Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marta: Nowenna Pompejańska działa cudaaa!

0 0 głosów
Oceń wpis

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica! Wysłałam to świadectwo 8 dni temu, i się nie ukazało, a z tego co wiem ukazują się w ciągu tygodnia, więc piszę raz jeszcze.

Nie wiem od czego zacząć, ale postaram się skupić na najważniejszym.

Odmówiłam kilka nowenn w swoich intencjach. Jedna dotyczyła zdania prawa jazdy (przed rozpoczęciem kursu nieświadoma trudu jaki mnie czeka myślałam, że zdam „na luzie”) Na szczęście dzięki mojej mamie, mimo pewności siebie jaka mnie wtedy przepełniała rozpoczęłam nowennę pompejańską w intencji zdania za 1 razem. W przeddzień egzaminu praktycznego (teoretyczny zdałam za 1), podczas ostatniej jazdy z instruktorem, popełniałam błędu typu przewrócenie pachołka na rękawie, nie umiałam zaparkować prostopadle itp. Wracałam do domu z łzami w oczach, kompletnie załamana. Następnego dnia miałam egzamin jeździłam trasą, którą pokonałam z instruktorem dzień wcześnie ale to nie ja prowadziłam wtedy samochód. Czułam, że Maryja jest ze mną i to ona kieruje. CUD! Oczywiście zdałam za 1 !!!

Już teraz mogę napisać, że jestem studentką 2 roku na wydziale zarządzania UG. Nie odmówiłam nowenny pompejańskiej o pomyślnie zdaną pierwszą sesje (czarny mi przeszkadzał i przeważnie zasypiałam). Miałam poprawkę, i uświadomiłam sobie, ze jednak nie będzie tak łatwo jak myślałam, co sprawiło, że w 2 semestrze zaczęłam się modlić do Matki Boskiej z Pompejów o to bym zdała w 1 terminie wszystkie egzaminy i zaliczenia sesji letniej. Dodam, że mama wiedząc, że znowu mogę nie wytrwać odmówiła nowennę w tej samej intencji za mnie. Tym razem udało mi się i ukończyłam modlitwę na początku maja. Jestem ogromną panikarą, ale dzięki modlitwie czułam cudowny spokój. Uczyłam się również z opanowaniem, nie miałam większych problemów z przyswojeniem materiału. Pojawiały się tylko momentami myśli zwątpienia, podrzucane przez czarnego, ale walczyłam z tym i w głębi serca czułam, że będzie dobrze. I tak też było. Wszystko zaliczałam o wiele lepiej niż bym się tego spodziewała. Mój największy przyjaciel- Jezus podpowiadał mi. Jest wielki! Kiedy dostawałam kartki z kolokwium przeglądając zadania nie byłam pewna swojej wiedzy, ale prosiłam Jezusa, żeby mi pomógł, żeby zesłał Ducha Świętego, który mnie uratuje. I patrząc na zadania przychodziły myśli „odp C” itp. Naprawdę! On do mnie mówił! To było takie niesamowite. Bałam się trochę, że może to tylko moja wyobraźnia (tutaj widać moje niedowiarstwo, za co jest mi wstyd i przepraszam), ale stwierdziłam, ze sama nic innego nie wymyślę i postanowiłam uwierzyć i zaznaczyć odpowiedzi, które zdaniem Jezusa są poprawne.  Kiedy sprawdzałam wyniki i dostałam 4.5 / 5 to moja radość i wdzięczność sięgała nieba! Ja chciałam tylko zdać wszystko w 1 terminie a stało się tak, że składam wniosek o stypendium. Dodam, ze przed każdym egzaminem, jadąc na uczelnie (dojeżdżam samochodem, godzinę w jedną stronę) śpiewałam pieśni uwielbienia, krzyczałam jak nienormalna 😉 Jezus jest cudowny i zasługuje na chwałę! 🙂 W trakcie trwania zaliczeń w drodze chciałam odmawiać dodatkowo różańce za dany przedmiot, zamiast śpiewu i pewnego dnia nie wiedziałam czy odmówić różaniec czy śpiewać i zapytałam: „Jezu co chcesz bym zrobiła? Różaniec czy śpiew?” I usłyszałam (w myślach) odpowiedź „Różaniec mówisz za siebie, o to by spełniły się Twoje prośby, a śpiewasz dla mnie” Bez zastanowienia włączyłam pieśni! 🙂 Ja naprawdę teraz po tym wszystkim co przeżyłam, kiedy przekonałam się, że to naprawdę Jezus do mnie mówił czuję, ze ciągle jest przy mnie! Jest taki kochany! Najlepszy! 🙂 Dziękuuuję!

