Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marta: Dając mi siebie chcę Ciebie więcej.

Życie, które do tej pory miałam wydawało mi sie oczywiste, że każde decyzje podejmuję z myślą aby mi było lepiej. Nie zwracając na innych czasem uwagi.. Uważałam, że nie robię nikomu krzywdy, bo przecież nikt mi nic nie mówi, nie zwraca uwagi. Gdy miały być ponosze konsekwencje poporstu uciekałam, odżucałam swoje niepowodzenia, nie zwracałam na nie uwagi, lub poprostu obwianiałam Boga o swoje podtknięcia.

I było tak przy zabiegu usunięcia szyjki macicy, obwiniałam Boga, swojego męża..wszystko wokoło było winne tylko nie patrząc na siebie, nie szukałam w Tym Boga, że może che jednak coś mi powiedzieć, bo do tej pory po urodzeniu córki nie chciałam nawet myśleć o drugiej ciąży, nie dopuszczałam do siebie myśli aby mieć drugie dziecko. I wtedy jak zaczeły żle wychodzić wyniki, oczekując na wynik hispatologiczny, kolejki w onkologicznej poczekalni, zagrożenie,że możemy wycinać wszystko lub może jednak się uda? Po zabiegu poczułam w sobie ciepło na sercu,że jak nie teraz drugie dziecko to nie wiem czy bedzie można później…i zaczeła się chwila oczekiwania, która była dla mnie oczywista,że znam swoje ciało wiem kiedy co i jak i chwila i bedzie łatwo i szybko…

Miesiące mijały, mijały pory roku, córka coraz starsza, a ja z co raz mniejszą wiarą, od lekarza do lekarza. Nic, cisza. Rok, minął na spokojnie nawet bez paniki. Drugi rok oczekiwania, zamówiłam pasek Św. Dominika ale patrząc z perspektywy czasu słabo odmawiałam, nie umiałam tak mocno, głęboko prosić , wręcz oczekiwałam, że jak się modli to sie dostaje, no bo wkońcu się modlę- prawda..? Czas wtedy miałam pędzący, zdawałam egzamin, mój czas na sen był ok 3 godzin, kawa, napoje energetyczne, papierosy, tyle było moim pędem do życia… Utrzymywało mi się plamienie delikatne po miesiączce ok 10 dni i gdy szłam koło apteki, weszłam do niej i kupiłam test ciązowy. Wyszły upragnione dwie kreski, piekne moje dwie kreski. Zapisałam się na następny dzień do lekarza, wybłagając Panią z recepcji,że nadal plamienie sie utrzymuje i dwie kreski są, a jestem po usunieciu szyjki. Jako ostatnia co prawda w kolejce, ale przyjął.. Weszłam na pewniaka kreski są, ciąża jest, aby tylko było ok. Położyłam się do badania usg, w monitor na mnie w monitor, ja w monitor patrze, a on mówi,że no nic nie widać, że czasem testy przekłamują, że mam jutro wykonac betahcg i zadzwonic w wynikiem i zobaczymy. Z nosem na kwinte wyszłam. Rano pojechałam na badanie, popłudniu zadzwoniła Pani z wynikiem, usłyszałam gratulacje, jest Pani w ciąży – odpowiada ten wynik 5/6 tydzień ciąży… 10 minut po tym telefonie dostałam silnego skurczu, skurczu przy którym omal zemdlałam, ból tępy, rwący,smutny ból. Ból później ustąpił. Pojechalimy do Szpiatala, weszłam po 6 godzinach oczekiwania w kolejce z kobietami w ciąży, czekające na ktg, widząc jak zabieraja kobietę juz na salę porodową, bo cud narodzin dziecka za chwile już za moment i myślałam aby było dobrze, i u niej i u mnie. Weszłą do gabinetu, Pani Doktor nie starsza ode mnie, mówie,że to i tak, ale jest wynik z krwi i napewno jest jedno badanie , drugie usg i nic nie ma na monitorze, spanikowałam patrząc na pusty ekran i jej słowa, przykro mi nic nie widać jest podejrzenie ciązy pozamacicznej, niemożliwe aby juz takiej ciązy nie bylo widać…płacz, straszny płacz, straszny żal, złość, zlekceważona moja wiara. Czas już szybko leciał, sala, płacz, smutek , wiara,że rano powiedzą,że jednak był błąd jest wszystko ok, no jak to możliwe mnie to spotkało? Dlaczego mnie? dlaczego moje dziecko? dlaczego skoro się starałam, chciałam, oczekiwałam… no dlaczego? po co to wszystko…? Dzis się mogę zapytać czy w tym pędzie było miejsce dla Boga, dla Matki Boskiej, dla Jezusa..? Nie było, było tylko miejsce jak oczekiwałam, wymagałam, chciałam coś w imię modlitwy. Nie umiałam czekać, bo skoro tracę czas, w imię modlitwy to oczekuję, że zaraz dostanę. Dzis straszne dla mnie jest nawet pomyśleć,ze tracę czas na modlitwę, wtedy było dla mnie bez refleksji oczywiste, ale tak to było. Czekałam na zabieg, leżąc na łóżku, płacząc i patrząc przez okno, słysząc z innej sali dobiegające ktg z bicia serca innego dziecka i pytałam dlaczego ja? dlaczego mnie to spotkało ? po co mi to czuć ? nie chce tego, prosiłam o szczęśliwą ciążę, o zdrowe dziecko a nie o straconą ciążę spisaną z góry,że się nie uda. Przynieśli mi dokumenty do podpisania czy chcę pochówek dziecka, czy chcę znac płeć.. i wtedy do mnie doszło,że to jest dziecko, moje dziecko najmniejsze na świecie i nawet nie mogę nic zrobić. Chciało mi się wyc najgłośniej jak mogę, wyc aby Bóg usłyszał co mi zrobił, obwiniałam go,że nie wysłuchał mnie. Wtedy przyszedł ksiądz do sali zapytał czy w czymś pomóc coś takiego ? w pierwszej chwili mysłałam,że wybuchne śmiechem, że jak wstane strzelę go to skończy się durno pytać,po co przyszedł i mnie jeszcze draźni i tak mnie nie zrozumie, skoro się modliłam a zostałam jak by ukarana tym wszystkim, chciałam zakryc sie kołdą i udać,że śpię ale chyba tak chwila była mocniejsza, bo chiałam aby Matka Boska mnie poprostu przytuliła, w tym momencie spojrzałam na niego ze łzami i ściśniętym gardłem odpowiedziałam praktycznie szpetem – o modlitwę… Wszedł do pokoju, razem odmówiliśmy modlitwę o ciążę, o sytuację w jakiej się znajduję i poszedł, wtedy po jedo wyjściu patrząc dalej przez okno w chmury, na niebo prosząc Matkę Boską nie zostawiaj mnie,bo zwariuję , nie zostawiaj mnie bo nie dam rady. Teraz gdy mineło 10 miesięcy od tego momentu jest inaczej, jest pełniej we mnie, jest nawet ująć cudownie. Poczułam Matki Boskiej siłe, chodż czasem chciała na nia krzyczeć, walczyłam ze sobą,że niewypada, przecież jest Święta, i chodz czasem płacze delikatnie jak się modlę wiem,że to Ona mnie wtedy błogosławi abym wytrwała. Poszłam do spowiedzi po 9 latach, 15.08.2016 zaczełam dotykac siły namacalnnej siły modlitwy Pompejańskiej i dziś wiem jaką miałam silną walkę ze złym, jak miałam ochote z nerwów rozerać różaniec, śpieszyłam się odmawiać aby jak najszybciej skończyc nim jeszcze zaczełam, opuściłam kilka dni pojedyńczo lecz kontynuowałam, bo stwierdziłam chociaż siebie sprawdzę. I poczułam ulge, spokój, czyste sumienie.. Moja babcia także odmówiła za mnie modlitwe Pompejańską, przekazałam ją dalej.. perzekazuje ją innym aby wiedzieli, że gdy jest ciężko, żle, samotnie to pomimo wszystko wiara w Nas jest do ostatniego tchu i trzeba wierzyć by byc poprostu lepszym, zawsze można siebie na nowo poznać. Ja poznaje się od nowa, poczułam jak bardzo chcę czuc w sobie to błogosławieństwo, pomimo nadal moich starań i oczekiwania jestem spokojna dzisiaj chodż obiecywałam że odpuszczam, ze nie ma to sensu i jesteś dzięki Wam poznałam na nowo wiarę, zaczełam czytac książki w którym szukam słów do mnie skierowanych, bo przecież Bóg jest wszystkim co mamy na ziemi, jest wodą, słońcem, wiatrem, książką, łzami i cierpieniem… To On mi odpowiedział na wiele moich pytań. Matka Boska cudowna Tys moja Matko która także mi odpowiedziałaś gdy płakałam i pytałam w nerwach czy słyszysz moje wołanie, czy Ty mnie słyszysz.. Dzisiaj wiem, ze gdy by nie stracona moja upragniona ciąża , nie była bym w Tym miejscu gdzie jestem.. dzis juz wiem po co mi to było wszystko. Dla Nas zwykłych smiertelników czasem cięzko jest zrozumieć co spowoduje,że jestesmy tu gdzie jesteśmy. Jesteście w moim życiu i codzień Was poznaje. Chcę byc przy Was, chcę czuc ten spokój. Wiem,że przyjdzie mój czas, moja chwila będzie wysłuchana, że pozwolisz mi urodzić zdrowe drugie dziecko, że moje macierzynstwo będzie spełnione i, że będę dobrą matką. Czuje,że mam Was przy sobie. Człowiek musi podjąć decyzje sam byc w sobie gotowy i pozostac przy swoim nawet w imie wysmiania, drwin, czy braku wyrozumiałości, bądżmy wszyscy razem. Razem tworzymy rodzinę Bożą Rodzinę. Wszystkiego dobrego życzę i wytrwałości, każdemu w osobna. Każda zmiana zaczyna się od nas od wewnątrz człowieka, prosto z serca, z miłości. Dziękuję.

Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć Królowo Różańca Świętego. AMEN

5
1
głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria II
Maria II
26.03.17 20:21

Marto,o jakże Cię rozumiem…miałam 42 lata ,gdy zaszłam w ciążę-Synowie byli już duzi,a ja cieszyłam się jak szalona,że będę miała dziecko.7-tydzień -poronienie i taki straszny ból i właśnie wyć się chce.Nie było ważne,że tłumaczono mi,że przecież „wiek”,że mam dzieci w domu itd.Mało tego położyli mnie na sali,gdzie była pani,która spodziewała się trojaczków ,nie zazdrościłam jej,natomiast ona „autorytatywnie” opowiadała również do personelu,że widocznie nie zależało mi na tym dziecku,bo nie płakałam.Uważajmy ,jak możemy takimi sądami skrzywdzić drugiego człowieka.Pani dostała przepustkę,a ja zostałam w pustej sali,gdzie nikt nie zaglądał cały dzień,mogłam np.wyskoczyć przez okno z 3 piętra,nikogo by to nie obchodziło,nikt nie… Czytaj więcej »

magdalena
magdalena
26.03.17 17:13

Wzruszyłaś mnie bardzo swoim świadectwem, łzy płyną po policzku. Trudne i zarazem piękne świadectwo Twojej przemiany wewnętrznej. Bardzo oczyszczające… dziękuję

Bożena Szpura
Bożena Szpura
26.03.17 16:35

Super-fajnie że takie zmiany Matka Boża w nas robi,mnie też zaprowadziła do swego Syna inny sens ma życie.

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x