Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Dziękuję Matce Bożej za liczne łaski

0
0
głosów
Oceń wpis

To już moja czwarta Nowenna.Modlę się w konkretnej intencji-o uzdrowienie syna z padaczki.Zachorował jak miał niecałe pół roczku.Dostał pierwszego ataku nazajutrz po otrzymaniu szczepionki.Odtąd zaczęła się nasza wędrówka po szpitalach.Gdy miał 11 mcy,dokładnie 26.08.2002,w Święto MB CZęstochowskiej, dostał drgawek,które nie przechodziły.Lekarze,w żaden sposób nie potrafili ich opanować.W końcu wylądował na OIOMie.Niestety w końcu po 4 dniach czekania,dr oznajmił,że naszego Danielka nie da się uratować i to jest kwestia najwyżej dwóch godzin.Mąż zrozpaczony rzucił się na podłogę,rozpaczliwie wołając;dlaczego?! Ja nie wiele myśląc,mówię do niego,jedźmy na Jasną Górę,nie mamy nic do stracenia,lecz wtedy odparł,że nie pojedzie,że Bóg z nas zadrwił itp.Zadzwoniłam do brata,który był aktualnie w pracy.Szef od razu dał mu dzień wolnego.Pojechaliśmy.Na Jasnej Górze odprawiono od ręki Mszę w kaplicy Cudownego Obrazu,bo w przypadku życia i śmierci ”załatwiane” jest to priorytetowo.Po Mszy zadzwoniłam na OIOM pełna obaw,ale i nadziei.Dowiedziałam się,że Danielek samoistnie wybudził się 15 minut temu,powyrywał z siebie rurki,które mu przeszkadzały i woła ”mama”.Zdumieni lekarze przewieźli go na oddział neurologii.Oczywiście prosto z Częstochowy pojechaliśmy do szpitala,a tam pielęgniarki mówią”o jak dobrze,że pani jest,bo nie umiemy dać sobie z nim rady,tak skacze w łóżeczku”.Mózg co za dziwna struktura,powiadali lekarze,poczytując owy organ za dziwne zjawisko.Ja jednak wiem,że to zasługa naszej Mateńki.Niestety przyszło nam się mierzyć z podobnymi koszmarami jeszcze 3x,lecz wtedy na OIOMie bywał ”najwyżej” 2 dni.Prawie cały rok przeleżeliśmy w szpitalu,bo nijak nie potrafili zapanować nad drgawkami.Zmiany leków,powodowały coraz nowsze ataki.W końcu wyszliśmy.Niestety po jakimś czasie wróciliśmy znowu,bo atak nie przechodził.Dobrze,że choć dożylny zastrzyk zdołał powstrzymać napad.Nieustająco się modliłam,ufając,że skoro Bóg w swej dobroci darował życie memu synowi,to ma w tym ważny cel.Nie powiem,nie raz byłam u kresu wytrzymałości psychicznej,bo ile można wytrzymać,świata nie znałam poza szpitalami i odwiedzinami kolejnych lekarzy.I tak było do 2009,gdy ”przypadkiem”natrafiliśmy na lek z importu.On mu pomógł na tyle,że ataki przechodziły mu samoistnie i do szpitala od tamtej pory zgłaszamy się tylko na badania:) Mimo wszystko ataki były nadal,z czasem przybywało ich częściej.W 2012 przez atak rozbił głowę,dziękować Bogu miał powierzchowną ranę,ale do szycia.W tym też roku dowiedziałam się od koleżanki o Nowennie Pompejańskiej.Od razu zaczęłam ją odmawiać,a że Różaniec nie jest mi obcy,bo od lat odmawiałam codziennie,tak więc z wielką ochota przystąpiłam do odmawiania.Padaczka nie ustępowała,nawet pogorszyła się.Przyznam,że byłam rozczarowana,ale nie poddawałam się,wiedziałam,że zły się miesza.Powiem tak,padaczka nie ustąpiła,ale widzę,jak Matka Boża chroni mego syna,jak go otacza opieką,bo od tamtej pory ataki ma w bezpiecznym miejscu.Nawet ostatnio upadł tak,że musnął schody i spadł na dywan.A w takiej padaczce,właśnie najgorsze są upadki,bo zawsze nagle i nie wiadomo gdzie.Poza tym,Mateńka sprawiła,że ustąpiły mi uporczywe bóle głowy,które mi dokuczały od lat,ustąpiła arytmia serca,schudłam,choć 10 lat zmagałam się z otyłością.Moje małżeństwo wisiało na włosku.A teraz wszystko może nie idealnie ,lecz poukładało się.Wciąż się modlę o uzdrowienie syna,ale zrozumiałam,że żeby to nastąpiło,Bóg najpierw musi uzdrowić nas,nasze poranione wnętrza.A ta choroba jest kierunkiem do uleczenia nas wszystkich.Pewnie gdyby nie to,nigdy bym się tyle nie modliła,bo na świat spoglądałam inaczej,bardziej po ludzku.Wszystkim się zamartwiałam,brałam do siebie każde słowo pod swoim adresem.Dziś zmieniło się wszystko,nawet mój syn,któremu nie dawali szans na rozwój-powiedzieli przeżył,ale będzie rośliną.Nie jest rośliną,chodzi,a nawet biega.Co prawda nie mówi,choć logopeda uważa,że nie ma przeciwwskazań do tego ,by nie mówił.Po prostu widać,że tak musi póki co być,że Pan Bóg najlepiej wie,co dalej,a my mamy Mu zwyczajnie zaufać,jak dziecko,które z ufnością podaje ręce swojemu tatusiowi.Mateńka nam do Ojca pozwala iść każdego dnia,ucząc pokory a przede wszystkim miłości do drugiego człowieka.Na koniec chciałam napisać-nie załamujcie się,że nieraz konkretne modlitwy nie zostaną wysłuchane.Bóg wg swojego planu,ma na uwadze prowadzić nas tak,aby było jak najlepiej.Po czasie każdy z nas to dostrzeże.Niech Wam błogosławi Mateńka.Z Bogiem 🙂

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

11 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Jadwiga
Jadwiga
03.06.14 22:50

Agnieszka gratuluje Ci z całego serca że potrafiłaś tak pięknie napisać o sobie i Danielu. Również zaczełam odmawiać nowenne w intencji mojego synka też chorego na padaczkę. Wieże, że Matka Różańcowa pomoże i wysłucha. Jadwiga

J
J
30.05.14 21:37

kochana, to swaidectwo jest mi szczegolnie bliskie, bo moja 4 misieczna coreczka zostala uzdrowiona z padackzi. Walczylismy o zycie naszej corki…Odmowilam 3nowenny, moja rodzina kilka..Dzis Laura ma 13 miesiecy i ataki nie wrocily. Moje swiadectwo zostalo umieszczone w aktualnym numerze Krolowej rozanca:) rozumiem co przechodzcie jako rodzice..Maryja jest nisamowita, odmawiajcie nowenny do skutku:)

Iwona
Iwona
01.06.14 22:55
Odpowiada na wpis:  J

Piękne świadectwo… Ja odmawiałam 1 nowennę w intencji życia i uzdrowienia córeczki, jeszcze zanim się urodziła. Kończyłam ją już w szpitalu, po jej narodzinach. Jest chora, obciążona genetycznie podstępnym zespołem wad wrodzonych, chorób metabolicznych. Nieuleczalnie – z perspektywy zwykłego człowieka. Dzień po moim wyjściu ze szpitala zaczęłam odmawiać drugą nowennę, ale przerwałam ją dokładnie po skończeniu części błagalnej. Przyszło zwątpienie, zmęczenie, może i rozczarowanie. Przecież prosiłam o uzdrowienie, przecież to nowenna nie do odparcia, a dziecko urodziło się chore, wymagające opieki 24h, karmione ręcznie strzykawką przez sondę 8 razy na dobę przez godzinę, ulewające pokarm, z niewydolnością krążeniową, wadą serca… Czytaj więcej »

teresa
teresa
29.05.14 21:29
Małgosia
Małgosia
29.05.14 20:58

Dziękuję za świadectwo. Agnieszko napisz mi jak zamówić mszę w kaplicy Cudownego Obrazu?

Agnieszka M
Agnieszka M
30.05.14 05:36
Odpowiada na wpis:  Małgosia

Mszę możesz zamówić telefonicznie pod nr-34 377 72 07 W dni powszednie od 12:15-15:30 ,a w soboty,niedziele i święta od 6;00-12:15 ja zamawiam bezpośrednio na Jasnej Górze,bo ode mnie to tylko 50 km.Raz w miesiącu jeżdżę odwiedzić Mateńkę dziękując jej za wszystko.Polecam także bardzo chorym,jak wyżej wymieniona dziewczynka,by także skorzystać z sakramentu namaszczenia chorych.Wystarczy o to poprosić swojego proboszcza.Pozdrawiam Was kochani.Niech Boża Moc Was prowadzi. Agnieszka

Agnieszka M
Agnieszka M
30.05.14 06:09
Odpowiada na wpis:  Małgosia

Mszę możesz zamówić telefonicznie pod nr-34 377 72 07 W dni powszednie od 12:15-15:30,a w soboty,niedziele i święta od 6:00-12:15 ja zamawiam bezpośrednio na Jasnej Górze,bo ode mnie to tylko 50 km i jestem tam dość często,by osobiście dziękować Matce Bożej za wszystko i prosić o dalszą opiekę.Jeśli chodzi o wyżej wymienioną dziewczynkę,to proszę nie bać się,tylko dać Nowennę mamie.Każde dobre słowo czy zainteresowanie,nawet od obcych,to dla nas matek chorych dzieci to ogromne wsparcie,zwłaszcza,że na ogół jesteśmy z tym wszystkim sami.Proszę tez wspomnieć o sakramencie namaszczenia chorych.Pozdrawiam wszystkich i cieszę się,że wreszcie zdobyłam się na odwagę,by przedstawić swoje świadectwo.Wierzę,że któregoś… Czytaj więcej »

Edyta Drabik
Edyta Drabik
29.05.14 18:46

jestem pełna podziwu

barbara
barbara
29.05.14 20:07
Odpowiada na wpis:  Edyta Drabik

Dziękuję Ci za świadectwo tym bardziej że w mojej miejscowości jest dziewczynka która ma ciężką postać padaczki lekoopornej nie działają żadne leki ataki są bardzo ciężkie dziewczynka zapadła na tą chorobę nagle zaraz po pierwszej komuni św obecnie wystąpiła u niej jeszcze choroba serca i układu moczowego cofnęła się w rozwoju nie może się uczyć tak mi jest jej żal .Ostatnio myślałam żeby jakoś skontaktować się z jej matką i powiedzieć jej o nowennie pompejajskiej jednak jestem obcą osobą dla tej rodziny nie wiem jak by to przyjęli i nie wiem co mam zrobić proszę Was o radę czy powinnam… Czytaj więcej »

zdravko
zdravko
30.05.14 02:25
Odpowiada na wpis:  barbara

Wrzuć jakąś broszurkę z NP do skrzynki, albo wyśli pocztą i powierz sprawę Bogu.

Ewa
Ewa
29.05.14 18:05

Bardzo piękne, budujące świadectwo!

11
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x