Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Poniższe świadectwo powinienem zamieścić już dawno temu, ponieważ zostało ono napisane w 2022 r., lecz przez zaniedbanie i bierność nie było przeze mnie od razu opublikowane.
Dzięki Bogu, że napisałem je mając te wszystkie wydarzenia w pamięci. Wierzę, że w tamtym czasie chęć spisania tych wszystkich wydarzeń była spowodowana natchnieniem Ducha Świętego. Historię zacznę od momentu zamieszczenia pierwszego świadectwa na stronie internetowej „Rosemaria” w zakładce „uzdrowienie” o moim Tacie, który w styczniu 2021 r. miał bardzo poważny wypadek w pracy. W świadectwie napisałem, że kilka dni po wypadku zacząłem odmawiać Nowennę Pompejańską. Tata, przez pół roku leżał w śpiączce, Jego stan był ciężki, ale stabilny – osoby chętne zachęcam do zapoznania się z moim świadectwem, do którego podaję link: https://pompejanska.rosemaria.pl/2021/07/marcin-nowenna-pompejanska-o-uzdrowienie-taty/ .
Pierwszy akapit tamtego świadectwa zakończyłem zdaniem, że jego stan się pogorszył. Niestety Tata zmarł wieczorem (poniedziałek) 26 lipca 2021 r. Być może, w tym momencie wielu z Was pomyśli, że stało się coś złego, skoro wiele modlitw zostało zaniesionych do Boga, a skończyło się to w taki sposób. Proponuję przeczytać całość, żeby zrozumieć co się stało, gdyż na początku miałem podobne myśli.
Kontynuując… wiadomość o śmierci mojego Taty zwaliła mnie z nóg, podobnie jak całą moją Rodzinę. Pamiętam dokładnie ten wieczór, kiedy po tragicznej informacji usiadłem z najbliższymi w pokoju na kanapie w całkowitym milczeniu, patrząc w jeden punkt. Siedzieliśmy tak blisko godzinę czasu, w bezradności i niezrozumieniu. Trudno mi nawet opisać co wtedy czułem, bo nagle wstąpiła we mnie obojętność. Noc i poranek również były trudne. Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Szczerze mówiąc, miałem też mocne zachwianie wiary. Pomyślałem, że coś poszło nie tak – tyle modlitw o zdrowie Taty, w tym Nowenna Pompejańska, tyle wiary i nadziei w to, że wyjdzie zdrowy; jednak stało się zupełnie inaczej.
Następnego dnia przez większość czasu leżałem w łóżku, byłem zupełnie na wszystko obojętny. W tym czasie zaczęła przyjeżdżać Rodzina. Pamiętam, że do pokoju weszła Ciocia, która mnie pocieszała i mówiła, że taka była wola Boga, ale ja słuchałem tego z obojętnością, to co mówiła w tamtym momencie było dla mnie bezsensowne i abstrakcyjne. Tego samego dnia, wieczorem zaczęły przypominać mi się pewne informacje. Chcąc dokładnie przedstawić ciąg zdarzeń, muszę przywołać kilka momentów, które wydarzyły się w okresie od stycznia do lipca w 2021 r.. Mianowicie, przypomniało mi się, że kilka dni po wypadku mojego Taty wraz z moją Mamą i wyżej wspomnianą Ciocią byliśmy na adoracji. Zabrałem ze sobą Pismo Święte Nowego Testamentu. Pomyślałem, że otworzę je na dowolnej stronie, żeby dowiedzieć się, co Pan Bóg chce powiedzieć do mnie i mojej Rodziny w tak trudnym momencie. Ku mojemu zaskoczeniu Pismo Święte zostało otworzone na fragmencie o „Wskrzeszeniu Łazarza” (J, 11, 1-44), a jeszcze bardziej ciekawym elementem był zagięty róg kartki, (być może kiedyś ktoś czytając Pismo skończył akurat na tym fragmencie); ale właśnie dzięki temu odczytałem to jako pierwszy znak od Boga, że z Tatą będzie wszystko w porządku i z tego wyjdzie.
Przez kolejne miesiące często jeździłem na adoracje wraz z Rodziną zabierając ze sobą Pismo Święte, modląc się w podobny sposób. Bardzo często karty Pisma Świętego otwierały się na cudach czynionych przez Jezusa i Jego Apostołów. Byłem z tego powodu bardzo zadowolony i spokojny, że życie Taty jest w rękach Jezusa i że w pewnym momencie zostanie uzdrowiony. Mijały dni, tygodnie i miesiące. Chwilowo stan Taty nawet się poprawił – reagował na słowa, jednak sam nie mógł nic powiedzieć i praktycznie się nie poruszał, był więźniem własnego ciała. Po upływie około 7 miesięcy stan Taty zaczął się pogarszać. Byliśmy tym mocno zaniepokojeni, ale jednocześnie dalej pełni ufności, że wyzdrowieje. Tydzień później pojechaliśmy do ośrodka, w którym znajdował się Tata. Wraz ze mną była Mama, Brat i Wujek (brat Taty), który po raz pierwszy widział Tatę od dnia wypadku (wcześniej sam był chory i nie mógł go odwiedzić). Jednak podczas wizyty Tata był już bardzo słaby, nie reagował; pielęgniarki dały do zrozumienia, że jest już blisko końca. Pamiętam, że po powrocie do domu, byliśmy mocno przybici, ale ja dalej miałem nadzieję, że Tata z tego jeszcze wyjdzie. Po wizycie u Taty pojechałem do kościoła na adorację oraz modliłem się pod obrazem Matki Bożej, aby prosić Ją o cud uzdrowienia. Mając z tyłu głowy fragment Ewangelii wg św. Jana o wskrzeszeniu Łazarza sprawdziłem, że Jego wspomnienie wypada akurat 29 lipca (czwartek). Wstąpiła we mnie nowa nadzieja, że mimo wszystko wydarzy się cud i Tata w czwartek wyzdrowieje, skoro Pan Bóg pół roku temu otworzył Pismo Święte akurat na tym fragmencie. Jeszcze tego samego wieczoru Mama dostała telefon, że Tata nie żyje. Właśnie ta informacja ścięła nas z nóg – jak opisałem to wcześniej.
Przypomniawszy sobie we wtorek (dzień po śmierci mojego Taty) fragment Ewangelii o „Wskrzeszeniu Łazarza” i o tym, że sprawdziłem dzień wcześniej (poniedziałek) przed śmiercią mojego taty, kiedy jest wspomnienie Łazarza trudno mi było to wszystko zrozumieć. Wiedziałem, że muszę z kimś o tym porozmawiać, dlatego postanowiłem pójść do zaprzyjaźnionego Księdza przedstawić mu całą sytuację. Ksiądz wiele mi wyjaśnił i powiedział, że jest to znak od Boga i chodzi tu o przywrócenie do życia wiecznego. Ponadto w opisie Ewangelii jest zapis: „ Panie już cuchnie, leży bowiem od czterech dni w grobie”, Tata zmarł w poniedziałek (26 lipca), a święto Łazarza wypadało dokładnie cztery dni później w czwartek (29 lipca), więc był to kolejny mocny znak. Żartobliwie, a trochę na poważnie spytałem się Księdza co teraz zrobić, czy mam modlić się o wskrzeszenie? W końcu dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Ksiądz odparł, żeby wierzyć i modlić się żeby Pan Bóg potwierdził znaki, które nam dał. W czwartek nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, lecz powoli rozumiałem że chodzi tu o życie wieczne – zmartwychwstanie. W sobotę odbył się pogrzeb mojego taty. Na pogrzebie pojawił się Ksiądz, który był wcześniej w naszej parafii, znał mojego Tatę i bywał u nas czasami na kawie. Ku mojemu zaskoczeniu oraz zaskoczeniu Księdza, któremu o wszystkim powiedziałem, przyjezdny Ksiądz przeczytał Ewangelię wg św. Jana o wskrzeszeniu Łazarza, o niczym wcześniej nie wiedząc. Ksiądz, który o wszystkim wiedział pod koniec Mszy Świętej podszedł do mnie i spytał się, czy opowiedziałem o tym wszystkim przyjezdnemu Księdzu. Odpowiedziałem że nie i o to samo zapytałem się Jego, On też z Nim na ten temat nie rozmawiał. Obydwaj byliśmy tym faktem zaskoczeni. To była właśnie odpowiedź i potwierdzenie od Boga, że Jego wolą było zmartwychwstanie i życie wieczne, a nie przywrócenie do życia tutaj na ziemi.
Podsumowując, odpowiedź Boga była już na początku w styczniu, tuż po wypadku, na pierwszej adoracji. Wszyscy (a przede wszystkim ja) myśleliśmy po ludzku, że chodzi o uzdrowienie fizyczne. Jednak Bogu chodziło o uzdrowienie duchowe i zmartwychwstanie ciała, i na każdym kroku to potwierdzał. Mogę dzisiaj śmiało powiedzieć, że wydarzył się cud niewidzialny dla naszych oczu, jednak potwierdzony samym Słowem Boga. Dodam jeszcze, że opis samej Ewangelii bardzo pasuje do całej sytuacji:
W Ewangelii Jezus nie przyszedł do Łazarza chociaż był blisko: „5 A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. 6 Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu.” Podobnie Jezus nie przyszedł od razu do mojego Taty, chociaż wiem, że też był obok.
Od poniedziałku – gdy Tata zmarł, do czwartku – kiedy było wspomnienie św. Łazarza minęły dokładnie cztery dni. „17 Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie.”
Jezus w ewangelii mówi wprost o śmierci i zmartwychwstaniu: „Powiedział do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. 26 Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?”
Ciekawym jest też to, że Papież Franciszek w 2021 r. ustanowił dzień 29 lipca wspomnieniem św. Marty, Marii i Łazarza. Tak, jakby Pan Bóg chciał poprzez ten kolejny konkretny znak zaznaczyć i umocnić moją wiarę w Jezusa Chrystusa i Jego Kościół wraz z Papieżem, w którego czasami wątpiłem.
Kończąc świadectwo chcę dodać, że rodzina i znajomi mieli pół roku na pożegnanie się z moim Tatą. Wcześniej wspomniany Wujek nie mógł przybyć do Taty wcześniej – był ostatnią osobą, która pożegnała się z Tatą dzień przed Jego śmiercią. Wujek, który sam ciężko chorował wyszedł na prostą, więc wierzę, że Pan Bóg trzymał przy życiu Tatę do spotkania ze swoim Bratem. Głęboko wierzę, że poprzez te wydarzenie Pan Bóg zainterweniował w Jego życiu.
Wszystkie powyższe wydarzenia i znaki po dłuższych analizach są ze sobą mocno powiązane. Pan Bóg działa poprzez znaki, trzeba jedynie być uważnym do ich odczytania. Głęboko dziękuję Panu Bogu, Matce Bożej za wysłuchane modlitwy, otrzymane łaski i potwierdzenie opieki nad całą Rodziną oraz wszystkim osobom zaangażowanym w modlitwę.
Zobacz podobne wpisy:
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Dziękuje za to świadectwo. Czuję po trochu jakby było napisane do mnie, bo spotkało mnie coś podobnego. Kiedy w tym roku odmawiałem Nowennę Pomoejanską (pierwszy raz od prawie dwóch lat), zacząłem zadawać pytanie, czy ta intencja ma w ogóle sens. Poprosiłem Pana Boga o znak i wylosował mi się tak trafny cytat z Pisma Świętego, że aż byłem w szoku. Później minęły 2 miesiące, a sprawy się zbytnio nie układały we wskazanym kierunku i poprosiłem Pana Boga o potwierdzenie, że to jego znak. Nie chciałem się zdawać na doszukiwanie się potwierdzenia na siłę, więc poprosiłem o konkret: w moim śnie… Czytaj więcej »
Piękne świadectwo. Te znaki, które Pan Bóg dawał tak mnie poruszyły, że trudno mi było czytać, bo mi łzy ze wzruszenia napłynęły do oczu. Chwała Bogu.
Piękne świadectwo.Dziekuje.Z Panem Bogiem..