Witajcie, rok temu ukazało się moje pierwsze świadectwo, ale w tym przypadku otrzymałam wewnętrzne ponaglenie, aby napisać drugie.
Co jakiś czas czytam świadectwa kobiet w różnym wieku, które modlą się o miłość danego mężczyzny. Są to dziewczyny, kobiety modlące się o powrót chłopaka, który je zranił, źle w stosunku się do nich zachowywał, zdradził je po wielu latach związku, ma jakieś problemy z uzależnieniem, nie jest nimi zainteresowany lub je zwodzi, a one modlą się ” pompejanką” o jego powrót. Przypadki i historie ludzkie można mnożyć przez ilość ludzi.
Proszę, przeczytaj moje poprzednie świadectwo, abyś znalazł ciągłość mojego drugiego świadectwa:
Po dwóch latach od związku z moim poprzednim chłopakiem sądzę, iż mogę spojrzeć obiektywnie, z perspektywy czasu na samą siebie.
Myślę, iż zawsze w trwaniu w związku z drugą osobą, która nie spełnia naszych oczekiwań jest to prosta potrzeba czucia, aby być „kochanym” przez kogoś, ponieważ często My- sami nie potrafimy lub nie wiemy, jak samych siebie pokochać.
Gdy zakończyłam swój poprzedni związek, który jest streszczony w poprzednim świadectwie zaczęłam odmawiać w jego intencji nowennę pompejańską… Jednak po kilku dniach stwierdziłam, że chyba mnie porąbało… dosłownie.Stwierdziłam, iż nie będę modlić się o miłość tj. powrót chłopaka, który nie był dla mnie kimś, kto by mnie doceniał, szanował, zabiegał o mnie. Po prostu nie! Fakt, odmówiłam za niego kilka nowenn (dziewięciodniowych), ale stwierdziłam, że „pompejanką” będę się modlić za siebie.
Nie powiem nie było to wszystko łatwe. Stwierdziłam, że potrzebuję dobrego terapeuty i zwolnienia i zrozumienia samej siebie, a nie szukania miłości jakiegoś chłopaka, bo najpierw muszę sama siebie pokochać.
Znalazłam dobrego terapeutę, który odpowiednio zaczął pomagać mi w rozwoju psychicznym i duchowym. Jestem bardzo wdzięczna Bogu za kogoś takiego. Było ciężko, ale było warto.
Zdałam sobie sprawę, że gdybym nie przeszła terapii ponowni mogłabym wejść w chory związek. Zawsze miałam, jak ja to mówię syndrom pomagacza, Zraniony mężczyzna, ja go zmienię. Odmienię go dla Boga. Pokocham go, jak nie był kochany. I jeszcze inne takie bzdury. Zawsze myślę, że kobieta ma w sobie syndrom Zbawiciela, w stosunku do jakkolwiek ” zranionego” mężczyzny.
A to jest wielki błąd, ponieważ często na wiele lat może to być „życiową” śmiercią marzeń dla tej konkretnej kobiety, bo jej marzenie o szczęśliwej miłości nie znajdzie spełnienia w tym związku. Oczywiście, zdarzają się przypadki, gdy mężczyzna pod wpływem kobiety przestanie być jakiś poraniony, czy coś tam innego, ale nie oszukujmy się, to zerowe przypadki,a ja wolę nie ryzykować naprawy „takiego” mężczyzny, bo wiem, że ja zapłacę cenę za takie naprawianie.
Po tych dwóch latach, z perspektywy czasu, nie jestem w związku, spotykam się, co prawda z mężczyznami, ale podchodzę do tego z duża dozą humoru i zdrowego rozsądku. Po dobrej terapii nie odczuwam, aż tak silnej potrzeby bycia w związku. Owszem, chcę mieć męża, dzieci, domek nad jeziorem i psa:), ale jeżeli to się nie stanie nie będę miała z tego powodu załamki. Uważam, że jako singielka także fajnie mogę przeżyć swoje życie. Świat jest tak ciekawy.
Moje życie przeobraża się w Boży spokój, a nie pośpiech przy dokonywaniu wyborów.Na wszystko jest czas, nawet na miłość, nie ma co przyspieszać lu zabiegać o coś na siłę. Z wiekiem coraz bardziej rozumiem, że w gonitwie i potrzebie miłości możemy zapętlić się w takie więzy, iż nie potrafimy się z nich wydostać, gdy rozum, mówi nam, że tak nie powinno być, a serce nie sługa. Wiem, bo sama to przerabiałam. Dlatego kobieto, mężczyzno jeżeli czytasz moje świadectwo, a modlisz się o jakąś „chorą” miłość, Ja, Cię proszę, módl się za siebie. Daj sobie spokój z tym, chłopakiem, dziewczyną. Zwalcz o siebie i swoją miłość do samej siebie. Nie szukaj miłości, tam gdzie jest ułuda. Nie żyj wyobrażeniami w stosunku do kogoś. Fakt, nie znam Twojego przypadku. Może, ten twój przypadek może z zmienić,kogoś, ale czy chcesz stracić lata, aby się przekonać, czy tak będzie? Może… przez te lata przekonywania się stracić wiele lat swojej młodości i szansę na osobę „godną” Ciebie, Twojej miłości.
Wszystkie moje przemyślenia są skutkiem,: pompejanki, terapii, doradztwa duchowego, medytacji chrześcijańskiej, pokochania siebie, czyli w skrócie prowadzenia Boga.
Polecam każdej osobie do przeczytania:
Katarzyna Miller i Ewa Konarowska ” Chcę być kochana tak jak chcę”
i
Richard Rohr „Nagie teraz”.
Daj sobie szansę na szczęście!
Zobacz podobne wpisy:
Sabina: O nawrócenie zatwardziałych grzeszników
Różańcowy plan na październik 2024
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Chwała Panu i Pannie Rozancowej z Pompejow
Na początku chcialam podzielić się świadectwem jakie otrzymałam.Mam małą córeczkę ktora miala alergię i astmę.Leczylam ją u różnych specjalistów czesto mi chorowała i czesto bywalam z nią w szpitalu.W lipcu 2016r robilam jej badania kontrolne i choroba nie występowała.15 sierpnia 2016r zaczęłam odmawiac Nowenne Pompejansko i zakończyłam w październiku modlilam sie o uzdrowienie coreczki z tej uciazliwej choroby.21 listopada2016r odebral mąż wyniki tych samych badań co w lipcu.Okazalo się ze już nie jest alergiczka.Dziękuję Ci Matko za te łaski które na nas spływają.Zachecam wszystkich do odmawiania tej cudownej nowenny.Ja już w krótce zaczynam 2 z kolei.pozdrawiam wszystkich.ps dziecko placze ze… Czytaj więcej »
Twoje świadectwo dało mi bardzo dużo do myślenia.
Masz fantastycznie poukładane wnętrze i jestem pewna, że do tak poukładanego serduszka Bóg wkrótce kogoś zaprosi. Miłość przychodzi, gdy się jej nie goni…
Brawo Aniu!!
Przeszłam podobną drogę…
Twoje swiadectwo powinny przeczytać wszystkie zrozpaczone kobiety, które modlą się o powrót ukochanego… Dziewczyny dajmy Bogu szansę, On daje więcej niż się spodziewamy, chociaż zwykle inaczej niż się spodziewamy…..Bóg ze wszystkich ludzi na ziemi najbardziej chce żebyśmy byłi szcześliwi i może to, że chłopak odszedł jest dobre. Jeszcze teraz tego nie widzisz ale Bóg widzi…
Anna dobre stwierdzone nie szukaj milosci tam gdzie cie nie chca i rania , lepiej byc samemu a nizeli w chorym zwiazku dlatego jestem sama i jestem szczesliwa i wolna od oszustow, ze na moj widok mowia ze mnie kochaja w takie bajki nie wierze . Szanuje siebie i kocham moje zycie, a od kiedy odmawiam NP to pokochlam siebie ze zdwojona sila .
A co jesli jest się już w małżeństwie i nie jestem z niego zadowolona?
Jeśli macie ślub kościelny.. to zostaje jakoś małżeństwo naprawić 🙂
Polecam poradnik dla małżeństw „5 języków miłośći” jest świetny!
oraz.. Nowennę Pompejańską!
Powodzenia!
Piekne swiadectwo. Drogie Panie bycie samej, to nie koniec swiata. Lepsze takie wyjście, niż być z osoba, która nie szanuje i poniza.
A co ja mam powiedzieć? Jutro kończę 37 lat… Weź, 33 lata to nie starość 🙂
piękne świadectwo, ale jak się ma 33 lata i od wielu lat potrzebę stabilnego związku i rodziny to trochę lipa z tym czekaniem…. ja jestem na wykończeniu już, ale dziękuję za twoje świadectwo.
Aga, rozumiem Cię, mam 32 lata i też chciałabym bardzo założyć już rodzinę, ale kandydata na męża niestety wciąż brak;) modlę się, ale też staram się wychodzić z domu jak najczęściej, poznawać nowych ludzi, ale z tym mężem coś mi nie idzie… 😉
Anno podpisuję się pod Twoimi słowami dwiema rękami;-) Świetna interpretacja sytuacji i doświadczenia. Byłam wielokrotnie w dziwnych związkach i za każdym razem przy okazji rozstania czarna rozpacz ogarniała moje serce. Aż w końcu odpuściłam, z dokładnie takim samym stwierdzeniem, że życie w pojedynkę też może być fajne i wartościowe. Samotność to nie jest największy dramat w życiu. I co? Niepostrzeżenie Pan Bóg postawił na mojej drodze mężczyznę, mojego Męża, który w każdym calu odpowiadał moim wszelkim wyobrażeniom. Długo przyszło mi czekać, moje koleżanki mają już dzieci w gimnazjum, pewnie ich już nie dogonię, ale wiem, że warto czekać i doceniać… Czytaj więcej »
Porażające świadectwo… i bardzo potrzebne!
Do niedawna sama byłam w związku z mężczyzną głęboko poranionym i tak samo miałam poczucie „misji”, by go przemienić i – jak to mądrze ujęłaś – pokochać tak, jak nikt go nie kochał. Skończyło się nerwicą.
Niestety mam w sobie tak silne pragnienie miłości, że pakuję się w beznadziejne związki, bo chcę kochać i być kochana (mimo że jestem po kilku terapiach i wydaje mi się, że zaakceptowałam siebie – „pokochałam” to może za duże słowo…), przyciągam mężczyzn z problemami, a ci „normalni” wciąż się gdzieś przede mną kryją… albo już się wyczerpały „zapasy”…
Joanna, módl się raczej za swoje uzdrowienie wewnętrzne, a z tą drugą daj sobie spokój. Jest dużo w Tobie złości i żalu, co mnie nie dziwi. Daj sobie czas,żal i złość jest normalna, jak chcesz odmów sobie jakąś nowennę 9-dniową, aby Bóg uśmierzył Twój żal i spokój. Powoli, pozdrawiam
Witaj Anno ! Mam 18 lat I twoja sytuacja opisana w tym świadectwie jest podobna nawet wręcz ta sama, do mojej sytuacji która aktualnie mam.Tez bardzo ucierpialam.I mozna powiedziec ze cierpie dalej.Ale nigdy nie chcialam I nie chce jego powrotu.Szczerze mówiac chce tylko aby zalowal ze zniszczyl nasz zwiazek I zeby przyszedl mnie przeprosic za Cale cierpienie które musialam przeżyć.Zaczelam wczoraj modlić sie o to, ale zly strasznie mnie w nocy zaatakowal juz w 1wszym dniu modlitwy.Bylo by mi naprawde lzej jakby mnie przeprosil.Prosze o zdanie wasze, kontynuowac ta nowenne pompejanska w tej intencji ? Dodam jeszcze ze odmawiam aktualnie… Czytaj więcej »
Joanno!
Nie potrzebujesz jego przeprosin!
Módl się za siebie, a o nim Bóg pozwoli Ci zapomnieć. Polecam nowenne, która sama odmawialam po rozstaniu „o zakochanie się w Jezusie całym sercem, duszą i umysłem” Wtedy, nawet gdy ktoś jego pokroju stanie na twojej drodze nie zwrócisz nawet na niego uwagi!! Powodzenia i do przodu:-)
Zasługujesz na kogoś dobrego bo jesteś Ukochaną Córka Boga!!!
Piękne świadectwo! Trafiło do mnie gdyż miałam bardzo podobną sytuację i również dzięki Matce Bożej dużo zrozumiałam i jestem w bardzo dobrej formie 🙂
Niech czytają to wszyscy!
Bóg z Tobą!
Dziękuję za Twoje budujące świadectwo. Ja też zapętliłam się w węzeł, ale na razie brak mi sił, by go przerwać:(
myślę że udało Ci się wskazać setno problemu. Bardzo Ci dziękuje za Twoje świadectwo i mądre słowa!. Szczęść Boże