Niebo obdarzyło mnie tak licznymi łaskami za przyczyną Królowej Różańca Świętego, którą czcimy w Pompejach, że nie mogłem dłużej ociągać się z obowiązkiem okazania swojej wdzięczności. Zacząłem więc pisać tę książkę z pragnieniem, aby także inni wielbili Jej cuda i podzielali moją do Niej miłość.
Od kiedy miłosierna Matka okazała mi tyle łask, poświęciłem swoje życie Jej służbie i szerzeniu nabożeństwa różańcowego. Ofiarowałem 500 franków na budowę kaplicy w opustoszałych niegdyś Pompejach, by mogli w niej gromadzić się okoliczni mieszkańcy na wspólnym odmawianiu różańca. Późniejsze wydarzenia przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Kiedy spostrzegłem, że Bóg pobłogosławił moje marne wysiłki, podjąłem myśl zbudowania Matce Bożej tronu na ziemi. Pragnąłem zbudować kościół, którego piękno i majestat przyciągałyby wiernych z innych miejsc. Nie mogłem opierać się zamierzeniom Bożym, które były poświadczone tyloma cudami. Ze wszystkich stron dochodziły do mnie ustne i pisemne świadectwa o łaskach, które dostępowali wierni za przyczyną Najświętszej Maryi Panny z Pompejów. Nie pozostało mi nic innego, jak pozwolić Opatrzności na kierowanie moimi działaniami. A co z tego wyniknęło, opisałem na kartach tej książki.
Książkę napisałem także po to, by ci, którzy nie mogą na własne oczy oglądać cudów Bożych w Dolinie Pompejańskiej, mogli razem z nami sławić naszą Matkę i do Niej z zaufaniem się uciekać. Postanowiłem uczcić Ją jeszcze bardziej przez opisanie nawet tych zdawałoby się najmniejszych cudów, bo one wszystkie z osobna przyczyniły się do rozkwitu chwały Maryi i zapoczątkowały dalsze, niezwykłe wydarzenia. Opisuję te cuda w oparciu o relacje wiarygodnych świadków i własne obserwacje, a mogę przy tym zapewnić Czytelnika, że badałem je bardzo dokładnie. Wiem, że dzieła Boże nie tylko przemawiają do nas same przez siebie, ale czasem mówią nam coś więcej. – Kryją w sobie przesłanie, które możemy odczytać w szerszym kontekście. Występuje zbieżność wydarzeń, która ujawnia Plan Opatrzności. Ten ukryty Plan pragnąłem uwydatnić przy opisach cudów. Myślę, że pozwoli to lepiej zgłębić dzieła Boże, i tym samym bardziej ożywić pobożność Czytelników, także tych, którzy jeszcze poszukują prawdy.
Do Pompejów stale przybywają pielgrzymi wszelkich stanów, ludzie o wielkich naz wiskach, ważni urzędnicy, dostojnicy kościelni i całe wspólnoty. Wyruszają w nierzadko daleką podróż, aby pomodlić się przed ołtarzem, który powstał 20 lat temu na zupełnym pustkowiu, w miejscu omijanym szerokim łukiem, które było schronieniem złodziei i typów spod ciemnej gwiazdy. Każdy kto pozna tę historię przyzna, że jedynie siła wyższa mogła dopomóc w uświęceniu tego miejsca i poprzez liczne łaski zwrócić na nie uwagę wiernych.
Jakże te cuda mogły dokonać się w XIX stuleciu, które gorliwością wiary ustępuje średniowieczu? Odpowiedź nie jest skutkiem mojej ślepej gorliwości lub religijnego fanatyzmu, co nieprzyjaciele Kościoła często zarzucają katolickim pisarzom. Przeciwnie, jest ona wynikiem ścisłego badania, które opiera się na niezaprzeczalnych faktach potwierdzonych przez lekarzy i naocznych świadków. Żadna osoba dobrej woli, która przeczyta relacje cudów, nie przejdzie nad nimi obojętnie ani nie będzie mogła zaprzeczyć ich prawdziwości. Odsłaniam nagie fakty, nie dodając do nich nic od siebie, ani też niczego nie zatajając.
Kto więc szuka prawdy, ten ją znajdzie w mojej książce. Przytoczyłem nazwiska, miejsca, wskazuję konkretnych świadków, którzy mogą potwierdzić prawdziwość moich słów. Są jednak ludzie, którzy przedkładają ciemność nad światło. Dlatego spodziewam się, że spisane tu relacje znajdą swoich oponentów. Wśród nich będą niedowiarkowie i racjonaliści, którzy na opisy cudów i nadprzyrodzonych wydarzeń szyderczo wzdrygną ramionami i wyśmieją nas jako ludzi łatwowiernych i zabobonnych. Oni zaprzeczają wszystkiemu, bo z założenia nie wierzą w nic. Z nimi nie da się prowadzić dyskusji. Takich zapraszamy do Doliny Pompejańskiej, swoich oczu nie będą mogli oszukać. Wielu sceptyków przybyło, zobaczyło i uwierzyło, że w tym miejscu objawia się Opatrzność Boża, która kieruje wszystkim w nadprzyrodzony sposób.
Wśród przeciwników będą też letni chrześcijanie, którzy z lekkomyślności bądź w kozim uporze są skłonni wszystkiemu zaprzeczać. Wydają zuchwałe i lekkomyślne opinie wbrew nakazowi Chrystusa, który powiedział „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Wyrządzają oni nieraz więcej złego, niż sami mogą się domyśleć. Takich trzeba się obawiać najbardziej, ponieważ ich słowa są często okryte pozorem prawdy. Dzielą się oni na dwie grupy. Pierwsi gardzą słowem Bożym, ponieważ wierzą na ślepo kłamliwym plotkom, sami niczego nie badając. Postępowanie drugich ma coś z postawy Judasza albo z faryzeuszy, którzy skazali Chrystusa na śmierć z chęci przypodobania się Bogu. Dla takich nie ma innego ratunku, jak tylko miłosierdzie Maryi. Niechaj ich najlepsza Matka oświeci i nawróci, a my nie zapominajmy o modlitwie za nich.
Książkę napisałem w moim pokoiku, który przylega do kościoła Matki Bożej w Pompejach. Tu, w pobliżu góry Gauro, na której św. Michał Archanioł ukazał się biskupowi Castellusowi z Castellammare; tu, w ciszy okrywającej zimą Dolinę Pompejańską, czułem się jakbym przebywał na pustelni. Pod pięknym, błękitnym niebem, naprzeciw góry, która nieustannie przypominała mi objawienie się Archanioła, miałem wrażenie, że nie przebywam wśród mieszkańców ziemi, ale gdzieś wśród świętych duchów niebiańskich przestworzy. I że to im opowiadam historię, którą oddaję teraz w Twoje ręce.
Bartolo Longo, adwokat
Rok 1897
Zobacz podobne wpisy:
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański