Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Maja: Cały czas mieliśmy pod górkę..

,,Miłosierdzie Boże może sprawić, że zakwitnie nawet najbardziej jałowa ziemia” Moje świadectwo piszę ku pokrzepieniu serc, aby głosić chwałę Bożą i Jego miłosierdzie.

Nadszedł długo wyczekiwany moment. 26 maja w Boże Ciało i dzień matki

dowiedziałam się, że jestem w upragnionej, wyczekiwanej i wymodlonej

ciąży. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom widząc 2 kreski na teście.

Do tej pory trudno mi w to wierzyć….

Czekając na ten cud często przeglądałam świadectwa nowenny

pompejańskiej, gdyż sama odmówiłam je 3 w tej wiadomej intencji.

Dodawało mi to otuchy i pokrzepiało serce. Marzyłam, abym i ja mogła

złożyć swoje świadectwo. Cieszyłam się mogąc czytać coraz to nowe

wasze wyznania. Ostatnimi dniami zaglądałam tutaj raz po raz, ale od

dłuższego czasu nic się nie ukazywało. Pewnego razu przeszła mi taka

myśl, że to ja złożę to następne świadectwo. Jak to często z

myślami bywa puściłam ją mimochodem, nie przywiązując do niej zbytniej

wagi.

Spróbuję teraz przedstawić naszą historię i to jak Bóg nas prowadził

na tej trudnej drodze jaką jest niepłodność…

Z mężem byliśmy parą przez 4 lata. Ja szalenie zakochana w nim. Taka

pierwsza młodzieńcza miłość. On taki trochę ,,zimny drań”,

który chce się zabawić. Wiele się napłakałam nim zostaliśmy parą.

Niestety w nasz związek wkradła się nieczystość. Nie muszę nikomu

tłumaczyć jak ciężko wyrwać się z tego grzechu… Mijały kolejne

lata naszego związku. Coraz częściej się kłóciliśmy. Bałam się,

że to nie jest mężczyzna dla mnie. Pewnego razu po kolejnej awanturze,

gdy praktycznie się rozstaliśmy, przed snem zwróciłam się o pomoc do

mojej zmarłej babci. ,,Babciu powiedz mi proszę, co ja mam robić, tak

nam się nie układa, czy powinniśmy się rozstać?”. Tej samej nocy

przyśniła mi się babcia, która odmawiała ze mną różaniec. Nie szło

mi to najlepiej, gdyż w życiu codziennym go nie odmawiałam. Następnego

dnia tuż po przebudzeniu wzięłam do ręki różaniec i razem z

instrukcją jego odmawiania zaczęłam się modlić. Prosiłam Matkę

Najświętszą, aby wskazała mi właściwą drogę. Odmawiałam go

codziennie, a z każdym dniem przychodził wewnętrzny spokój i pewność,

że mamy być razem. Zaplanowaliśmy termin ślubu, który wypadał w 1

sobotę miesiąca tuż przed świętem Narodzenia Najświętszej Maryi

Panny. Stało się to za sprawą zrządzenia losu. Różaniec powoli mnie

zmieniał. Zrozumiałam, że nie chcę tak żyć, ciągle w grzechu

ciężkim, pozbawiona łaski bożej. Bóg otwierał moje oczy i serce.

Mniej więcej rok przed ślubem postanowiłam żyć w czystości. Nie bez

powodu piszę to w liczbie pojedynczej. Mój ówczesny narzeczony był

daleko od Pana Boga, wściekły na mnie za taką decyzję. Coraz płakałam

przez niego, gdyż był wobec mnie nachalny, ciągle namawiając do złego.

Ale ja z pomocą łaski bożej byłam nieugięta. Bóg jeden wie ile mnie

to kosztowało. Wiedziałam jedno, że robię dobrze. Całe to moje

cierpienie ofiarowałam za nasze małżeństwo, aby Bóg nam

pobłogosławił. Zaprosiłam Jezusa i Maryję do naszego życia. Niestety

tylko ja, ale wierzyłam, że i taka modlitwa jest miła dla Pana Boga. Do

czasu ślubu codziennie odmawiałam różaniec.

Pierwsze 1,5 roku małżeństwa były przepiękne. Nigdy tak dobrze się

nam nie układało. Czułam, że to dzieje się za sprawą Najwyższego.

Oczywiście spotykały mnie jakieś troski, ale wydawało mi się, że nad

tym panuję. Mam na myśli tutaj moja obsesję na punkcie wyglądu. Przed

ślubem schudłam, mało jadłam, podobałam się sobie. Niestety później

przytyłam kilka kg, co bardzo mi się nie podobało. Zaczęłam

drastycznie się odchudzać, jedząc mało. Niestety czasami miałam dni,

że nie panowałam nad sobą obżerając się. W poczuciu winy zaczęłam

się głodzić. Całe to nieracjonalne odżywianie spowodowało, że

zatrzymał mi się okres na 1,5 roku. Nie przejmowałam się tym zbytnio,

gdyż nie planowałam dziecka, wręcz bałam się ciąży. Przerażała mnie

wizja utraty sylwetki (byłam szczuplutka) i po prostu chciałam nacieszyć

się mężem. Niestety znów wkradła się do naszego związku

nieczystość. Bardzo nad tym ubolewałam. Pewnego razu zawołałam do Pana

Boga ,, Boże ja nie chcę tak żyć z tą nieczystością, proszę uwolnij

mnie od tego. Wolę już być niepłodna, niż mam tak ciągle

grzeszyć”. Doskonale to obrazuje jak nie myślałam wtedy o

dziecku, a równocześnie byłam blisko Pana Boga. A Pan Bóg dał mi lekcję, której nie zapomnę do końca życia.

Mijały kolejne miesiące naszego małżeństwa. Zerwaliśmy z grzechem nieczystości. Wszędzie wokół słyszeliśmy o ciążach naszych znajomych. Teściowie zaczęli naciskać, że to już pora na dziecko itd. Mąż też chciał potomka i ja w końcu zaczęłam odczuwać instynkt macierzyński. Powrócił mi okres. Zaczęliśmy starania. Myśleliśmy, że to nic trudnego. Przecież wszędzie się słyszy o ,,wpadkach” i ciążach. Niestety się nie udało. Pełni zapału oczekiwaliśmy kolejnej owulacji. Ta jednak długo się nie pojawiała. Nie martwiło mnie to jeszcze, gdy zawsze miałam nieregularne cykle. Niestety znów się nie udało. Mój cykl trwał ponad 60 dni… Oczywiście wcześniej odwiedziłam ginekologa. Okazało się, że mam torbiel na jajniku, ale to nic groźnego i sama się wchłonie. My nadal czekaliśmy. Czas dłużył się niemiłosiernie z powodu moich długich cykli. Torbiel zamiast zniknąć urosła. Miałam krwawienia śródcykliczne, a całe cykle były jakieś dziwne.

W kwietniu zaczęłam swoją pierwszą nowennę pompejańską.Byłam pełna zapału, wierzyłam, że Matka Najświętsza mnie wysłucha. Niestety ciąży nadal nie było, a ja zaczęłam swoją 2 nowennę. Na kolejnej wizycie u lekarza okazało się, że moja torbiel to potworniak, którego trzeba usunąć operacyjnie, gdyż tylko się powiększał. U sióstr Dominikanek zamówiłam pasek Św. Dominika. Gorąco modliłam się też do innych świętych, przyjmowałam Komunię św. w intencji macierzyństwa. Na szczęście operacja się udała, a mi w końcu powróciły normalne cykle, bez krwawień i o wiele krótsze. Myślałam że szybko zajdę w ciążę. W końcu teraz zaczęłam więcej jeść i pozbyłam się torbieli. W międzyczasie moja szwagierka żyjąc w wolnym związku od razu, bez problemu zaszła w ciążę. Pytałam się Boga, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego mnie tak doświadcza? Staraliśmy się dalej. Ja gorąco i żarliwie się modliłam. Odmówiłam 3 nowennę, którą zakończyłam w wigilię Bożego Narodzenia i czekałam na cud. Teraz byłam święcie przekonana, że w końcu nam się uda. W kościele była ewangelia o Zachariaszu i Elżbiecie, a także o kobiecie, która wymodliła dziecko. Słowa te spadły na mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam niemal pewna, że tyczą się do mnie. Niestety tak się nie stało. Tuż przed świętami dostałam okresu. Czułam wielki ból i rozczarowanie. Ból tym większy, że za ścianą naszego pokoju dobiegał mnie płacz dziecka szwagierki. Nie wiedziałam, dlaczego nas Bóg tak doświadcza. Przecież tyle się modliłam, tyle prosiłam.. Niepłodność to taki straszny krzyż. Ciągle przed oczami miałam wizję samotnego życia w pustym domu. Zrozumiałam, jak przeogromnym darem jest nowe życie. Darem do niczego nieporównywalnym.

Przeszłam kolejne wizyty u lekarzy i monitoring cyklu. Byłam pewna, że jestem po owulacji – miałam wszystkie objawy i dodatkowo wzrosła mi temperatura. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że pęcherzyk nie pękł. Załamałam się, jak to mam cykle bezowulacyjne tzw. syndrom LUF? Przepłakałam kilka godzin. Na szczęście następna wizyta pokazała, że do owulacji jednak doszło. Wracając od lekarz wstąpiłam do księgarni, żeby kupić kalendarz na nowy rok. Otworzyłam jeden z nich, a tam napis ,, Miłosierdzie Boże może sprawić, że zakwitnie nawet najbardziej jałowa ziemia”. Wmurowało mnie. Spośród różnych stron kalendarza otworzyłam akurat na tej. Czyżby Bóg chciał mi coś powiedzieć? Jakiś czas później śnił mi się Jan Paweł II ( do którego także się modliłam). Widziałam go w niebie obok obrazu Jezusa Miłosiernego. Prosiłam go gorąco, aby wstawił się za mną. On mi odpowiedział: ,, będziesz mamą, ale nie powiem ci kiedy to się stanie.”Czy to będzie pięć przed 12, czy pięć przed 24. Obudziłam się z dziwnym uczuciem. Co ten sen miał oznaczać. Czy będę musiała długo czekać na tą chwilę ( pięć przed 24 oznacza późną porę), czy też krótko (pięć przed 12). Niedługo później dostałam okresu. Znów ból i rozczarowanie.

Innym razem ofiarowałam odpust zupełny za duszę w czyśćcu cierpiącą, prosząc aby i ona pomodliła się za mnie o cud poczęcia. Niedługo potem przyśnił mi się zmarły ksiądz z mojej parafii. Zadał mi pytanie: gdzie są te twoje dzieci, która tak bardzo chcesz mieć, a nie możesz? Opowiedziałam mu o naszych staraniach, a on zapewnił o swojej modlitwie w tej intencji. Pisząc te słowa wszystko wydaje mi się takie nieprawdopodobne, ale Bóg mi świadkiem, ze wydarzyły się naprawdę.

Mijały kolejne miesiące, a było tylko gorzej.

Ciągłe docinki teściów, że nie mamy dzieci i powinniśmy się

leczyć, pogarszały tylko sytuację i nasze samopoczucie. Do tego ich

aluzje, czemu mnie ,,nie sprawdził” przed ślubem…? Znajomi

mojego męża też ciągle pytali o dziecko i naśmiewali się z niego, że

nie potrafi go zrobić. Do tego oboje złapaliśmy infekcję intymną,

która dodatkowo nas podłamała, bo do czasu wyleczenia o staraniach

można było zapomnieć. Lekarz przepisał mi niewłaściwy lek, który

zamiast pomóc dodatkowo obniżył moją odporność. Na domiar złego w

chwili nieuwagi połknęłam tabletkę… dopochwową. Przestraszyliśmy

się nie na żarty, gdy przy próbie wywołania wymiotów poleciała mi

krew. Pojechaliśmy do szpitala, ale na szczęście tabletka okazała się

niegroźna. Cały czas mieliśmy pod górkę… Do całej masy problemów

doszły kłopoty ze zdrowiem mojego męża. Lekarz kazał mu wybierać, albo

zdrowie, albo praca. Dodam tylko, że jest on rolnikiem i praca jest dla

niego wszystkim.To był trudny okres w naszym życiu. Przyszły kolejne

rozczarowania i brak ciąży. Moja wiara przeszła prawdziwą próbę.

Byłam załamana nawałem problemów. Do tego przytyłam. Problem z

obżarstwem powrócił, gdyż poprzez jedzenie chciałam trochę

odreagować. Nie potrafię opisać, co wtedy czułam. Ciągle pytałam się

Boga czemu nas opuścił. Przecież tyle się modliłam, starałam nie

grzeszyć, prosiłam o błogosławieństwo. Mąż często powtarzał i

,,gdzie jest ten twój Bóg? On tylko zsyła nieszczęścia. Gdybyś nie

była taka pobożna na pewno mielibyśmy dzieci. Zobacz co się dzieje

wokół! tyle par żyje bez ślubu i im wszystko się udaje, a ty seksu

przed ślubem nie chciałaś. Gdzie jest to nasze

błogosławieństwo?”

Nie potrafiłam odpowiedzieć mu na te pytania. Przestałam tyle się

modlić, oddaliłam się od Pana Boga.

Szatan nie dawał za wygrana. Podsyłał mi myśli nawet o samobójstwie.

Straciłam wszelkie chęci do życia. Jednak w głowie ciągle miałam to,

że jest rok miłosierdzia, a Bóg jest dobry. Chociaż nie rozumiałam

Jego woli, serce podpowiadało mi, że On mi dopomoże.

Tyle razy doznawałam zawodu, że tym razem bez zbytniej nadziei czekałam

na okres. Tak się jednak nie stało. Bóg okazał mi swoją łaskawość.

Myślę, że nie bez znaczenia były też modlitwy sióstr zakonnych,

które prosiłam o wsparcie.

Rok po pierwszej nowennie pompejańskiej dowiedziałam się, że noszę pod

sercem nowe życie. Dziękuję Maryja za ten cud i za tą nowennę, która

w chwilach zwątpienia wlewała otuchę w moje serce. W tak piękne

święto w Boże Ciało i równocześnie dzień matki dowiedziałam się o

tej łasce. Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście.

Niepłodność spadła na nas nieoczekiwanie, jednak pokazała nam jak

wielkim darem jest rodzicielstwo. Wierzę, że Bóg miał w tym swój cel i

był przy nas w cierpieniu, chociaż tak często byliśmy na niego źli. Do

końca życia nie zdołam odwdzięczyć się Stwórcy za ten dar

macierzyństwa. Wiem ,że przede mną jeszcze długa droga do wymarzonego

macierzyństwa, dlatego proszę Was drodzy czytelnicy o modlitwę za nasze

dzieciątko.

Ja też będę pamiętała o Was w modlitwie, gdyż wiem ile bólu niosą

za sobą bezowocne starania. Pamiętajcie, że Bóg jest miłosierny i sam

znajdzie odpowiedni moment na cud. My czekaliśmy na niego ponad rok. Z

perspektywy czasu może to nie tak wiele, ale dla nas był to bardzo

dłuuuugi rok.

Przepraszam jeśli moje świadectwo kogoś zanudziło, ale starałam się

opisać nasze przeżycia i to wszystko, co nas spotkało w drodze po

upragnione szczęście.

Pozdrawiam serdecznie

Maryjo dziękuję, że mnie wysłuchałaś i przepraszam za moje

zwątpienia.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
21 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
11.09.16 23:11

Ja czekam juz ponad 12 lat na ten cud, zwątpiłam. Proszę Was o modlitwę, proszę o ten cud.

Renata
Renata
12.09.16 11:55
Reply to  Ania

Czy próbowałaś Naprotechnologii? Jeśli nie, to polecam serdecznie. To jest prawdziwa metoda leczenia niepłodności bardzo skuteczna, może Wam pomoże.

Maja
Maja
13.09.16 14:30
Reply to  Ania

Pomodlę się za ciebie. Nie trać nadziei, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Łączę się z tobą w tym smutku i bólu… Nie potrafię opisać słowami, jak bardzo ci współczuję… Z całych sił przytulam cię do swego serca, by choć trochę ulżyć ci w cierpieniu… Moje świadectwo pokazuję, że czasami Bóg nie od razu wysłuchuje naszych modlitw. Trzeba dużo cierpliwości i zawierzenia, gdy tak po ludzku nic się nie udaje…
Niech Bóg Ci błogosławi i dopomoże.

Magdalena
Magdalena
11.09.16 17:26

Dziękuję za szczere i pełne wiary świadectwo! Niech Bóg Wam błogosławi!

Maja
Maja
13.09.16 14:20
Reply to  Magdalena

To ja dziękuję za miłe słowa:-)

Monika
Monika
11.09.16 13:44

Bardzo prawdziwe i piękne świadectwo….Dziękuję! Błogosławieństwa Bożego dla waszej rodziny życzę.Na pewno będziecie kochanymi,mądrymi rodzicami wskazując na wiarę,we wzajemnym zrozumieniu,szacunku,miłości i poświęceniu się oraz budujcie szczęście życia rodzinnego na zasadach Ewangelii.

Maja
Maja
13.09.16 14:18
Reply to  Monika

Dziękuję za serdeczne życzenia. Tak wiara jest bardzo dla mnie ważna i swoje dzieciątko będę uczyła pobożności od najmłodszych lat. Takim moim małym marzeniem jest wspólnie z mężem i dziećmi (jeśli Bóg da) chodzić na niedzielną mszę świętą. Ja wiem, że to może wydawać się śmieszne, ale ilekroć widziałam dzieci z rodzicami w kościele prosiłam Boga, aby i mnie kiedyś obdarzył tą łaską.

Weronika
Weronika
11.09.16 10:58

Wspaniale świadectwo! Oczywiście będę się modlić za wasze maleństwo!

Maja
Maja
13.09.16 14:09
Reply to  Weronika

Dziękuję bardzo 🙂 nie potrafię wyrazić, jak takie zapewnienia o modlitwie są miłe mojemu sercu..

Dorota
Dorota
10.09.16 23:27

Dziękuję za to że mówisz o Roku Miłosierdzia Bożego, gdyż ja ostatnio nie mogłam poradzić sobie z tym że jest na świecie coraz gorzej a powinno być odwrotnie, skoro jest to rok Bożego Miłosierdzia. Pomodlę się was.

Maja
Maja
13.09.16 14:01
Reply to  Dorota

Tak jest Rok Miłosierdzia, gdy papież Franciszek go ogłaszał, bardzo się ucieszyłam. Bo czy może być coś piękniejszego, niż Boże Miłosierdzie? W dzisiejszym świecie, wśród wszechobecnego zła, czasami trudno Je
dostrzec. Moja historia i cud poczęcia, którego dostąpiłam jest najlepszym przykładem, że Pan Bóg jest miłosierny. O Jego miłosierdzie trzeba nieustannie prosić, zawierzyć Mu wszystko, a On będzie działał:-)
Dziękuję za pamięć modlitewną i ja również zapewniam o swojej.

ela
ela
10.09.16 22:58

Dodałaś mi trochę nadziei bo my tez staramy sie 5 lat, a pomimo trzech nowenn w tej intencji nadal nic. Przechodziłam i przechodzę przez bardzo podobne trudne sytuacje, które Ciebie spotykały. Tez miałam torbiel i wciąż tuz obok rodzą sie dzieci.Ale może w tym roku miłosierdzia jednak sie uda…

