Moja babcia niespodziewanie zachorowała na nowotwór krwi- białaczkę. W związku z jej wiekiem leczenie przy pomocy chemioterapii nie wchodziło w grę. Była to informacja powalająca z nóg, ale moją pierwszą myślą w szukaniu ratunku było znalezienie w internecie jakichś świadectw o uzdrowieniach. Znalazłam je. Weszłam na pierwszy lepszy artykuł i przeczytałam o mężczyźnie chorym na białaczkę, który wyzdrowiał za sprawą nowenny.
Zaciekawiło mnie to, więc czytałam dalej o uzdrowieniach. Aż w końcu pomyślałam, że spróbuję. Najbardziej przerażająca była dla mnie długość nowenny, ale stwierdziłam, że co innego zostało niż modlitwa. I tak zaczęłam się modlić. Na początku było trudno. Musiałam siedzieć do późna i odmawiać różaniec po różańcu. Ale w niedługim czasie nauczyłam się żyć z nowenną. Odmawiałam ją podczas spaceru czy obowiązkach domowych. Stan babci, która przebywała w szpitalu, był różny. Raz lepiej, raz gorzej. Jednak cały czas się modliłam.
Lekarze każdego dnia mówili o jej odejściu. Babcia po kilku tygodniach w szpitalu wróciła do domu. I jej stan zaczął się polepszać. Chociaż babcia nie chodzi, to kontakt z nią jest sto razy (jak nie więcej) lepszy niż w szpitalu. Mówi normalnie i rozmawia z nami. Stan zaczął się poprawiać pod koniec nowenny. Dla mnie to jest cud od naszej kochanej Matki Boskiej. Pomogła mi Ona przetrwać ten czas i pomogła mojej babci.
Zachęcam więc wszystkich do podjęcia się tej modlitwy, gdyż za jej sprawą dzieją się cuda. Jest ona niewątpliwie trudna, ale warto.
Zobacz podobne wpisy:
Barbara: Nadzieja w różańcu
List: Modlitwa o uzdrowienie
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański