Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewelina: Cud poczęcia

4.9 9 głosów
Oceń wpis

Będzie długa.
W 2019 r wyszłam za mąż. Kilka miesięcy po ślubie zaszłam w pierwszą ciążę. Niestety radość nie trwała długo. W 10tc dowiedzieliśmy się, że serduszko przestało bić. Poronienie przeszłam boleśnie, tak fizycznie jak i psychicznie. Długo bałam się kolejnej ciąży.

Kiedy zdecydowaliśmy się na starania okazało się, że mamy problemy z zajściem. Wtedy moja przyjaciółka z podobną historią skierowała mnie do wspaniałego lekarza, który diagnozował nasza niepłodność. W tym czasie dowiedziałam się o nowennie pompejańskiej. Odmówiliśmy z mężem w kwietniu w intencji poczęcia dzieciątka. Mówiłam wtedy, że Bóg zabrał mi jedno dziecko, teraz odda mi podwójnie.

I tak też się stało. We wrześniu zobaczyłam na teście 2 kreski a w badaniu USG podwójne jajo płodowe. Niestety i tym razem poroniłam. Podczas nowenny „zly” atakował. Śniło mi się, że mam w sobie złego ducha, którego boją się zwierzęta. Na mój widok płoszyly sie a gdy szłam podwórzem zrywał się wiatr i ciemniało niebo. Długo bałam się sięgnąć po raz kolejny po Nowennę.
Bolały mnie informacje o kolejnych ciążach wśród znajomych, miałam poczucie niesprawiedliwości.
Bardzo długi czas potem moja znajoma powiedziała, że odmówi za nas nowennę i żebym dołączyła się do modlitwy. Odmówiłam, bo bałam się ataków „złego”. I chyba to on tak działał, skoro nie chciałam sięgnąć po różaniec. To był lipiec.

W grudniu zachorowałam na grypę. W dodatku bardzo bolał mnie brzuch. Pojechałam na izbę przyjęć ginekologiczną, żeby sprawdzić co się dzieje. Uslyszlalam, że mam mięśniaka 5×5 cm – wielkości macicy i że nie zajdę z nim w ciążę a jak zajdę to nie utrzymam, ale ból brzucha nie był od tego. Kazano mi szukać innej przyczyny. Zrobiłam USG – zmiana na wątrobie wielkości 7×7 cm, skierowanie na onkologię, żeby wykluczyć zmiany nowotworowe. Załamałam się totalnie.
Okazało się jednak, że to niegroźna zmiana, do obserwacji.

W styczniu podjęłam kolejne próby u kolejnego lekarza. To bylo chwile po owulacji i staraniach. Endometrium 4 mm, nie ma szans na zagnieżdżenie zarodka. Zlecenie na kolejne badania.
Dwa tygodnie później siedziałam w kościele i rozmawiałam z Bogiem mówiąc że nie dane mi będzie mieć dziecka, trzeba myśleć o adopcji. Wróciłam z kościoła i zrobiłam test, zupełnie od niechcenia. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zobaczyliśmy 2 kreski, gdzie zajście w ciążę z miesiakiem i cienkim endometrium wg dwóch lekarzy było niemożliwie !!!! Napisałam moim przyjaciółkom. Jedna, która modliła się o zajście w ciążę nie odpisała. Następnego dnia odezwała się, pisząc że do tej pory jest w szoku i płacze, bo jej intencja brzmiała: żeby zaszła w ciążę na początku roku i urodziła zdrowe dziecko”. Jej nowenna została wysłuchana.

Od tego dnia podjęłam się również tej modlitwy. Spałam z różańcem w ręku, żeby nie bać się ataków.
Kilka dni później podczas modlitwy poprosiłam Mateńkę o znak, żebym wiedziała że się nami opiekuje.
Tej czy następnej nocy przyśniło mi się, że siedzę z mężem i bratem w moim domu rodzinnym a z głośnika telefonu słychać nieludzkie głosy jak podczas egzorcyzmów. Wstając z kanapy poczułam szarpnięcie za włosy, mąż zapytał: a co sie tak zachwiałaś? A ja: aaaa zły mnie szarpie za włosy ale się nie boję go.

Raz, że miałam różaniec na palcu a dwa we śnie czułam obecność Ojca Pio.
Podczas ciąży odmówiłam 4 nowenny. Dwie o zdrowe dziecko, o sprawny poród bez komplikacji i ostatnia za opiekę nade mną podczas pobytu w szpitalu i opiekę nad dzieckiem po urodzeniu.
Wszystkie zostały wysłuchane.

Ostatnie tygodnie spędziłam w szpitalu. Szpital, w którym leżałam miał bardzo złe opinie o personelu i opiece. Ja czułam się jakbym była kimś bliskim tak dla położnych jak i lekarzy. Dzień po terminie postanowili wywołać poród. Do 7 cm rozwarcia praktycznie z uśmiechem bezboleśnie. Trafiłam na cudowną zmianę położnych a lekarka która prowadziła poród równie mocno wierząca. W trakcie porodu, tętno dziecku zaczęło spadać. Zawołano jeszcze jednego lekarza i było dwie położne, gdzie to niecodzienna sytuacja. Dziecko było owinięte 2 razy pępowina i szedł z ręką przy głowie, wyciągnięto go proznociagiem. Lekarz położyła dziecko na mojej piersi, dwa razy zrobiłam mu znak krzyża na czole i mi go zabrali.

Nie płakał był siny. Zapłakał po dłuższej chwili. Lekarka, która odbierała porod popłakała się. Dostał na początku mało punktów ze względu na zamartwicę. Szybko się podnosił, ostatecznie mial 7/10 pkt. Dostałam go na salę 24 h później. Zostaliśmy w szpitalu jeszcze przez tydzień. Syn został przebadany wzdłuż i wszerz, nawet zlecano mu badania, których tak naprawdę nie potrzebował, ale mieli możliwość je zrobić. Tak wypełniła się ostatnia prośba o dobrą opiekę nad dzieckiem. Wychodziliśmy ze szpitala z masą większą niż po urodzeniu. Przyszedł na świat 19.10 dokładnie dwa lata po poronieniu ciąży z dwoma jajami płodowymi.

Syn ma już 8 miesięcy. Jest cudownym dzieckiem a ja dzięki modlitwie jestem spokojna, cierpliwa. Dostałam wiele łask o ktore nawet nie prosiłam.
Nie ustawajcie w modlitwie. Ma ogromną moc!

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Emi
Emi
08.07.24 07:07

Wspaniałe świadectwo!
Dziękuję i gratuluję Maluszka!

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x