Ale czarny również się wtrącił… W ostatni dzień części błagalnej, jadąc na zajęcia, odmawiałam różańce (bo nowennę odmawiałam w drodze na uczelnie), mijałam się z wielkim samochodem ciężarowym, który zgubił jakiś metalowy pręt i leciał on prosto na szybę mojego samochodu. Miałam wrażenie, że podmuch wiatru Ducha Świętego skierował nim tak, że nie uderzył ani w szybę, ani nawet w maskę samochodu. Nic mi się nie stało! 🙂 A sytuacja była naprawdę niebezpieczna. To też był kolejny wielki naoczny cud, którego doświadczyłam. Kilka tygodni wcześniej również omal nie zginęłam w wypadku samochodowym. Włączałam się do ruchu i chyba nie zauważyłam nadjeżdżającego samochodu, albo rzeczywiście pojawił się nagle, bo jechał z prędkością ponad 100 km/h. Dziwne jest to, że ten kierowca zaczął hamować wcześniej. Jestem przekonana, że do Jezus zaczął hamować i nic się nikomu nie stało. Chwała Panu! 🙂

Czytając świadectwa i widząc sytuacje mojej mamy, która odmawia nowennę, wiem, że zły zazwyczaj atakuje (a poza tymi wypadkami nic się nie działo). Wracając z przedostatniego egzaminu, śpiewałam w podzięce, że znowu dobrze mi poszło. Przeszła mi przez głowę myśl zdziwienia, że śpiewam, modlę się, Jezus do mnie mówi, a zły nie przeszkadza. TAK jest super! Ale… chyba zapomniałam o tym, że dla niego największym szczęściem jest to jak przestajemy wierzyć w jego istnienie. 🙂 Dzień przed ostatnim egzaminem- czyli potwierdzeniem się wysłuchania mojej intencji, przeszłam załamanie nerwowe- najdelikatniej to ujmując. Wydawało mi się, że na egzamin nic nie umiem, nawet nie chciałam na niego jechać. Myślałam, że tracę rozum… 🙂 To był najgorszy dzień w moim życiu. Kiedyś w dzieciństwie byłam bardzo lękliwa i miałam czasami takie momenty, że wydawało mi się, że świat istnieje obok mnie, ja jestem tak jakby obserwatorem, znikam. Nie wiem jak inaczej opisać to co czułam. Dzięki licznym rekolekcjom zapomniałam o tym i opuściły mnie te myśli. Po tylu latach czarny mi przypomniał te uczucia i jeszcze w tak ważnym momencie- przed tym ostatnim egzaminem i to z podwójną siłą. Z pomocą mamy, próbowałam śpiewać pieśni uwielbienia, piłam wodę święconą i błagałam (mimo niechęci) o to bym nie zwariowała i o to by Bóg nie zabrał mi rozumu. Wszystko się unormowało. Wiem, że to tylko był atak złego, teraz jestem spokojna. Na egzamin pojechałam i zdałam na 4.5! 🙂 Nie można się bać! Jezu przychodzi z pomocą! On nas kocha i po prostu jest wielki ! Trzeba walczyć i się nie poddawać w wierze! Warto śpiewać i chwalić Pana! On uwielbia jak go uwielbiamy! Naprawdę! „Jeeezu ufam Tobie! Tak jak jest Twoja wola niech się stanie, Ty się Tym zajmij!”

Bóg jest lepszy niż mogłoby się wydawać! – myślę, że to stwierdzenie najlepiej obrazuje moją wysłuchaną modlitwę. Jezus żyje!!! A nowenna pompejańska działa cudaaa! AMEN.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marek
Marek
05.07.16 23:12

Piękne świadectwo

barbara
barbara
05.07.16 16:50

Piekne swiadectwo! Jezus zyje i jest wsrod nas .Tez tego doswiadczam .Pozdrawiam

Gość
Gość
05.07.16 13:48

Piękne świadectwo, dziękuję. Bardzo motywuje i umacnia w modlitwie. Pozostaje życzyć tylko dalszego szczęścia w Bożych łaskach i umacniania się w wierze.

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x