej pracy bo dojeżdżałam codziennie 65 mil to jest 130 dziennie /210 km./
W międzyczasie wystawiliśmy nasz dom do sprzedaży i zaczęliśmy szukać nowego bliżej mojej pracy. Tu też niebo nas nie opuściło, szybko i dobrze sprzedaliśmy nasz mały domek i kupiliśmy o wiele większy , ładniejszy z daleka od chicagowskiego zgiełku.
Moje życie całkowicie się zmieniło, moje zdrowie jest trochę lepsze, moja ręka jest ok. wszystko nią robię, mam normalną pracę ze wszystkimi świadczeniami, mieszkam w pięknym małym cichym miasteczku.
Nowennę Pompejańską w mojej intencji skończyłyśmy w wigilię Matki Bożej Różańcowej.
DZIĘKUJĘ CI MATECZKO !!!!! ZA WSZYSTKIE ŁASKI – które ja -sama nędza- otrzymałam od CIEBIE.
Zobacz podobne wpisy:
Barbara: O uzdrowienie na ciele i duszy
Krzysztof: Nowenna pompejańska naprawdę działa!
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Wierzę,że Maryja wstawiła się w Pani intencjach.Sama doświadczyłam pomocy Matki bożej w sprawie pracy,a nawet mieszkań(moje świadectwo Emigracja napisałam w 2015,a od tamtego czasu wiele się zmieniło na jeszcze lepsze)Zaczynałam kilka lat temu także w Chicago,potem zwiedzałam poprzez pracę inne Stany,obecnie jestem w Nowym Jorku i pracuję w kolejnej wymodlonej pracy.Wszystko zawierzam,a Jezus mnie prowadzi.Matka Boża Częstochowska i Jezus z obrazu łagiewnickiego, towarzyszą mi wszędzie,gdzie się pojawiam(nawet w parafiach amerykańskich i latynoskich),więc ufam i o nic się nie martwię.Na emigracji wzrastam duchowo i poznaję sens Woli Bożej,trafiam na kapłanów,jakich niewielu spotykałam w Polsce,misjonarzy znających życie i odpowiadających na pytania. Dlatego… Czytaj więcej »
Jakby ta ręka kiedys znowu bolała to proszę spróbować okładów z żywokostu – kupić suszony nawet, natłuc młotkiem, przyłożyć, zabandażować i spać. Można macerat teraz zrobić.
Przepiękne świadectwo! Życzę Pani i Pani rodzinie wszelkich łask Bożych!
Chwała Panu!