W 2022 roku urodziłam synka. Ciąża przebiegała wzorowo. Na ostatniej wizycie lekarz powiedział, że coś widzi na zwykłym USG i już stres, większe bicie serca. Powiedział, że widzi coś na nerkach, ale wiadomo, że uspokajał, że to może się cofnąć.
Ale po porodzie prosił bym przypomniała mu o tym, że trzeba to skontrolować i zbadać dziecko. Przez ten czas chodziłam smutna, zestresowana, że jak tak mogło się zdarzyć, czemu ja. Urodziłam w 38 tygodniu i po porodzie diagnoza, dziecko ma wodonercze, miedniczki poszerzone, do dalszej diagnostyki na spokojnie.
Ale we mnie wszystko pękało, płakałam. Na 3 dobę, kiedy mieliśmy już wychodzić szczęśliwie do szpitala, kolejna diagnoza, dziecko ma za słabe tętno, nie wypuścimy was. Kolejny stres. Dziecko zabrano pod tlen. Nic to nie dawało. Przewieźli dziecko karetką do państwowego szpitala. Potem na intensywną terapię, nie mogłam być z moim synkiem. Płacz, lęk, stres, co dalej. Po tygodniu przewieźli synka na oddział, znowu pod tlen. Po miesiącu wypuścili nas dopiero do domu. Później za miesiąc znowu do szpitala, urosepsa. Później za kilka miesiecy kolejne zakażenie, później kolejne.
Diagnoza, dziecko ma 5 stopień odpływu pęcherzowo moczowodowego po prawej stronie, prawej nerki, wydaje się zdwojenie moczowodu, poszerzone miedniczki. Kolejne badania, wyjazdy do innego miasta na badania. Szukałam wsparcia u psychologa, księdza. Wtedy ksiądz powiedział, odmów nowennę pompejańską, jest mocna. Słyszałam kiedyś o tej nowennie, ale jakoś nie było czasu, dużo wymówek. Aż w końcu w tym roku jak dziecko skoczyło 2 latka, powiedziałam sobie, że stop, tak żyć nie można, muszę działać, zawierzyć się Maryi. 25 października skończyłam odmawiać nowennę pompejańską. Do tego codziennie odmawiam różaniec wieczorem na żywo z Teobańkologią. Usilnie, gorliwie, z wiarą się modliłam.
Czy to na spacerze, czy to w domu. Dołączyłam do róży za dzieci. Dziś – 19 listopada mieliśmy ważne badanie w szpitalu. No i stał się cud ! Mój synek jest zdrowy, nie ma odpływu! Siedziałam na tym krześle w gabinecie z mężem i synkiem i nie mogłam uwierzyć co do mnie lekarz mówi. „Dziecko jest zdrowe, nie ma odpływu”. Od razu poleciały łzy, nie mogłam ich opanować. Od razu powiedziałam do męża „Pompejanka”. Jestem taka szczęśliwa, że do tej pory nie mogę uwierzyć. Będę wszędzie szerzyć nowennę pompejańską, bo naprawdę działa cuda. Dziękuję Ci Maryjo, Bóg zapłać.
Zobacz podobne wpisy:
Maria: Nieustająca pomoc w nowennie pompejańskiej
Beata: moc nowenny pompejańskiej – leczenie dziecka.
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański