Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata Jolanta: Rozwiązanie trudnej sprawy

5 4 głosów
Oceń wpis

Na początek chciałabym powiedzieć o sile różańca. Zaczęłam odmawiać różaniec kilka lat temu, po śmierci mojej kuzynki. Było ciężko, miałam wymagającą pracę, dom, dzieci, obowiązki. Jak znaleźć czas na modlitwę? Z wielkim trudem, ale dawałam radę.

Od tamtego czasu wydarzyło się mnóstwo bardzo trudnych sytuacji (i niewiele pamiętam tych dobrych), ciężkie choroby w rodzinie, komplikacje w pracy, po kolei sypały się plany i marzenia, dodatkowo nasze dorastające dziecko oddaliło się bardzo od Boga, przestało uczestniczyć we mszy świętej, negowało każdą rzecz związaną z Bogiem i nauką kościoła. To wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Ksiądz w naszej parafii zachęcał do dołączenia do grupy rodziców modlących się za dzieci. Nie dołączyłam, bałam się, że nie dam rady, że zawiodę innych, że nie będę w stanie odmawiać kolejnego różańca, bo przecież jeden już odmawiam.

Sytuacja w rodzinie, z dzieckiem była napięta (to mało powiedziane). Zaczęłam więc odmawiać Koronkę do Miłosierdzia Bożego, dziesiątek różańca za zmarłych i inne modlitwy, w których upatrywałam nadziei i pomocy. W lutym tego roku rozpoczęłam też Tajemnicą Szczęścia. Zajmuje ona ok. 18min. Tu na nowo przeżywam Mękę Pańską, wyciszam się i jestem bliżej Boga. Te wszystkie rozważania dały mi siłę, by podejmować kolejne wyzwania. Postanowiłam więc zawalczyć o moje oddalające się od Boga dziecko. W czerwcu tego roku pierwszy raz odmówiłam różaniec za dzieci, za moje dziecko, które odeszło od wiary.

Spodziewałam się, że Zły tak łatwo nie odpuści. To co działo się w kolejnych dniach odmawiania różańca za dzieci trudno opisać. W pracy kłody pod nogi. Zespół, w którym pracowałam, który był zgrany zaczął się rozsypywać, dotychczas cudowni, przyjaźni ludzie zaczęli być wrogo nastawieni, pojawiły się próby samobójcze w rodzinach moich znajomych, ludzi, których bardzo lubiłam. Dochodziło do różnych wypadków w pracy. Wszystko dotykało obszarów, na których najbardziej mi zależało. To tak, jakby w jednym czasie wszystko obróciło się przeciwko mnie. Wiedziałam, że to wszystko będzie się działo, byłam na to przygotowana, ponieważ Zły nie odpuszcza tym, którzy zaczynają mu mieszać w jego zamiarach. Walczy o tych, których chce się mu odebrać albo z tymi, którzy się za nich modlą. Ale nie spodziewałam się spraw aż takiego kalibru.

Okres od czerwca do sierpnia był jednym z najtrudniejszych w moim życiu. Myślałam, że nie dam rady, beznadziejnych spraw w pracy było coraz więcej. 14 sierpnia rozpoczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską za ustanie tych wszystkich zdarzeń. Zaczynając swój urlop kilka dni później był jeszcze jeden tak silny atak. Później wszystko ustało. Wierzę, że Maryja zadziałała z całą swoją mocą. Gdyby nie Maryja i różaniec, nie dałabym rady.

I jeszcze wspomnę o jednym fakcie, który miał miejsce podczas odmawiania mojej pierwszej Nowenny Pompejańskiej, z którego zdałam sobie sprawę jakiś czas później. Pewnego dnia podczas modlitwy mój plastikowy, bezzapachowy dziesiątek różańca zaczął pachnieć różą, moje ręce zaczęły pachnieć różanych zapachem, jakby były posmarowane jakimś różanym kremem. Nie dociekałam skąd ten zapach, po prostu modliłam się dalej. Po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że przecież nie mam nic różanego i nie używam różanych kosmetyków. Czy to przypadek? Czy Maryja chciała jednak mi powiedzieć, „jestem przy Tobie, nie obawiaj się”. Już nigdy później nie poczułam tego zapachu, ale ustały te wszystkie trudne zdarzenia, relacje z dzieckiem trochę się poprawiają. Choć nie jest idealnie wierzę i ufam Matce, że jeszcze tak będzie.Dziś jestem w trakcie odmawiania kolejnej, drugiej już Nowenny Pompejańskiej. I wiem już, że nie wypuszczę różańca z rąk, mimo różnych trudności i przeciwności. Ja, która nie potrafiłam znaleźć czasu na jeden różaniec, znajduję dziś czas na kilka modlitw różańcowych. Wykorzystuję każdy moment na modlitwę, w samochodzie, podczas podróży, wszędzie. Wiem, że Zły będzie zawsze atakował, bo atakuje tych, którzy polecają siebie i innych Maryi. Nie atakuje tych, których już ma. Trzeba być na to przygotowanym i ufać oraz zawierzyć wszystko Maryi. Nawet jeśli modlitwa nie przynosi efektów od razu, to ziarno zostało zasiane i będzie wzrastać.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gosia
Gosia
13.11.24 23:26

Piękne świadectwo. Podziwiam Cię, ile w Tobie wiary i zawierzenia. Niech Bóg błogosławi Ciebie i Twoją rodzinę, a Maryja zawsze otacza Was swoja opieką i ochroną.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x