Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Alexandra: Moje wzloty i upadki i pomocna dłoń Maryji

na początku chciałabym Wam serdecznie podziękować za tę cudowną stronę. Przeczytałam tu wiele pięknych świadectw i ciepłych komentarzy, w których i ja czasami znalazłam słowa otuchy i pocieszenia i nie raz nawet odpowiedzi na pytania które w danej chwili mnie dręczyły. Długo zwlekałam z dodaniem świadectwa bo myślałam że gdy się „pochwalę” to czar pryśnie i wszystko będzie znowu jak dawniej. Potem ktoś napisał że Matka Boża nigdy nie cofa danego słowa więc jestem. Zanim przejdę do świadectwa to chciałabym Wam opowiedzieć coś o swoim życiu. Bardzo przepraszam że świadectwo wyjdzie takie długie i już teraz dziękuję wszystkim którzy wytrwają do końca.

Miałam piękne życie które zniszczyłam na własne życzenie. Byłam dzieckiem upragnionym i kochanym. W dzieciństwie byłam dobra i życzliwa a Pan Bóg był mi bliski lecz w okresie dojrzewania jakoś coraz bardziej o Nim zapominałam, nie pozwalałam Mu uczestniczyć w swoim życiu.

Jako nastolatka nie potrafiłam siebie zaakceptować. Czułam się brzydka, niekochana, nic nie warta a to uczucie towarzyszyło mi przez wiele, wiele lat. Chociaż miałam ciepły dom rodzinny, odnosiłam sukcesy w szkole potem w życiu zawodowym to byłam nieszczęśliwa. Myślałam że tego powodem jest mój wygląd lub charakter, że nie jestem zbyt ładna, mało przebojowa, za wrażliwa. Szukałam akceptacji w ludziach. Najpierw w koleżankach a potem w mężczyznach pozwalając na to aby inni kierowali moim życiem. Grałam wiele ról, nosiłam różne maski ale nigdy tak naprawdę nie byłam sobą. Marzyłam o sukni z welonem i prawdziwej szczerej miłości. Długo jej szukałam a potem mając dwadzieścia parę lat wybrałam jej namiastkę oddając się za kilka miłych słów które połechtały moją próżność. Wtedy weszłam na drogę z której przez kolejne dziesięć lat nie potrafiłam zawrócić. Byłam strasznie poraniona i obwiniałam o to Pana Boga. Potem myślałam że teraz to już wszystko mi wolno. Raniłam, kłamałam, manipulowałam usprawiedliwiając się tym że inni przez cały czas postępowali tak samo wobec mnie. Do dzisaj nie wiem dlaczego ale związałam się z nieodpowiednim mężczyzną. Ten toksyczny związek totalnie zruinował mi psychikę i wpędził w depresję. Moje życie było w totalnej rozsypce. Wszystko w okół mnie przestało się układać a strach był mym ciągłym towarzyszem. Nie potrafiłam się z niczego cieszyć bo ciągle czekałam na kolejny „cios” O Bogu przypominałam sobie tylko wtedy gdy było naprawdę źle. Zamiast pokornie prosić domagałam się aby mi pomógł bo przecież byłam dobrym człowiekiem. Pytałam „Dlaczego chcesz abym była nieszczęśliwa” bo wtedy jeszcze nie potrafiłam ujrzeć swoich błędów i win. Teraz wiem że On wtedy chronił mnie przed wszelkim złem które dobrowolnie wybierałam. Chociaż byłam niegodna jego miłości On nigdy mnie nie opuścił. To ja byłam ślepa i nie potrafiłam widzieć w Nim kochającego Ojca tylko takiego który tylko czeka na mój błąd aby jak najszybciej mnie ukarać. Miałam myśli samobójcze i przestałam dostrzegać jakikolwiek sens w swoim istnieniu. Upadłam naprawdę nisko.

W listopadzie 2013 uświadomiłam sobie że przegrałam życie. Ukończyłam 33 lata. Moje marzenie o rodzinie się nie spełniło. Byłam zmęczona problemami w pracy, dobijał mnie te ciągły smutek. Nie chciałam już marzyć i mieć nadzieji że kiedyś spotkam tego jedynego. Wylałam już za dużo łez i nie chciałam dłużej żyć w tej ciemności dlatego postanowiłam że muszę coś zmnienić. Rok 2014 miał być moim rokiem ale już w styczniu zaczeło naprawdę źle dziać się w pracy. Byłam zrozpaczona i pomyślałam że tu już tylko może pomóc cud. Raczej z nudów wrzuciłam w wyszukiwarkę „modlitwa o cud” i tak trafiłam na Nowennę Pompejańską. Różaniec nie był mi obcy, mimo tego że żyłam daleko od Boga czasami jednak go odmawiałam. Przeczytałam świadectwa i miałam takie wrażenie że chyba tędy droga i że warto spróbować.

Moją pierwszą Nowenne zaczełam w lutym 2014 z prośbą o łaskę ułożenia sytuacji w pracy. Pod koniec części błagalnej dowiedziałam się że moja mama musi iść do szpitala ponieważ podejrzewano u niej powrót choroby na którą wcześnie zachorowała. Chciałam przerwać Nowennę i zacząć nową w intencji mojej mamy ale chociaż bolało mnie serce jakoś nie potrafiłam dlatego zostałam przy pierwszej intencji. Modliłam się niedbale między pracą, domem i szpitalem a jednak Maryja mnie wysłuchała. Sytuacja w pracy znacznie się poprawiła i nie tylko. Wtedy jeszcze nie było wiadomo co będzie z moją mamą ale wiem że Matka Boża była przy niej ponieważ w szpitalu spotkała samych życzliwych ludzi między innymi lekarza który poświęcił jej naprawdę dużo czasu. Ten człowiek, niech Bóg ma go w swojej opiece, cierpliwie odpowiadał na każde pytanie, tłumaczył po ludzku każdy zabieg i podtrzymywał na duchu.

Do tego na mojej drodze pojawił się pan X mężczyzna o jakim zawszę marzyłam. Nie wiem dlaczego ale po prostu to wiedziałam/czułam.

Nie chcę się za dużo o tym rozpisywać bo świadectwo i tak już będzie za długie ale to było coś niesamowitego. Dopiero później skojarzyłam że to jakby było kolejną łaską o Matki Bożej, nie rozumiałam tylko jednego, dlaczego więc nasze drogi tak po prostu się rozeszły.

Moją drugą Nowennę zaczełam dwa miesiące później w intencji zdrowia mojej mamy. I znowu Matka Boża mnie wysłuchała za co jestem jej ogromnie wdzieczna. To co wyglądało tragicznie okazało się niczym groźnym. Zaczełam dużo czytać o Bogu i modlitwach i tak trafiłam na Nowenne do Matki Bożej rozwiązującej węzły którą odmówiłam w intencji uzdrowienia mnie z grzechu nałogowego obżarstwa. Lecz zamiast być lepiej totalnie się pogorszyło. Do tego miałam wątpliwości czy to czasem nie zły postawił X na mojej drodze aby zadać mi ból bo przecież gdyby to było zgodne z wolą Bożą to bym tak nie cierpiała.Wstyd się przyznać ale wtedy mimo wysłuchanych modlitw, moja wiara przez chwilę się zachwiała. Myślałam czy dobrze robię modląc się różańcem, czy powinna prosić Maryję o pomoc. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie dostałam od znajomej dziewczyny obrazek z Matką Boską do którego była dołączona dziesiątka różańca. Do dzisiaj nie wiem dlaczego mi go wtedy dała, bo byłam w szoku i tylko jej za niego podziękowałam. Ten obrazek był dla mnie jakby znakiem że widocznie mam trwać przy Maryji. Pod koniec roku 2014 chciałam odmówić Nowennę w intencji dobrego męża dla mnie ale najpierw zaczełam odmawiać jeszcze raz Nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły w której znowu prosiłam o uwolnienie mnie od grzechu obżarstwa. To nie tak że siedziałam na tapczanie i tylko „klepałam zdrowaśki” Zaczełam uprawiać sport i zdrowo się odżywiać a Maryję prosiłam o wsparcie. Naprawdę chciałam się zmienić, wreście pokochać siebie i wierzyłam że z Matką Bożą tym razem dam radę. Niestety nie wytrwałam w modlitwie bo nagle w moim życiu pojawił się wirtualny wielbiciel z dawnych lat. Już nie potrafiłam skoncentrować się na modlitwie a po paru dniach zaczełam zaniedbywać postanowienia aż w końcu całkiem je rzuciłam. Ten człowiek zupełnie zawrócił mi w głowie. Pisaliśmy bez przerwy ze sobą. Chodziłam spać z telefonem, budziłam się nocą i pisałam do niego. Mówił że jeszcze nie za późno aby być szczęśliwą, że mam to na wyciągnięciu ręki, że z nim mogę spełnić marzenie o dziecku, co było totalnym absurdem ponieważ nigdy nie spotkaliśmy się w realu. Ale wtedy byłam w jakimś amoku. Zauroczyłam się jak nastolatka i nie zauważyłam że ta znajomość zaczyna schodzić na złą drogę. Jego smsy które z początku przyjemnie łechtały moją próżność stawały się coraz śmielsze, wręcz wulgarne. Z jednej strony odpowiadałam w ten sam sposób z drugiej okropnie się z tym czułam. Nagle zobaczyłam jakby siebie z dawnych lat i te wszystkie sytuacje w których pozwalałam na to aby mężczyźni mnie nie szanowali. Byłam zupełnie rozdarta. On próbował przez te wszystkie lata mnie zdobyć, myślałam że może właśnie on jest mi przeznaczony a ja nie potrafię tego zauważyć ale z drugiej strony czułam taki dziwny ucisk w żołądku. Gdy już nie wiedziałam co mam robić uklęknełam prze obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy i po prostu poprosiłam aby wskazała mi drogę. Naturalnie miałam w głębi serca nadzieję że on jest odpowiednim człowiekiem dla mnie. Co się stało potem to nie sciema. Naprawdę tak było a więc słuchajcie.

Byliśmy o krok od spotkania kiedy on nagle przestał sie odzywać. Potem powiedział że zgubił telefon a z nim mój numer.Ok, zdarza się. Kontynuowaliśmy tą znajomość przez internet a on z dnia na dzień zerwał kontakt. Musicie wiedzieć że przez te wszystkie lata, wielokrotnie pojawiał się w moim życiu a potem znikał bez słowa. Gdy wracał ja go zawsze „przyjmowałam” a teraz po raz pierwszy miałam dosyć. Z ręką na sercu to bolało ale pomyślałam że widocznie tak miało być. Po raz kolejny zastanowiałam się nad swoim życiem. Myślałam że może czas się poddać, że widocznie małżeństwo i macierzyństwo nie są mi pisane. Jednak o różańcu nie zapomniałam. Przez pół roku modliłam się nim razem z modlitwą o uratowanie małżeństwa zagrożonego rozpadem w inencji znajomego małżeństwa i z tego co wiem to ich relacje znacznie się poprawiły.

W zeszłe lato ponownie spotkałam pana X. Próbowałam sobie wmówić że to nie ma nic do znaczenia, że to czysty przypadek ale serce niemal się do niego rwało a łzy same cisły się do oczu. Uczcie z przed roku powróciło z dwuktrotną siłą ale było innę. Rok temu chciałam aby on mnie poderwał a teraz pragnełam go przytulić i pocieszyć bo wydawał się taki smutny i zmęczony. Chociaż znowu były takie sytuacje w których byłam pewna że łączy nas coś niezwykłego nasze drogi znowu się rozeszły. Nie rozumiałam tego wszystkiego. Dlaczego X pojawił się na mojej drodze w chwili gdy nie szukałam miłości, dlaczego czułam że to on jest mi pisany a potem wszystko tak banalnie się kończyło. To nie miało sensu.

Po dniach spędzonych z X co dzień płakałam. Nie potrafiłam pogodzić się z tym że już nigdy go nie zobaczę, że to widocznie nie było nic ważnego. Szukałam wysłuchanych modlitw o miłość i nawet chciałam odmówić Nowennę Pompejańską z prośbą o łaskę połączenia mnie z X. Lecz im więcej czytałam tym więcej X zaczął schodzić na drugi plan. W swojej rozpaczy trafiłam na „List od Pana Boga do serca kobiety” i nagle zrozumiałam że jeśli chodzi o X to cokolwiek się stanie będzie dla mnie dobre bo Bóg zna nas lepiej. Nadal chciałam aby coś z tego wyszło ale nie za wszelką cenę. X był dla mnie kimś wyjątkowym i przyznam się że nie było łatwo oddać to Bogu bo strasznie za nim tęskniłam. Zaczełam modlić sie za niego. Pomyślałam że nie mogę go przytulić ale mogę otulić go modlitwą a Maryja w ten sposób przytuli go za mnie. Przez ten ból bardziej zbliżyłam się do Jezusa, moje modlitwy stały się rozmową. Gdy było mi smutno lub zaczełam wątpić czytałam Wasze świadectwa lub po prostu szłam do kościoła i w końcu znowu zatęskniłam za Nowenną a że zbliżał się październik postanowiłam odmówić kolejną.

W mojej trzeciej Nowennie prosiłam Maryję o łaskę całkowitego uzdrowienia mojej mamy z dolegliwości które pozostały jej po chorobie i nie pozwalają spokojnie żyć. Tak bardzo się na tą Nowennę cieszyłam. Chciałam uczynić z niej prawdziwe spotkanie z Maryją i jej Synem ale już pierwszego dnia zachorowałam i modlitwa nie była taka jak chciałam. Trzynastego dnia części błagalnej dowiedziałam się że moja dobra koleżanka poważnie zachorowała. Przez chwilę myślałam że mojej koleżance pomoc teraz jest bardziej potrzebna niż mojej mamie. Chciałam przerwać Nowennę aby zacząć nową w intencji mojej koleżanki ale potem pomodliłam się niezależnie od różańca za koleżankę

i po prostu zaufałam Maryji bo wiedziałam że mimo tego że dalej będę modliła się za mamę Maryja nie zostawi mojej koleżanki samej. I naprawdę tak było. W czasie różańca trafiałam na różne przeszkody które utrudniały mi modlitwę ale nie przestawałam. Jeszcze bardziej zblizylam sie do Maryji i Jezusa. Kiedyś przy najmniejszych problemach się załamywałam a teraz zawierzałam wszystko Jezusowi. Jeszcze nigdy nie czułam takiego spokoju jak w czasie ostatniej Nowenny. Któregoś dnia ktoś wspomniał coś o Nowennie uzdrowienia. Spoglądając na moje życiowe błędy i problemy pomyślałam że to modlitwa odpowiednia dla mnie. Akurat zbliżał się mój urlop i adwent a więc odpowiedni czas aby się wyciszyć i na spokojnie pomodlić.

Pierwszym krokiem była spowiedź generalna i od niej wszystko zaczeło się psuć. Umówiłam się z księdzem na konkretny termin. Wtedy u nas w parafii bylo urwanie głowy, wiadomo przygotowania do świąt, do tego księża jeszcze muszą „obskoczyć“ dwie inne parafie dlatego ucieszyłam się że dostałam termin niemal od ręki. Na wstępie powiedział mi że ma godzinkę dla mnie a potem musi leciec dalej ale mam zacząć mówić a potem zobaczymy. To „a potem zobaczymy“ już do mnie nie dotarło bo od razu pożałowałam że tam poszłam. To zupełnie zbiło mnie z tropu. Pomyślałam jak mógł mnie tak potraktować, ja się tu do niego na poważnie zwracam a on nie ma dla mnie czasu. Wyznałam grzechy a potem ksiądz jeszcze ze mną porozmawiał. Widać było że naprawdę starał się znalejść odpowiednie słowa. I powiem Wam, ze powiedział mi o mnie coś, co zawsze zaprzeczałam. Dostałam rozgrzeszenie ale w ogóle nie poczułam się lekko tylko miałam wrażenie że nie powiedziałam wszystkiego. Byłam rozczarowana i nawet się popłakałam. Teraz myślę że chyba źle do tego podeszłam. W każdym razie po mojej głowie krążyły myśli w stylu „ no i po co ci to było“ „nawet ksiądz nie ma dla ciebie czasu“ itd. Wiedziałam że to nie prawda. Dzień księdza też ma tylko 24 h. Mógł powiedzieć przyjdź kobieto do kościoła na godziny wyznaczone dla spowiedzi tak jak każdy inny ale nie powiedział tego, tylko mimo stresu poświecił mi odrobinę swojego czasu a ja myślałam tylko o sobie. Gdy to zrozumiałam przeprosiłam go w myślach lecz nadal nic nie czułam. Było coraz gorzej. Straciłam kontakt z Jezusem, nie potrafiłam z nim porozmawiać, zaufać. Znowu zaczełam się wszystkiego bać i widzieć świat w czarnych barwach. Coś mi mówiło „po co tak latasz do tego kościoła, chcesz na chama zrobić z siebie świętą” i inne straszne rzeczy zupełnie jakby ktoś zrobił mi wodę z mózgu. Długo się wachałam ale mimo tego wszystkiego zaczełam modlić się Nowenną uzdrowienia i do tego Nowenną Pompejańską w swojej intencji aby Matka Boża poprowadziła mnie drogą która jest zgodna z Jego wolą.

Jestem przy końcu cześci błagalnej i czuję się fatalnie. Nie potrafię się modlić bo na zmianę czuję pustkę albo mam wrażenie że moje słowa to kłamstwo. Jestem w totalnej rozsypce, czuje taki bezsens. Niemal co wieczór zalewam się łzami. Jeszcze nigdy nie było mi tak ciężko się modlić. Codziennie mam ochotę przerwać Nowennę ale potem znowu biorę różaniec do reki i modlę się choć z trudem wypowiadam każde „Zdrowaś Maryjo…”

Nie wiem co będzie dalej ale chcę wierzyć że Matka Boża nie zostawi mnie samej i to wszystko jakoś poukłada.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
26 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Nadiula456
Nadiula456
04.01.19 22:51

To oznacza że jesteś coraz bliżej Pana Boga. Diabeł będzie za wszelką cenę walczył o naszą duszę. Mod się dalej i nie poddawaj się. Diabeł zna twoje słabości i proboje je wykorzystać. Widać odrazu że jesteś bardzo silna. Miałaś tyle prób i zakazdym razme upadalas ale nie podajesz się. W naszej wierzę nie ma przypadków. Pan Bóg czasem pozwala na takie rzeczy żebyś była BARDZO silna. Wierzę w ciebie i wierzę w moc Pana Boga. Niech Bóg cię błogosławi.

dorota
dorota
20.06.17 11:26

nie poddawaj sie mimo trudnosci jakie przechodzisz, czytajac twoje swiadectwo widze tez tam siebie. nie we wszystkim ale w slabosciach , nie poddawaj sie , UFAJ!!!!! musimy zaakcepowac siebie takich jakimi jestesmy, pokochac te nasze niemoce, nasze slabosci .. jest modlitwa unizenia, lezenie krzyzem . bardzo krociutka modlitwa , prawdziwy zal za grzechy , sprobuj,,, pozdrawiam Cie serdecznie, nie poddawaj sie mimo trudnosci. Pan jest z toba.

Marta
Marta
05.01.16 18:19

Przepraszam bardzo, dlaczego mój poprzedni komentarz się jeszcze nie ukazał? można wiedzieć w jakich godzinach forum jest aktualizowane?

Alexandra
Alexandra
10.01.16 18:58
Reply to  Marta

Jeszcze raz chciałabym Wam podziękować że podzieliliście się ze mną swoimi doświadczeniami oraz za wszystkie słowa pociechy i otuchy. Hm, może źle się wyraziłam. Jestm mi smutno bo po spowiedzi straciłam kontakt z Jezusem a nie z powodu (X) ale może macie racje i zły, mimo tego że modliłam się o coś innego, w jakiś sposób próbuje trafić w mój najczulszy punkt. Pisząc między innymi o (X) chciałam opisać w jaki sposób Bóg za pośrednictwem Maryji zadziałał w moim życiu. Mimo ze modliłam się o coś zupełnie innego otrzymałam dodatkową łaskę, łaskę przemiany siebie. Jestem dopiero na początku, jeszcze nie… Czytaj więcej »

D.
D.
10.01.16 19:25
Reply to  Alexandra

kochana! napisalas jedna rzecz ktora mysle, ze po prostu daje BARDZO JASNA I PEWNA odpowiedz- Pan X jest ZAJETY! rozwodnik czy nie- on ma SAKRAMENT!!! To powinno skrocic dalsze zastanawianie sie. Po drugie uwierz mi, nawet i zly moze dawac najpiekniejsze i najbardziej „czyste” uczucia, jakich nigdy wczesniej nie zaznalas- sama tak mialam z pol snem pol jawa, co do czlowieka z ktorym wiem, ze nie powinnam sie wiazac, choc uczucia do niego i wspomnienia mam, i nadzieje pewnie zawsze (moze do momentu poznania mojego rzeczywistego malzonka/ uleczenia moich emocji i poznania godnosci swojej- beda). Szatan to podrobka aniola swiatlosci,… Czytaj więcej »

Alexandra
Alexandra
11.01.16 11:54
Reply to  D.

Hej D. dziękuje za twój komentarz. Hm, ja już nie zastanawiam się nad panem (X) a że mi się czasami przyśni lub pojawia w mojej myśli na to nie mam wpływu. Nie wywołuje tego specjalnie to przychodzi samo. Szanse że go jeszcze kiedykolwiek spotkam są niemal zerowe ale nigdy nie mów nigdy…. W każdym razie nie robię sobie nadzieji bo wiem że on nie jest dla mnie. Szczerze mówiąc to wiedziałam to już wtedy gdy go pierwszy raz zobaczyłam…A potem był ten uśmiech, spojrzenie i świat mi zawirował. Wiem że nie potrzeba wiele aby widzieć coś, czego tak naprawdę nie… Czytaj więcej »

D.
D.
11.01.16 20:37
Reply to  Alexandra

🙂 powodzenia we wszystkim piekna kobietko 🙂

marta
marta
05.01.16 15:26

Alexandro nie poddawaj się!!! Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam twoje świadectwo, momentami dostrzegając w nim swoje życie. Nie załamuj się. Co chcę ci powiedzieć- jeżeli twoim pragnieniem jest małżeństwo i rodzina, to o to się módl, na tym się skup. Naprawdę. Niezawodnym orędownikiem w sprawach rodzinnych i małżeńskich jest też św. Józef, to potwierdzone, jedyne co musisz później zrobić w podzięce to nazwać pierwsze dziecko imieniem świętego, nawet na drugie imię, Nie gódź się jednak na instrumentalne traktowanie cię przez mężczyzn, nieczyste rozmowy czy smsy( z tego też się trzeba wyspowiadać), taki człowiek nie traktuje cię poważnie, tylko wykorzystuje, nie daj… Czytaj więcej »

Ania
Ania
03.01.16 21:38

„W słabości naszej moc”-pamiętaj.

Diana
Diana
02.01.16 22:59

Marcin i Monika Gajda- „rozwoj. jak wspolpracowac z laska”- bardzo dobra ksiazka psychologow chrzescijanskich.

Diana
Diana
02.01.16 22:55

ciekawe doswiadczenia 🙂 poniekad tak, jakbym czytala swoje zycie. Wierze, ze gdy ma cos dobrego sie stac, mamy dobry kierunek to zly przychodzi i uderza w najczulsze punkty, a ze pragniemy milosci tak bardzo to i on bedzie podsuwal nam niewlasciwych choc pozornie super kandydatow… Mysle, ze te pokusy pokazuja tez na ile ufamy Bogu, i czy bedziemy brnely w te relacje, czy bedziemy jednak isc, krok po kroku droga trudna ale wlasciwa, odmawiajac pokusom i tym samym zblizajac sie do tego utapu drogi, w ktorym spotkamy tego czlowieka od Boga. Sama mam problem z zaufaniem i tez pojawialo sie… Czytaj więcej »

Renata
Renata
02.01.16 22:38

Przeczytałam twoje świadectwo bardzo uważnie – pewne szczegóły są moimi szczegółami. Jeśli mogę Ci coś zasugerować – poproś o pomoc psychologa – to człowiek, któremu ja zaufałam i dziś z zakompleksionej dziewczyny stałam się dojrzałą emocjonalnie kobietą. Szkoda tylko, że po tą pomoc sięgnęłam za późno – nieudane małżeństwo, samotne życie to pokłosie stanu w którym jesteś TY – proszę – zanim BÓG obdaruje Ciebie dobrym mężczyzną On chce abyś zrobiła porządek ze sobą. Powodzenia

