Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Bogusia: on wie najlepiej kiedy jest ten czas i co jest dla nas najlepsze

0
0
głosów
Oceń wpis

3 października 2013 rozpoczęłam nowennę pompejańską do Matki Boskiej .

Modliłam się w intencji uzdrowienia i uwolnienia mojej 8 letniej córeczki.

Jednak wszystko miało swój początek tu:

2 czerwca, niedziela

Moja córka trafiła po ostrym rumieniu zakaźnym i w trakcie ostrego zakażenia ospą wietrzną do szpitala z zapaleniem opon mózgowych jako powikłanie.

Stan córci był ciężki, w nocy punkcja i diagnoza ostateczna – zapalenie opon mózgowych. Punkcja w nocy, kroplówki i straszne cierpienie własnego dziecka.

Pozostała tylko modlitwa, ponieważ lekarze twierdzili, że nie mogą podawać jej za dużej ilości kroplówek, bo wzrasta ciśnienie w główce.

Córka płakała z bólu i zasypiała po kolejnych wymiotach i osłabieniu.

Ja po raz pierwszy od 8 lat sięgnęłam po książeczkę i różaniec. Modliłam się do Boga, aby moje dziecko tak nie cierpiało.

3 czerwca, poniedziałek

Naprzeciwko szpitala w kościele odbywała się msza święta, a po niej uwielbienie Pana Jezusa.

Nie miałam wtedy pojęcia, ze tak blisko szpitala jest kościół, bo do szpitala przyjmowano nas w nocy.

W owej mszy, uczestniczyła moja koleżanka, której dziś mogę podziękować że jestem blisko pan Boga. Nie miałyśmy pojęcia, ani ja ani ona, że tak naprawdę jesteśmy wtedy tak blisko.

Podczas uwielbienia Pana Jezusa, moja koleżanka modliła się o powrót do zdrowia mojej córci i usłyszała, że jedna z uczestniczek modlitwy, miała obraz. Powiedziała: nie wiem czy to komuś coś powie, ale miałam obraz. Widziałam małą dziewczynkę, uśmiechniętą, z balonikiem w ręku, ale była zakuta w dyby. Pan Jezus obiecał, że uwolni i uzdrowi ją i fizycznie i psychicznie, ale najpierw trzeba ją uwolnić z dybów.

Ja w tym samym czasie bardzo mocno modliłam się do Pana Boga i z płaczem błagałam go o wyzdrowienie mojej córeczki.

Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam, jak córka uśmiech się przez sen. Chwilę po jej uśmiechu dostałam smsa od koleżanki z kościoła z informację, o obrazie uczestniczki mszy.

Opisała go tak jak ja wyżej i dodała, może to nie dotyczy wcale Michasi, ale chciałam Ci o tym powiedzieć. Nie wiedziałam, co myśleć, zaczęłam szukać dybów i nic nie przychodziło mi i do głowy. Myśli kołatały po głowie w różnych kierunkach.

Pomyślałam że może to nadmierna nauka, która odbiera córce radość życia i zabiera zabawę z dziećmi. Może nasza nadopiekuńczość?

Noc z 3 na 4 czerwca, z poniedziałku na wtorek

Kiedy w nocy córcia się obudziła powiedziałam, jej, że jak tylko wyzdrowieje to nie będziemy się już tyle uczyć i będzie miała dużo zabaw z dziećmi.

Powiedziała mi:

Wiem, bo Pan Jezus mi to powiedział.

4 czerwca, środa

Wymioty i osłabienie nadal utrzymują się u córki, nic nie jadła i słabła, ja modliłam się tak samo mocno do Pana Boga i Matki Boskiej co pierwszego dnia, wszystkich moich znajomych prosiłam tylko o modlitwę.

Rodzice jej rówieśników pytali jak pomóc, a ja prosiłam wszystkich o modlitwę.

Dzieci z jej klasy na religii odmawiały różaniec w jej intencji. Dowiedziałam się o tym po wyjściu ze szpitala. Nigdy wcześniej z rodzicami nie podejmowałam tematu modlitwy i Boga.

Po południu po kolejnych wymiotach, lekarze zdecydowali ze podadzą przez 4 godziny kroplówkę z lekiem antywymiotnym i glukozę na wzmocnienie.

Córcia wieczorem wstała i zjadła zupkę. Studenci i lekarze na wieczornym obchodzie byli pozytywnie zdziwieni jej stanem.

5 czerwca, czwartek

W nocy i nad ranem znowu się zaczęły wymioty i osłabienie.

Po południu było już trochę lepiej. Przespała noc bez wymiotów rano wszystko od nowa. Ja byłam bezsilna, płakałam i modliłam się błagalnie do matki Bożej po 3 różance w nocy i w dzień, wszystkie litanie jakie tylko znalazłam w książęce.

6 czerwica, piątek

Wymioty pojawiały się rano, wieczorem , ordynator zlecił tomografię i odwieziono nas do innego szpitala. Tomografia wyszła prawidłowo, nie było żadnych zmian w głowie.

W nocy budziłam ją co 3 godziny i podawałam coca-cole, aby powstrzymać wymioty i uzupełnić glukozę.

W dzień i w nocy, kiedy tylko zasypiała modliłam się nieustannie

7 czerwiec, sobota

Córcia wstała z łóżka, ubrała się, normalnie zjadła śniadanie, a później zaczęła przed szpitalem podskakiwać i bawić się z kotami .

Byliśmy z mężem w szoku !!! Pielęgniarki też otwierały oczy ze zdziwieniem jak to możliwe, że tak szybko wróciła do sił i jak to możliwe że nastąpiła tak radykalna poprawa.

Lekarze mówili nam wcześniej, ze jeszcze tydzień pobytu w szpitalu co najmniej, a może dłużej. Trzeba czekać.

8 czerwca, niedziela

Na obiad porosiła o kanapkę z subwaya i spałaszowała ją w całości. Bawiła się z taka energią, jakby wcale nie była w chora.

Ja poszłam do kościoła na niedzielną mszę świętą i po raz pierwszy od 8 lat do spowiedzi i komunii. Mąż została przy córci.

Po przyjściu z kościoła usłyszałam od niej: Mamo tato kupi mi psa – powiedziała z wielka radością .

Zdziwiłam się. Jak? Mój mąż, który wszystko musi 500 razy przemyśleć tak bez porozumienia ze mną zgodził się na psa? Nie rozumiałam, bo wcześniej powiedział, że nie zgadza się na zwierzaka, no może pod koniec trzeciej klasy, ale to może.

Byłam zdumiona i nic z logicznego punktu widzenia nie tłumaczyło jego zachowania.

9 czerwiec, poniedziałek

Ordynator wszedł rano do sali i powiedział: widzę że ona ma się już dobrze – Był zdziwiony, że nastąpiła tak radykalna poprawa – Przeprowadzę jeszcze parę badań i idziecie do domu- powiedział.

W mojej głowie była radość nie do opisania, spojrzałam tylko na krzyż, który wisiał w naszej salce i pomyślałam: Dziękuje Panie Jezu, że mnie wysłuchałeś.

Teraz czekałyśmy tylko na wypis ze szpitala.

– Córcia powiedziała do mnie: Mamo ja widziałam Pana Jezusa.

Odpowiedziałam – naprawdę? Kiedy to było?

– W izbie przejęć jak przyjechaliśmy do szpitala stał tam dalej, jeszcze za tatą.

– I jak wyglądał – spytałam.

– Miał taką jasną sukienkę, ale nie taką balową, taka złotą. A z serca wychodziło mu takie światło, jak kiedyś rysowała mi Pani Magda tego Pana Jezusa pamiętasz mamo?

– Tak pamiętam, to Pan Jezus Miłosierny – odpowiedziałam.

– I co rozmawiałaś z nim? – zapytałam

– Tak – odpowiedziała

– A o czym ?

– Pan Jezus stał i patrzył, wy go nie widzieliście, a za nim chyba był pies bo słyszałam jego szczekanie. I spytał mnie – Chciałabyś mieć psa?

– I co odpowiedziałaś – spytałam

– Że bardzo chciałabym mieć psa, ale tata się nie zgadza i może się zgodzi dopiero kiedy skończę 3 klasę.

– A Pan Jezus powiedział: To się jeszcze okaże. To się jeszcze okaże.

Nie rozmawiałam wtedy z nią zbyt długo, bo nie chciałam, aby pomyślała że to coś złego, albo nienormalnego. Wróciłyśmy do domu, opowiedziałam mężowi co powiedziała mi córeczka. Spojrzał na mnie i nic nie powiedział.

Cóż miał powiedzieć, kiedy wcześniej odwróciliśmy się od Boga po stracie naszego drugiego dziecka i nie chodziliśmy do kościoła. Była tylko modlitwa wieczorna dla córki.

Tak naprawdę dopiero w kwietniu tego roku zaczęliśmy z córką rozmawiać o Panu Bogu i chodzić do kościoła, bo przecież miała za rok iść do komunii i wypadało by się tam pokazać. Wstyd się przyznać, ale tak było. Byliśmy szczęśliwi ze swoimi pieniędzmi, przyjemnościami, domem, samochodem i podróżami.

Byliśmy wtedy biednymi ludźmi – emocjonalnie, teraz to wiem.

10 czerwca, środa

Siedziałam z córcią na ogrodzie w cieplutki słoneczny dzień, ona malowała rysunek dla koleżanki, która miała ją odwiedzić.

Spytałam co będziesz malować Michasiu ?

Narysuję Kościół i dzieci przed kościołem, bo Pan Jezus zaprasza dzieci do swojego domu jakim jest Kościół.

Zastanawiałam się skąd takie uzasadnienie, bo przecież w naszym domu nie było rozmów na temat Pan Boga. Powiedziałam dobrze i nie ciągnęłam rozmowy.

Nic nie dopytywałam.

13 czerwca

Po tygodniu pobytu w domu z córką, dnie płynęły jeden po drugim.

Michasia, chciała się bawić i skakać, ja jej broniłam mówiąc :

– Nie wolno Ci, nie możesz, uważaj.

Wtedy, któregoś dnia moja koleżanka Magda powiedziała mi :

– Weź ją zostaw, nie masz na nic wpływu, zaufaj Panu Jezusowi, zobaczysz on wie co robić.

Wydawało mi się to dziwne .

Cały czas szukaliśmy z mężem odpowiedzi, co to są te dyby? O co chodziła Panu Jezusowi? Czasami, kiedy córka pyskowała do nas lub zachowywała się niewłaściwie, zastanawialiśmy, czy możemy ją zatrzymać czy nie ? Czy zatrzymanie nie oznacza dybów. Sto razy zastanawialiśmy się, gdzie jest wychowanie, a gdzie są dyby?

Odpowiedzi nie znajdywaliśmy.

Córka nasza od przedszkola zawsze miała problemy z komunikacją z dziećmi i z nami też. Jak była młodsza pewne swoje braki w komunikacji załatwiała z dziećmi rękoczynami, a z nami krzykiem. Później, z wiekiem zaczęła się poprawiać i został tylko język głośnych krzyków i niemiłych słów. Zachodziliśmy z mężem w głowę dlaczego tak się dzieje? Odpowiedzi brak.

W pewnym momencie, po kolejnej awanturze w naszym domu z córcią w desperacji zadzwoniłam do Mojej koleżanki.

Zapytałam: Co mam robić? Kocham ją, bo to moje dziecko, ale czasami, nie wiem skąd w niej tyle agresji i złych emocji?

Ona odpowiedziała: może to nie ona tylko zły duch ją dręczy.

Co kilka tygodni była kolejna i kolejna awantura, przy której dochodziło między nami do bardzo złych emocji, szczególnie przy odrabianiu lekcji .

Oczywiście piesek został kupiony i zamieszkał z nami już 18 czerwca. Mały Jack rusell terier. Malutka śliczna sunia, przyjechała do nas aż z pod Łodzi w wieku 7 tygodni.

Jednak pies nie naprawił tego co się działo w naszej rodzinie. Awanturowanie córki i sprawianie przykrości innym trwało cały czas.

Któregoś dnia moja koleżanka powiedziała:

– Weź spróbuj odmówić Nowennę do matki Boskiej Pompejańskiej, jest od spraw beznadziejnych, wiem że Ci się uda, choć jest ciężko – to 3 różańce dziennie przez 54 dni.

Pojawiło się pytanie: Nie wiem czy dam radę i zaraz odpowiedź: Nie mam nic do stracenia, spróbuję.

Pomyślałam, że poproszę Matkę Boską o pomoc, aby ściągnąć dyby z Michasi i prosić o jej uwolnienie, uzdrowienia i wstawiennictwo u Pana Jezusa.

W końcu to my rodzice jej to zafundowaliśmy, skupiając się na pracy i karmiąc ja lalkami Moster i konikami Pony – dużo by jeszcze się tego znalazło, generalnie mówiąc agresja, agresja jaką doznała z TV wtedy kiedy my pracowaliśmy.

3 października

Rozpoczęłam modlitwę do Matki Boskiej o wstawiennictwo u Pana Jezusa o uzdrowienie i uwolnienie mojej córki. Prosiłam Matkę Bożą o pomoc w znalezieniu dybów o jakich mówił Pan Jezus. Na początku szło jak z płatka. A później zaczynały się pierwsze kryzysy.

Najpierw mówiłam różaniec bo tak trzeba, później pytałam czy to coś da?

A później był stan, kiedy zły atakował przed wyjściem do Kościoła, przed spowiedzią, przed lekcjami z córką. Ale nie dałam się, wierzyłam, że pokonam złego, mówiłam intencję i chciałam skończyć modlitwę do Matki Boskiej .

Mój mąż mnie wspierał mówiąc nie poddawaj się, pomagał mi w każdej słabości i zwątpieniu i to chyba on bardzo mi pomagał. A nie wspomniałam jeszcze, że kiedy ja poszłam do spowiedzi po 8 latach na niedzielnej mszy świętej, kiedy córcia była w szpitalu mój mąż jeszcze nie dotarła do tego momentu. Kiedy wyjechaliśmy na wakacje, zabrałam różaniec i stwierdziłam, że może się przyda. I pewnego dnia mój mąż sam stwierdził, że pójdzie wieczorem do pobliskiego kościoła bo chce pójść do spowiedzi. Bardzo się ucieszyłam, ale chyba najbardziej moja córka, która wcześniej dopytywała dlaczego tata nie chce iść do komunii? Jako pokutę dostał 7 dni odmawiania różańca. No i różaniec się przydał na wakacjach.

Może to był już jakiś znak, że ja w końcu dotrę do Matki Boskiej. Wtedy tego nie wiedziałam. Wracam do wątku, najważniejszego!!!

Modlitwa do Matki Boskiej Pompejskiej – i tak w chwilach zwątpienia, już czasami zapominałam o celu, ale myślałam: zły, ja się nie dam. Tu już weszłam z nim na ścieżkę wojenną , a wygrana miała być obroną różańca.

23 listopad

Moja modlitwa do Matki Boskie dobiegała końca, pamiętam jak dziś.

Sobota, 2 dni przed zakończeniem nowenny i co? Karczemna awantura w naszym domu, kłótnia z córką i awantura z mężem. Łzy i zwątpienie.

Jak? Dlaczego, tak się dzieje ?

Nie poddałam się, wzięłam psa na spacer, różaniec do ręki i cały mój żal zaniosłam do Matki Boskiej z prośbą o przytulenie w tych trudnych momentach.

Pytałam dlaczego tak się dzieje? Ranimy się nawzajem, a kochamy się najbardziej na świecie. Przecież modlę się i proszę już 52 dni, dziękuję i co mam myśleć?

Ale w pewnym momencie dotarło do mnie, że skończę modlitwę i nie oczekuję nic w zamian. To nie targowisko, ja się pomodlę , a ty mi Matko Boża coś daj.

To nie tak ma wyglądać.

Skończyłam nowennę i wiedziałam, że muszę podziękować Bogu za siłę jaką mnie obdarował, abym mogła ją skończyć.

25 listopada, poniedziałek

Skończyłam odmawiać nowennę .

Zadzwoniła koleżanka, dzięki, której modlitwę zaczęłam z propozycją pójścia na mszę świętą z uwielbieniem Pana Jezusa. Powiedziałam, że nie dam rady. Jednak później jakiś głos podpowiedział mi: Idź, podziękuj Bogu ze wytrwałaś w modlitwie. Pojechałam.

Jedna z uczestniczek z odnowy powiedziała:

,,Miałam obraz rąk Pana Jezusa przebitych gwoździami, rąk które uzdrawiają”, ,,Wyciągnijcie swoje ręce do góry i módlcie się do nich’’

Wtedy gorąco się modliłam do Pana Jezusa o uzdrowienie i uwolnienie mojego dziecka.

We wtorek sama nie dowierzałam, co się dzieje się z moja córcią, była jaka czysta karta – spokojna, radosna i pełna uśmiechu i dobroci. To samo w środę, czwartek.

Aż bałam się pomyśleć. PAN JEZUS JĄ UZDROWIŁ, A NAJŚWIĘTSZA PANIENKA MNIE WYSŁUCHAŁA

Uwierzcie, tak właśnie się stało.

Zdarzają nam się nieporozumienia i niedogadania, czasami dojdzie do kłótni, ale to normalne u dzieci, a szczególnie kiedy dwie kobiety mają się dogadać .

Każdy ma jakieś słabości.

Michasia jest spokojnym dzieckiem będącym blisko Matki Bożej i Pana Jezusa.

Kiedyś powiedziała mi: Wiesz mama, nie wiem jak mogliśmy tak żyć ?

Jak? spytałam?

Bez Pana Boga – odpowiedziała – Teraz to już sobie życia nie wyobrażam bez Pana Boga wiesz mama.

Wszystkich proszę, jeśli macie jakieś smutki i troski powierzcie je Matce Boskiej i Panu Jezusowi, oni mają wiele miłości i łask dla wszyskich. Nie poddawajcie się w czasie odmawiania modlitwy. Czasami bywa trudno, ale później jest tylko dobrze. I to wszystko się wydarzyło naprawdę, zwykłemu grzesznikowi takiemu jak ja.

Ja nawróciłam się kilka miesięcy temu, kiedy dotknęła naszą rodzinę bardzo poważna choroba córeczki. Wcale nie należy czekać, aż człowiek stanie w obliczu wielkiej tragedii, aby wrócić na właściwą drogę i pójść za Panem Jezusem.

Teraz już wiem, że Pan Jezus jest wśród nas, uzdrawia nas.

Trzeba tylko chcieć go zobaczyć i chcieć zbliżyć się do niego.

Czasami trzeba okazać się cierpliwym i poczekać, aż Pan zdecyduje kiedy przyjdzie do Ciebie, by Ci pomóc , on wie najlepiej kiedy jest ten czas i co jest dla nas najlepsze.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

47 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
24.12.18 13:06

Przepiękne świadectwo. Dopiero je dzisiaj przeczytałam, ale bardzo mi pomogło, umocniło moją wiarę, że moje wnuczka może zostać uzdrowiona, jeżeli będzie to wolą Pana. Bardzo za to świadectwo dziękuję. Serdecznie pozdrawiam.

Marta
Marta
17.04.18 22:44

przepiękne świadectwo! gratuluję wytrwałości i niech Bóg Wam błogosławi

enia
enia
16.09.17 22:25

Najpiękniejsze świadectwo jakie tutaj przeczytałam . Bogusia minęło trzy lata jak się ma Michasia, piesek , co u Was? Niech Wam Bóg błogosławi

Bogusia
Bogusia
25.08.18 15:07
Odpowiada na wpis:  enia

U nas wszystko dobrze, bo jest zawsze z nami Pan Jezus i Maryja w codziennej modlitwie różańcowej.
O piesku mówimy ,że to jest jakiś anioł z nieba, ma dla nas wszystkich tyle miłości i radości,że nawet jak są trudniejsze chwile zawsze potrafi je nam wynagrodzić swoim przykazaniem do nas.

Bogusia
Bogusia
18.09.14 20:38

Dokładnie tak, Subway jest we Wrocławiu tak jak Pan Marek napisał. Mogę dodać tylko jedno: Ewangelia według św. Mateusza 7:
7 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
2 Jakim bowiem sądem sądzicie, takim będziecie sądzeni, i jaką miarą mierzycie, taką będzie wam odmierzone.

Elzbieta Kurpiel
Elzbieta Kurpiel
09.09.14 11:18

normalnie zatkało mnie, z podziwu dla manipulacji. ja mieszkam we Wrocławiu ale nigdy nie udało mi się kupić kanapki z subwaya, bo w tym mieście subwaya nie ma. po polsku słowo to oznacza metro. poza tym, to chyba amerykańska moda kupować śmiertelnie choremu dziecku kanapki z kiosku w metrze. skąd masz te artykuły do tłumaczenia?

Marek (adm.)
Admin
Marek (adm.)
09.09.14 13:42
Odpowiada na wpis:  Elzbieta Kurpiel

We wrocławiu jest subway, w Magnolii i Sky Tower

E.
E.
18.09.14 20:49
Odpowiada na wpis:  Elzbieta Kurpiel

Najważniejsze, co trzeba powiedzieć, że Subway to nazwa sieci lokali gastronomicznych, gdzie owe kanapki można kupić. W tym przypadku, to nazwa lokalu gastronomicznego, a nie metro. Nie zawsze wszystko trzeba tłumaczyć dosłownie 🙂

Anna - mama
Anna - mama
28.08.14 22:02

Dziękuję za to świadectwo 🙂

Sylwia
Sylwia
24.08.14 13:25

Chwala Panu. Dziekuje za to piekne swiadectwo. 🙂

magda2
magda2
21.08.14 16:37

Dla mnie też- cudowne świadectwo 🙂

Ania
Ania
19.08.14 21:48

Moi drodzy, do tego co opisuje Bogusia bardzo pasuje mi książka ” Niebo istnieje naprawdę.” Przeczytajcie- ja przeczytałam za jednym posiedzeniem. Z Panem Bogiem.

Piepioprka
Piepioprka
19.08.14 20:22

piękne świdectwo,niech Cię Bóg błogosławi

Mimi
Mimi
19.08.14 12:14

Wspaniałe świadectwo.
Bóg jest wielki!
Dobrze, że jest!

M...a
M...a
19.08.14 08:38

Ojej. Brakuje mi słów…
Swiadectwo zapierające dech w piersiach.
Dziękuję za nie.
Chwała Panu !

Ana
Ana
18.08.14 23:12

dziekuje…b.dziekuje..

Urszula
Urszula
18.08.14 22:04

Zaczęlam kolejną Nowennę i tym świadectwem wzmocnilam wiarę , za co dziękuję.

Bogusia
Bogusia
19.08.14 12:11
Odpowiada na wpis:  Urszula

Urszulo ja bardzo dziękuję Bogu,że to świadectwu Cię umocniło i rozpoczęłaś nowennę do naszej Mateczki, będę Cię wspierać modlitwą jak tylko będę mogła.

Ania P.
Ania P.
18.08.14 16:13

Chwała Maryi Królowej Polski i Panu Jezusowi! 🙂

malgorzata-miler@wp.eu
malgorzata-miler@wp.eu
18.08.14 13:14

Wspaniałe świadectwo, aż popłakałam się 🙂 Chwała Panu, życzę dużo zdrowia córeczce !

Nadzieja
Nadzieja
18.08.14 10:24

Chwalę Ciebie Panie i uwielbiam…

Agnieszka
Agnieszka
18.08.14 09:05

Popłakałam się podczas lektury tego świadectwa… To przekaz wielkiej Miłości i Dobroci naszego Pana i Jego Mamy oraz dowód, że z Maryją i różańcem nie zginiemy! Wychwalajmy Pana, bo jest dobry a Jego Miłosierdzie trwa na wieki!

wiesia
wiesia
18.08.14 08:52

Jestem pod wrażeniem! Chwała Ci Panie, Mateczko Najświetsza, módl się za Nami grzesznymi i marnymi.

paula
paula
18.08.14 08:52

popłakałam się ze wzruszenia. Miłość Boża jest nie do opisania, też modlę się Nowenną Pompejańską i wiem,że nadejdzie dzień, w którym zdarzy się Cud, o który tak gorąco się modlę i proszę…

Baranek
Baranek
18.08.14 08:26

Coś nieprawdopodobnego! Chwała Panu!

Ewa
Ewa
18.08.14 07:29

Przepiękne, budujące świadectwo. Dzieci widzą więcej i łatwiej przyjmują, że jest Bóg 😉 A że rozmawiała o psie z Jezusem, a dlaczego nie? On wiedział, że to potrzebne.
Cieszę się, że ta modlitwa tak pięknie pomogła 😉

ewa
ewa
18.08.14 11:01
Odpowiada na wpis:  Ewa

ja tez bardzo.bardzo.

Joanna
Joanna
17.08.14 23:32

Droga Bogusiu, to jedno z najpiekniejszych swiadectw jakie w zyciu rzeczytalam. Pan z Toba i Twoja rodzina! wychwalajmy Pana , bo jest dobry, bo jego łaska trwa na wieki!!

ewa
ewa
17.08.14 23:18

NASZ PAN JEST WSZECHMOCNY,NIEZWYCIEZONY,DOBRY,KOCHANY,PEŁEN MIŁOSIERDZIA,KOCHA NAS ,KOCHA NASZE DZIECI ,A DZIECI GO WIDZA! podczas.gdy ja odmawiałm swoja 1NP(w intecji uwolnienia mojego meza z grzechu niewiary (było to w marcu 2014 r.).moja starsza corka (8 lat) kilka razy widziała w naszym domu(w tym czasie gdy ja sie modliłam za meza) swego anioła stroza,raz kiedy ja sie modliłam pow:ze ON(anioł )siedzi koło mnie na wersalce) szok .!!!!!!!!!!!!!! słyszła głos ducha sw.który powiedział jej ze „on(duch sw.)kocha nasza cała rodzine!!!!!!!!!!!!!!!, poczuła w tym wew.widzeniu (powiem jej słowami:) same dobre emocje same,dobre rzeczy.”gdy to sie działo(ja byłam w drugim pokoju i modliłam sie spiewem… Czytaj więcej »

Bogusia
Bogusia
18.08.14 12:29
Odpowiada na wpis:  ewa

Dziękuję Ewo ,za te słowa, które napisałaś.Zgadzam się z Tobą Bóg kocha nas wszystkich, a jego miłosierdzie jest wielkie i trwa na wieki.Kiedy opowiedziałam te historię jednemu księdzu powiedział mi : ,,Co zdziwiona jesteś,że ona widziała Pana Jezusa ? Nie ona pierwsza i nie ostatnia , on przychodzi do dzieci, ponieważ one mają czyste serca.” I tak jak napisałaś, istnieje ten drugi lepszy świat i tylko od nas zależy, czy będziemy chcieli tam dotrzeć i nie pogubić się w tej naszej codzienności tu i teraz. Bóg zawsze zostawia nam wybór i nigdy nie działa wbrew nam, a to świadczy o… Czytaj więcej »

ewa
ewa
18.08.14 22:07
Odpowiada na wpis:  Bogusia

: )

Nina
Nina
17.08.14 23:12

Piekne świadectwo i jest jakby odpowiedzią na moje rozwazania i prośby właśnie dzisiaj o uwolnienie.

47
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x