Maja
Maja
13.09.16 13:50
Reply to  ela

Bóg jest nieskończenie dobry, a Jego miłosierdzie nie zna granic. Ufaj w to gorąco, chociaż może nie masz już siły na modlitwę, bo On zdaje się milczeć, kiedy ty może już setny, tysięczny raz prosisz Go o dzieciątko. Wiem, co przeżywasz i całym sercem jestem z tobą! Tak ciężki jest to krzyż… Nie sposób opisać słowami, co wspólnie z mężem przeżywacie.. Cieszę się, że moja historia dodała ci nadziei. Wiem jak sama lubiłam czytać inne świadectwa. W sercu miałam myśl, że kiedyś i ja będę mogła opowiedzieć swoje koleje losu. Po odmówieniu nowenny liczyłam, że niemal od razu dostąpię łaski… Czytaj więcej »

danka
danka
10.09.16 21:15

Interesująca historia życiem podyktowana, z przyjemnoscia przeczytalam Twoje swiadectwo 🙂

Maja
Maja
13.09.16 12:31
Reply to  danka

Czasami sama się nad tym wszystkim zastanawiam… Jestem jeszcze młoda, a taki bagaż życiowych doświadczeń zdobyłam:-) zrozumiałam, co tak naprawdę jest ważne w życiu i jakim cudem jest macierzyństwo. Cudem, który tak często jest marginalizowany i niedoceniany. Bóg dał mi lekcję, której nie zapomnę do końca życia.

Barbara
Barbara
10.09.16 20:33

Dziękuję Ci za piękne szczere świadectwo pomodlę się o błogosławieństwo nad Twoją rodziną.Proszę Ciebie również choć o krótką modlitwę za moją córkę i zięcia którzy od 5 lat staraja się o dzieciątko.Dziękuje.

Maja
Maja
13.09.16 12:25
Reply to  Barbara

Kochana pani, z całego serca pomodlę się za pani córkę! tak bardzo jej współczuję, gdyż wiem co przeżywa. Niepłodność to taki ciężki krzyż, którego nie zrozumie w pełni nikt, kto sam tego nie przeżył…( pisząc te słowa poczułam ruchy mojego maleństwa, za które do końca życia będę Bogu wdzięczna). Moja historia pokazuje, że warto mieć nadzieję i warto się modlić. Chociaż często dopadają nas zwątpienia, myślimy, że Bóg jest głuchy na nasze wołania. Ale Panu Bogu podoba się właśnie taka wytrwała, cierpliwa modlitwa. On sam powiedział: Proście, a otrzymacie.. Wierzę,że dobry, miłosierny Bóg w swej dobroci obdarzy pani córkę i… Czytaj więcej »

ufająca
ufająca
10.09.16 19:59

Wzruszające,takie napisane prosto z serca świadectwo Maju.Pomodlę się za Was i Wasze dzieciątko.To prawda,Pan Bóg i Maryja cały czas czuwają choć czasem tak trudno to dostrzec,gdy cały czas jest pod górkę..Życzę Wam dużo łask i Błogosławieństwa Bożego na każdy dzień.

Maja
Maja
13.09.16 12:11
Reply to  ufająca

Tak bardzo trudno jest dostrzec Bożą opiekę, kiedy po ludzku nic się nie układa… Ale Pan Bóg czuwa nad nami i moja historia jest tego najlepszym przykładem. Ilekroć wylewałam łzy z powodu naszej niepłodności, tylekroć myślałam o Bogu. Przecież nasze cierpienia z pewnością nie są mu obojętne! Kiedyś usłyszałam coś takiego: Jeżeli w naszym życiu wszystko się wali, rozpada to po to, że Bóg chce na tych ruinach zbudować coś piękniejszego:-) On jedyny wie, co jest dla nas najlepsze.
Dziękuję za miłe słowa i życzenia dla nas. Ja również będę pamiętała o pani w modlitwie.
Pozdrawiam

Barbara
Barbara
10.09.16 19:31

Piękne, szczere świadectwo odmówię za Ciebie i maleństwo koronkę do Miłosierdzia Bożego o potrzebne łaski

Maja
Maja
13.09.16 11:59
Reply to  Barbara

Dziękujemy bardzo za pani modlitwę. Nic piękniejszego nie moglibyśmy dostać:-) i ja pomodlę się w pani intencjach

21
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x