Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Krzysztof: Długi, komornik, windykacja

5 2 głosów
Oceń wpis

Na chwałę Maryi Królowej, na chwałę Jezusa. Krzysztof, 35 lat. Kochani, pragnę złożyć świadectwo mojego życia i przeszło 1,5 roku spędzania czasu na modlitwie, na wypełnianiu codzienności Bogiem. To jest jedyna droga do sukcesu, zwłaszcza gdy człowiekowi zostaje już tylko przysłowiowy „sznurek”.

Chciałbym, abyście zrozumieli i nabrali świadomości, jak wygląda dzisiejsza duchowa walka, w której szatan używa swoich skutecznych narzędzi, by nas niszczyć.

Piszę to do Was wszystkich: pożyczki, chwilówki, kredyty, a na końcu sądy, komornicy i windykacje – to wszystko są narzędzia szatana. To szatański młot, który ma za zadanie zniszczyć naszą psychikę, rodzinę i poczucie bezpieczeństwa.

Moja życiowa rewolucja zaczęła się dwa lata temu, kiedy dzięki Nowennie Pompejańskiej otrzymałem bardzo dobrą pracę. Niestety, po czterech miesiącach ją straciłem. Dziś wiem, że to też miało swój sens. Może to zabrzmi dziwnie, ale właśnie wtedy, paradoksalnie, po raz kolejny odczułem potęgę Nowenny. Straciłem pracę w wyniku tzw. „walki o stołek” – chociaż była to praca fizyczna, to w małych miejscowościach często dochodzi do zawiści i zazdrości. Wszyscy, którzy dążyli do tego, żebym tę pracę stracił, również ją później stracili – jeden po drugim.

Przyzwyczaiłem się do dość dobrych zarobków, a po utracie pracy byłem załamany i samotny. Pieniądze jeszcze miałem, więc zacząłem je wydawać na przyjemności, aby zabić ból. Przez pół roku żyłem na krawędzi – dziewczyny, taksówki, alkohol. Pieniądze zniknęły, a ja zacząłem sięgać po chwilówki, jedną po drugiej. Spłacałem jedną, biorąc kolejną. W głębi serca słyszałem głos: „Nie zapominaj o Mnie, nie rób tego – to lichwa, to sidła szatana”. Ale pragnienie znalezienia miłości za wszelką cenę przesłaniało mi zdrowy rozsądek.

Pieniądze przyciągały kobiety, ale tylko te, które kochały… nie mnie, a to, co mogłem im zaoferować. Po pół roku zostałem z długiem 16 tysięcy złotych, bez pracy i bez miłości. Jesienią, w małej miejscowości, czułem się, jakby sam szatan stał nade mną, zacierając ręce i mówiąc: „Jesteś skończony”.

Wtedy się obudziłem. Dotarło do mnie, jak na własne życzenie zniszczyłem sobie życie. Zacząłem wołać do Boga, przepraszać i modlić się. Wziąłem do ręki różaniec i rozpocząłem kolejną Nowennę Pompejańską. Niedługo później, zupełnym przypadkiem, znajomy zaproponował mi pracę – stało się to 1 listopada, w uroczystość Wszystkich Świętych, na cmentarzu.

Znowu miałem pracę, można powiedzieć, „u znajomych siostry”. Ale tam również spotkałem się z zawiścią. Wiedziałem, że Bóg daje mi kolejną szansę. Wiedziałem, że teraz muszę spłacić swoje długi. Po obliczeniach okazało się, że przy zarobkach 1650 zł miesięcznie będę pracował przez 18 miesięcy prawie za darmo.

Przez pierwszy rok spłacałem, jak chciałem, ale wciąż wiązałem sobie kolejną pętlę na szyi. Po roku moje pożyczki zostały wypowiedziane, a długi, zamiast maleć, zaczęły rosnąć. Doszły koszty sądowe, windykacyjne i zastępstwa procesowego. W sumie dług wzrósł do 18 tysięcy złotych.

W kolejną Nowennę Pompejańską prosiłem Matkę Bożą o uporządkowanie mojego życia. Maryja zadziałała błyskawicznie. Drugiego dnia Nowenny dostałem wezwanie od komornika – z długu 2000 zł zrobiło się 4700 zł. Podczas drugiego miesiąca Nowenny przyszedł kolejny komornik. Ostatniego dnia Nowenny czekała mnie sprawa w sądzie – doliczono koszty procesowe, a dług z 1600 zł urósł do 3600 zł.

Szatan chciał, żebym się załamał. Wiedziałem jednak, że muszę oddać wszystko Bogu. Usłyszałem w sercu głos: „Oddawaj wszystko, co zarobisz. To jedyna droga”.

Ta walka trwała prawie dwa lata. Pracowałem, zarabiałem niewiele, ledwo starczało na kanapki i herbatę. Nie wiem, jak to się stało, ale w ciągu siedmiu miesięcy spłaciłem wszystkie długi. Piszę te słowa w niedzielę, 29 września. Jutro, w poniedziałek, spłacę ostatnią ratę – 1800 zł.

To moja historia, choć pewnie nie ostatnia, bo życie wciąż przynosi nowe wyzwania. Ale chcę Wam powiedzieć jedno: gdy znajdziecie się w takim momencie życia, nie zapominajcie o Maryi Królowej Różańca Świętego. Nie zapominajcie o Jezusie, który czyni wielkie cuda. Jeśli będziecie widzieć, że jest coraz gorzej, zaufajcie. Pamiętajcie, że za każdym kredytem, za każdą pożyczką stoi szatan, który chce uczynić z nas niewolników.

Módlcie się, odmawiajcie różaniec i oddawajcie dziesięcinę Panu Bogu. Wypełnijcie swoją codzienność Bogiem. Nawet Mszy Świętej można dziś słuchać przez internet. Zobaczycie, jak Bóg działa.

To długie świadectwo, ale wierzę, że wielu z Was odnajdzie w nim siebie, choć może bez długów. Wszyscy mamy tych samych Rodziców w Niebie. Dziękuję Wam, Kochani, za to, że przeczytaliście moje słowa.

Jeśli jesteście w podobnym momencie życia, piszcie. Od roku należę do Wspólnoty Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Będziemy się za Was modlić.

(Ml 3, 10–12)
„Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, a wtedy możecie Mnie doświadczać w tym – mówi Pan Zastępów – czy wam nie otworzę zaworów niebieskich i nie zleję na was błogosławieństwa w przeobfitej mierze.”

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x