Agnieszka: Matko Najświętsza, proszę przyjmij ode mnie pokłon

Niekiedy w naszym życiu, jesteśmy uwikłani w sprawy ograniczone jakimś terminem. Latem tego roku (2016) narzucono mi właśnie taki termin i początkowo wydawało się, że wszystko zakończy się planowo ale wraz z upływającym czasem działo się zupełnie odwrotnie. Gdy zbliżał się termin wywiązania ze zobowiązania, a ja nie byłam przygotowana sytuacja stawała się dramatyczna, wtedy poszłam do sklepu z dewocjonaliami i poprosiłam o „najsilniejszą modlitwę”, polecono mi odmawiać Nowennę pompejańską.

To nie tak, że „gdy trwoga to do Boga” modliłam się do różnych Świętych, nawet tych znanych od lat ale czułam, że to za mało, że ta sytuacja wymaga czegoś więcej. Gdy zaczęłam ją odmawiać zaczął mnie ogarniać dziwny błogi spokój. Gdy nadeszła data zobowiązania, a ja nadal nie byłam gotowa (rozpoczęta Nowenna pompejańska) moi kontrahenci ku mojemu zdumieniu okazali się wyrozumiali i przedłużyliśmy termin. Bardzo ucieszyłam się ale nadal nie byłam pewna, czy wywiążę się z czegoś co okazało się w międzyczasie trudnością i starałam się wytrwale modlić się o pomoc, bo czas nadal mnie gonił. Gdy zbliżał się drugi i zarazem ostatni termin i nadal nic nie mogłam załatwić nagle stał się cud i dosłownie na kilka dni przed „moją katastrofą” pozbyłam się moich problemów i byłam gotowa wywiązać się z umowy. Cała ta sytuacja była dla mnie ogromnym obciążeniem psychicznym ale jednocześnie okazała się przeżyciem duchowym bo osobiście przekonałam się, że dzięki Nowennie pompejańskiej rzeczy niemożliwe stają się możliwymi. Dlatego wszystkich mocno zachęcam do modlitwy, bo ja do ostatniego dnia (nawet moja Mama już straciła nadzieję ale ja nie) odmawiałam Nowennę pompejańską.

Matko Najświętsza, nie znam słów którymi mogę Tobie podziękować, jestem Twoją dozgonną czcicielką.