To świadectwo składam 2 miesiące od ukończenia mojej 12 Nowenny Pompejańskiej. Nie pamiętam jak się o niej dowiedziałam, bo pierwszą odmówiłam 7 lat temu. Sądzę, że znalazłam modlitwę w internecie, a później ze mną została. Zaczęłam ją z całego serca polecać innym.
Wszystkie intencje zostały wysłuchane, czasem w sposób naprawdę cudowny, z wyjątkiem tych, na które dopiero poznam odpowiedzi. Były takie dwie – jedna o zbawienie duszy bliskiej zmarłej osoby, a druga, dotycząca zagmatwanej sprawy osobistej, na tyle, że dwie nowenny wzajemnie się wykluczały. I teraz Matka Boża wzywa mnie do napisania tego świadectwa.
Choć nie mam dwudziestu, czy trzydziestu lat, zawsze wiedziałam, że moim marzeniem jest mieć męża, najbliższą osobą, z którą będę dzielić radości i troski, moje życie. Nie układało się zupełnie. Tak, jakby Pan Bóg swą mocą chronił mnie przed czymś, co nie było zgodne z Jego planem. Nie byłam łatwą zdobyczą, bardzo zdystansowana do bliskich kontaktów nie szukałam partnerów w dyskotekach, klubach, po prostu tam nie bywałam.
Mimo to wzbudzałam zainteresowanie, tylko zawsze powierzchowne, bo nie podejmowałam dyskretnych, a tym bardziej nachalnych dowodów zainteresowania. Było też kilka spektakularnych odrzuceń, kiedy mężczyźni dość histerycznie reagowali na moje wstępne „może”, a potem „raczej nie”, gdy stawało się jasne, że ich wartości i potrzeby w związku przeczą moim.
Dużo podróżowałam. Najczęściej bez towarzystwa, w delegacje. Zorientowałam się, że prowokuję zainteresowanie samym tym faktem. Zaczęłam nawet ostrożniej wybierać zakwaterowanie, unikając prywatnych pensjonatów, gdzie zdarzali się nachalni właściciele. W trakcie jednej z podróży poznałam obcokrajowca. Ponieważ zaczepił mnie na ulicy, nie dawałam mu na początku szans.
Był co prawda szarmancki, bardzo mi też pomógł w obcym mieście, ale następnego dnia jechałam już do innego, więc mimo zwrócenia na niego uwagi, również zostawienia telefonu, na który musiał wysyłać mi ważny plik, byłam pewna, że to krótki epizod w moim życiu. Znamienne było tylko to, że wszystko działo się w cieniu Sanktuarium Matki Bożej Pompejańskiej i grobu Ojca Dolindo Ruotolo, a 2 dni wcześniej cały dzień „rozmawiałam” z Ojcem Pio w San Giovanni Rotondo i złożyłam mu śluby.
I tak ta znajomość trwa do dziś. Przez rok się widywaliśmy, później przez rok nie, utrzymując stale kontakt, choć od roku rzadszy. Tyle tylko, że ja utwierdziłam się w przekonaniu, że ja tego człowieka szczerze pokochałam, na dobre i złe. Wcześniej nie rozumiałam jego uczucia. Było za wcześnie, nie wiedziałam jak reagować na to, że przede mną uklęknął prosząc, żebym była jego dziewczyną, niezręcznie się czułam kiedy mnie przedstawiał rodzinie w trakcie trzeciego spotkania, choć po prawie roku znajomości. Jest jeszcze jedna sprawa. Dwa miesiące po poznaniu tego człowieka, pojawił się w moim życiu kolejny mężczyzna, który próbował zdobyć moje zainteresowanie. Nie dając dużej szansy związkowi na odległość, zgodziłam się z nim spotkać. No i już 2 lata utrzymuje ze mną kontakt, ostatnio dość nasilony. Widzieliśmy się dwa razy, ale on nie odpuszcza.
Moja nowenna miała być próbą wyjaśnienia tej sytuacji, znalezienia odpowiedzi, właściwej drogi. Trudno mi to samej rozstrzygnąć. Z jednej strony wiem, że na szali jest miłość, chyba jedyna w moim życiu, z drugiej, nie wiem, czy nadal odwzajemniana, no i z przeszkodą w postaci odległości, konieczności życia w innej, choć bardzo katolickiej kulturze, zmiany pracy, zostawienia wszystkiego, no i zostawienia drugiego człowieka, który mimo braku mojego wyraźnego przyzwolenia, a nawet odwrotnych sugestii, chyba się mocno zaangażował. Wiem, że można byłoby z tym człowiekiem żyć w związku, tylko jego nie pokochałam. Prosiłam więc Ducha Świętego o pomoc w rozeznaniu. No i przyszły znaki. Dwie osoby dowiedziały się o moim związku na odległość i zdecydowanie radziły iść w stronę tej relacji, używając bardzo zdecydowanych argumentów. Już sam ten fakt był dość zaskakujący, bo ja utrzymuję tą relację w tajemnicy, wiedzą tylko osoby bliskie, ale nie radzą, bo to mój los i wybór, albo radzą dyskretnie, wszyscy związek, który zburzyłyby całe dotychczasowe życie. A tu przyszły bardzo stanowcze i zdecydowane wskazówki. Tylko z drugiej strony on tak rzadko teraz do mnie pisze, jeszcze rzadziej dzwoni, to ja się najczęściej pierwsza odzywam, choć kiedyś miałem z tym problem. Z tej drugiej strony padły deklaracje i bardzo konkretne plany. Nie po mojemu, bo nie są zgodne z moimi przekonaniami i nie tak postrzegam planowanie związku. Ale na pewno o mnie zabiega w nadmiarze.
Więc na pewno Duch Święty do mnie przemawia na skutek modlitwy w Nowennie Pompejańskiej i w ogóle, tylko jeszcze nie jest to moment, kiedy wiem jak postąpić. Nadal wszystko jest poplątane, i nadal będę prosić i słuchać. Mimo, że odnawianie Nowenny wiąże się u mnie z dużym wyzwaniem że względu na ogromny zakres obowiązków. Jednak nawet jeśli są przeszkody, zasypiam, czasem kończę nad ranem, po prostu Nowenna Pompejańska stała się częścią mojego życia. Radzę serdecznie polecać Matce Najświętszej swoje przynajmniej kluczowe życiowe sprawy. Wiem, że nikt się nimi lepiej nie zajmie niż Ona i Jezus, również przez modlitwę Ojca Dolindo, którą bardzo szczerze polecam. Może jest to dla mnie jeszcze czas cierpienia, czasem nieznośnego, a czas radości nadejdzie. Ufam Bogu. Modlę się i proszę o modlitwę. Szczęść Boże.
Zobacz podobne wpisy:
Ewelina: Modlitwa o przyszłego męża
Lucyna: Głębsze uczucie.
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Jest już tu ,,bardzo podobna” historia do Twojej to trudne wybory, ale z perspektywy mojego życia często jednak bywało tak, że głos serca nie miał racji… wg mnie jeżeli Tobie zależy na ułożeniu życia w Polsce to warto przedstawić sprawę jasno. Pomyśl że może gdyby nie to że się zaangażowałaś w tą relację może inna równie wartościowa przeszła obok Ciebie. Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego. Jeżeli chcesz to możemy na priv
Dziękuję Kamilu. Z pewnością wiesz, o czym mówisz. Jak dobrze, że są ludzie, których jeszcze obchodzi cudza historia… jeśli chcesz mi cokolwiek podpowiedzieć, podzielić się dobrym słowem, docenię i nie pozostanę dłużna
Dawno temu otworzyłam ten wątek. Nadal tak samo się męczę. Albo bardziej. Jeśli przeszedłeś przez podobne doświadczenie, proszę, podziel się radą.