Jutro kończę trzecią nowennę pompejańską…Wiecie co wam powiem ?
Zaczytywałam się w trakcie odmawiania dwóch pierwszych nowenn, świadectwami osób, które doświadczyły tak wiele łask. Ciągle była mowa o tym co udało się wymodlić, albo co się udało dodatkowo albo zamiast. I wiele osób było takich radosnych i takich pewnych działania tej modlitwy. A ja? Narastał we mnie żal.
Żal ponieważ bardzo się starałam odmawiać wszystkie modlitwy, skupiać na tym żeby to nie była modlitwa mechaniczna… a w życiu moim było tylko gorzej, dochodziły tylko nowe problemy a im ich było więcej tym mniej miałam sił. Nie miałam myśli samobójczych bo mam w sobie Bojaźń Bożą, ale często w myślach wołałam do Boga.. że skoro z jakichś powodów nie może mi pomóc w mojej sprawie to niech mnie zabierze bo ja już nie dam rady.
Po skończeniu drugiej nowenny mimo, tego ogromu wątpliwości i bezsilności zrozumiałam, że nie wyobrażam sobie dnia bez Matki Bożej pompejańskiej! Że nie mogę tak odpuścić, że tak wiele pracy włożyłam w to żeby sobie pomóc.
I właśnie podczas odmawiania trzeciej nowenny, coś się zaczęło dziać. Może nie spektakularnego, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to nie stało by się gdyby nie modlitwa. Jestem jakaś taka spokojniejsza, a to dla mnie bardzo pomocne, żeby móc funkcjonować. Poczułam taki promyczek słońca na policzku…
Logistycznie planuję już czwartą nowennę. Nie poddam się! I wy się nie poddawajcie, bo wydaje mi się że mało kto miał aż tyle watpliwości co ja… i mimo to czuję że jeszcze może być dobrze.
Zobacz podobne wpisy:
Marek: Spokój duszy
Kasia: Modlitwa po rozstaniu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański