Jest 6 listopada. Mój syn ma autyzm, słabo mówi, uczęszcza do zwykłego przedszkola. Dotychczas miewał problemy z relacjami z rówieśnikami, jednak jest objęty wszechstronną terapią, również po za przedszkolem. Nasze życie kręci się wokół zajęć i terapii aby polepszyć funkcjonowanie syna. Z przedszkola jesteśmy średnio zadowoleni, mamy wrażenie, że syn nie chce współpracować, czuje się zagubiony w dużej grupie dzieci.
Dzisiaj wezwała mnie przedszkolna psycholog i poinformowała o konieczności zmiany przedszkola na terapeutyczne – według niej syn jest upośledzony. Przedstawiła wyniki testu. Świat mi się zawalił. Znam moje dziecko, nie wierzę. Zaczynam nowennę pompejańską. Trafiam na różne świadectwa. Poznaję nowych świętych – świętego Charbela i świętego Stanisława Papczyńskiego. Modlę się nieustannie, zawierzam wszystko 0 – będzie co ma być. W międzyczasie rozmawiam z terapeutami syna, umawiam spotkania i wykonuję ponowne testy na rozwój intelektualny.
Dzieją się rzeczy dziwne – syn wystrzelił z mową jak z procy, nie chce współpracować na teście, przedkładamy terminy a to z powodu choroby, albo z powodu braku współpracy. Mija czas, panie w przedszkolu twierdzą, że widzą poprawę w zachowaniu. To jakiś rollercoster wydarzeń i emocji, sama nie nadąrzam. Równolegle to wszystkich działań postanowiliśmy z mężem zmienić przedszkole na terapeutyczne. Wszędzie brak miejsc. Po wielu dniach zostało ostanie przedszkole w promieniu, który sobie wyznaczyliśmy. 8 grudnia zadzwoniłam, chociaż nie miałam wilekich nadziei. 8 grudnia pojawiło się miejsce w przedszkolu dla mojego syna. Maryja – tak jak ją prosiłam – pomaga nam rozwiązać sytuację, która nas przerosła.
Teraz pod koniec stycznia, kiedy mój syn uczęszcza już miesiąc do nowej placówki, mogę śmiało stwierdzić, że Maryja z Jezusem czuwają nad naszą rodziną. Syn szybko odnalazł się w nowym miejscu. Mimo, że jest to aż 20 km od naszego domu – pieniędzy na paliwo na dojazd wystarcza. Syn cieszy się na widok przedszkola, chętnie współpracuje z terapeutami. Jest wesoły, wyciszony, spokojny i każdego dnia mnie zadziwia rozwojem. Nawet jeśli za jakiś czas ponownie wypłyną problemy i będzie podejrzenie upośledzenia – teraz wiem, że terapeuci, którzy zajmują się synem, mają do niego odpowiednie podejście i wszystko małymi krokami będzie zmierzać ku lepszemu.
Nie bójcie się zawierzyć. Chociaż wielkiego strachu związanego ze zmianami podjęliśmy z mężem ryzyko. Syn jest zaopiekowany w nowym przedszkolu a my czujemy się zaopiekowani przez Maryję i Jezusa.
Ufajcie Panu!
Zobacz podobne wpisy:
Anna: Co mi daje Nowenna Pompejańska
Agnieszka: Uzdrowienie z ciężkich chorób i autyzmu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański