Jestem w trakcie trzeciej Nowenny Pompejańskiej. Przekonały mnie do niej skutki pierwszej i drugiej- tak, działa! Moim zdaniem ważne jest rozeznanie intencji. Warto się pomodlić o właściwa intencje, żeby później nie targały nami wątpliwości.
Pierwsza intencja dotyczyła pewnych kwestii w relacji z moim mężem. Z biegiem lat nawarstwiały się różne trudne sprawy, o których nie potrafiliśmy rozmawiać, przerodziło się to w wiele zranień. Nie będę się wdawać w szczegóły. Czytałam wczesniej, że samo odmawianie jest trudne, bo „licho nie śpi” i faktycznie często, zwłaszcza na początku mocno czułam, że komuś się nie podobaja moje „nowe modlitwy”. Dochodziły okropne myśli podczas odmawiania nowenny, lęki poza nią, duże rozproszenie, do tego relacja małżeńska była dużo gorsza. Ogólnie miałam wrażenie, że cały wszechświat się zmówił żeby mi przeszkodzić i miałam uczucie obecności czegoś złego wokół mnie.
Z drugiej jednak strony były momenty gdy czułam przy sobie jakieś hmm… ciepło? Jakąś dużą miłość. Te odczucia były nieco metafizyczne… Widziałam, ze poprostu coś się zaczyna dziać i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że należy trwać w modlitwie pomimo wszystko. Dokładnie w połowie odmawiania Nowenny miałam sen, w którym zmarły jakiś czas wcześniej ksiądz w pięknym błękitnym ornacie mówi mi: „pokutuj”. Nie daję wiary snom, ale ten nie dawał mi spokoju. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego ornatu, a szybko znalazłam informacje, że ten ornat symbolizuje sama Maryję…
Na swój ludzki rozum zaczęłam sobie sama szukać metody pokuty, ale to nie o to chodziło, żebym sobie sama wymyślała pokutę, o czym się zaraz przekonałam:) Kilka dni później podczas spotkań rodzinnych musiałam znosić ataki na Kościół, Pana Boga i swoją wiarę, bolało niesamowicie… Od razu zrozumiałam, że to jest właśnie moja pokuta. Taki dodatek do modlitwy. Pod koniec w moim małżeństwie już wszystko było ok, problemy zniknęły w wielkim skrócie. Chwała Panu za to!
Podczas drugiej nowenny czułam z kolei duże rozczarowanie. Miałam wręcz wrażenie, że nie dzieje się kompletnie nic- mając w pamięci swoją pierwszą Nowennę Pompejańską. Modliłam się wówczas o powrót do zdrowia kogoś mocno poturbowanego w wypadku drogowym, kogo czekała długa rehabilitacja, a rokowania nie były ani trochę pozytywne. Po zakończeniu Nowenny Pompejańskiej nie miałam przekonania o jej sensie z powodu braku natychmiastowych skutków oraz braku tych wcześniejszych „metafizycznych” doznań, jednak tu po prostu cud był bardziej rozłożony w czasie. Niedługo później pojawili się nowi lekarze, nowe diagnozy, nowe rokowania, nagłe kwalifikacje do zabiegów, jakieś szybsze terminy i… polepszenie stanu zdrowia! Było mi wstyd za siebie, że wcześniej wątpiłam.
Teraz mam za sobą trzy dni kolejnej Nowenny Pompejańskiej i za każdym razem czuje duże rozproszenie podczas modlitwy, zaczyna się dziać podobnie jak przy mojej pierwszej Nowennie. Dziś w nocy obudziłam się zlękniona, w dodatku doświadczyłam tzw zmory nocnej x2 i już wiem, że walka się zaczęła. Ale wiem, kogo mam koło siebie:-)
Ufajmy Panu cierpliwie i z pokorą. Pozdrawiam
Zobacz podobne wpisy:
Małgorzata: Jest siła i moc i radość
Kryspina: spokój, obowiązek, łaski
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Po prostu-piękne świadectwo i piękna wiara.