Alexandra
Alexandra
05.01.16 09:57
Reply to  Renata

Renato, dziękuje ci bardzo za twoje słowa, one są jakby odpowiedzią na moje wątpienie.Teraz wiem że jestem na dobrej drodze. Do psychologa chodziłam przez rok, potem odwiedzałam przez kolejne trzy grupę wsparcia dla osób otyłych. To mi w jakimś sensie pomogło ale nadal była we mnie jakaś przeszkoda którą nie potrafiłam przekroczyć. Nie wiem jak to opisać niby wiedziałam co mam robić lecz gdy zbliżałam się do pewnego punktu nie potrafiłam go przekroczyć tylko upadałam. Potem od nowa wstawałam i tak w kółko. Zawsze chciałam być żoną i matką i nie potrafiłam zrozumieć dlaczego nie potrafię ułożyć sobie życia. Dopiero… Czytaj więcej »

Asia
Asia
02.01.16 21:25

Drogie Panie, w życiu każdego wierzącego człowieka są momenty w których czujemy gorąco Bożą opiekę (niemal fizyczną obecność), ale są też momenty w których to Bóg „odsuwa” się od nas, po to aby „sprawdzić” na ile nasza wiara jest mocna, trwała, dobrowolna. Te trudne momenty, w których nie czujemy Bożej opieki mają nas czegoś nauczyć… Bóg pragnie abyśmy wtedy jeszcze bardziej przylgnęli do Niego- ponieważ nas kocha. I coś na pociechę: Orędzie Serca „We śnie szedłem brzegiem morza z Panem, oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia. Po każdym z minionych dni zostawały na pisku dwa ślady mój i… Czytaj więcej »

Krzysztof
Krzysztof
02.01.16 20:32

Witaj Olu. Chciałbym Cię jakoś pocieszyć, ale nie wiem jak. Może więc opiszę Ci moją przygodę z Nowenną Pompejańską. Jest to już moja 4 Nowenna, i na pewno się na niej nie skończy. Moje pierwsze 2 Nowenny odmawiałem z prośbą o uzdrowienie mojego stawu biodrowego, bo trochę się boję operacji. To się jeszcze nie spełniło, ale stałem się jakby innym człowiekiem. Wyciszyłem się i już mnie tak wszystko nie denerwowało.Były też i trudne chwile bo wiadomo, że szatanowi takie modlitwy się nie podobają. Podczas 3 Nowenny przystąpiłem do spowiedzi generalnej. Zabierałem się do tego chyba z miesiąc. Oglądałem na youtube… Czytaj więcej »

Diana
Diana
03.01.16 21:09
Reply to  Krzysztof

AMEN 🙂 podzielam zdanie Krzysztofa. jak juz wczesniej napisalam, pojawiaja sie ci mezczyzni w takich momentach kiedy jesz szansa zblizyc sie do Boga i przylgnac do Niego, miec spokoj wewnetrzny. A jesli burza spokoj ducha to nie jest nic dobrego. I mozna sobie robic nadzieje, ze beda oni moze pozniej dla nas, ale najczesciej takie nadzieje sobie robione nie sa dosc dobre, bo ciagle nie puszcza sie tego, co najprawdopodobniej nie jest dla nas i wtedy ciezko zrobic miejsce Bogu na Jego dzialanie i na tego mezczyzne, ktory jest nam rzeczywiscie przeznaczony. Ja mialam wiele „znakow”, ze to wlasnie ten… Czytaj więcej »

Alexandra
Alexandra
04.01.16 21:24
Reply to  Krzysztof

Krzysztofie, Diano wam i wszystkim innym też serdecznie dziękuje za komentarze. Bardzo chcę wam odpowiedzieć ale zrobiło się już późno…a ja dopiero dzisiaj zauważyłam że moje świadectwo zostało wyświetlone.
Napewno napiszę jutro. Wszytkim dobrej i spokojnej nocy.

Małgorzata
Małgorzata
02.01.16 20:04

Proszę Cię z całego serca trwaj przy nowennie i nie ustawaj.Wszelkie zniechęcenia pochodzą od złego ducha.Jesteś wartościową osobą.Trwaj z Maryją,ponieważ zwycięstwa przychodzą przez nią.

Alexandra
Alexandra
04.01.16 21:14
Reply to  Małgorzata

Dziękuje Małgorzato będą dalej trwała w modlitwie.
Akurat jestem przy części dziękczynnej i jest trochę lepiej.

Smutna
Smutna
02.01.16 17:35

Witam ja też już nie potrafię się modlić, kilka nowenn mam za sobą, żadna nie wysłuchana, zamiast czuć się lepiej, czuje się gorzej, nie potrafię się śmiać i zaufać nawet nie chodzę do spowiedzi oraz Kościoła, nie ciągnie mnie jak wcześniej. Codziennie chce zacząć nowenne ale nie potrafię. Czuję wyrzuty sumienia i zniechecenie zarazem. Przestałam wierzyć w moc modlitwy, a bardzo potrzebuje spokoju i wsparcia oraz opieki z góry, ale czuje ze między mną a Bogiem jest mur, nie wiem dlaczego tak się stało, tak bardzo wierzyłam w nowenne nie do odp@rcia.czuje ze usycham, boje się każdego dnia, bo nie… Czytaj więcej »

Alexandra
Alexandra
04.01.16 21:10
Reply to  Smutna

Smutna, przeczytałam też twój komentarz pod innym świadectwem i bardzo mi przykro że tak cierpisz. Nie chciałam cię jeszcze bardziej dołować. Może to źle opisałam ale moje Nowenny zostały wysłuchane i świadectwo miało być pozytywne. Z tą aktualną mam takie problemy, ale wierzę że Matka Boża mnie poprowadzi. Nie myśl że cię nie rozumiem, rozumiem twe cierpienie i wierze że i ciebie Maryja nie opuści. Chciałabym dla ciebie zacytować Jana Budziaszka z mojej książeczki z rozważeniami. Jest to rozważanie piątej tajemnicy radosnej Znalejzienie Jezusa w świątyni: „Jest na świecie taka uczelnia, jedyna, najmądrzejsza i niepowtarzalna. Mogą z niej korzystać wszyscy….Wystarczy… Czytaj więcej »

Waldemar
Waldemar
05.06.19 22:11
Reply to  Smutna

Smutna.Zobacz w YouTube ojca Polanowskiego etapy rozwoju lub oczyszczenia.Mam podobnie,nie poddaj się,dasz radę,jak jest ciężko to Pan Jezus jest najbliżej.

Iza
Iza
02.01.16 16:20

Olu, Pan Jezus i Maryja na pewno wyprowadzą z tego wszystkiego dobro.Nie przestawaj się modlić,a na pewno pomogą Ci ułożyć sobie dobrze życie,myślę,że cały czas to robią, tylko my niektóre łaski widzimy później.Pomodlę się za Ciebie.Wszystko Ci się dobrze ułoży,może właśnie z tym mężczyzną do którego czujesz,że to coś wyjątkowego.Niech Bóg Ci błogosławi w Nowym Roku.

Alexandra
Alexandra
04.01.16 20:26
Reply to  Iza

Dziękuję za ciepłe słowa właśnie wiara w dobro daje mi siły aby mimo wszysto dalej się modlić.

Fiołek
Fiołek
02.01.16 15:56

Też mam tak samo. odmawiam już 5 nowennę. zawsze spawiałą mi przyjemnośc, a odkąd zaczęłam tą obecną zaczęły się koszmary, myśli dręczące, że za dużo się modlę itp. Myślałam, żeby przerwać, bo to mnie może wykończyć psychicznie i przez to mogę wpaść w depresję. Dzisiaj to już w ogóle myślałam, że znowu będę musiała przechodzić przez koszmar z przeszłości, ale później powiedziałąm Maryi, żeby pomogła mi dokończyć nowennę, bo zależy mi na niej, bo przecież to na Jej cześć odmawiam tą nowennę. I po tych słowach automatycznie uspokoiłam się i wiem, że to zły mnie kusi, chcę, żebym zwątpiłą w… Czytaj więcej »

Alexandra
Alexandra
04.01.16 20:24
Reply to  Fiołek

Serdecznie dziękuję za słowa otuchy. Trwajmy dalej w modlitwie.

26
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x