Witam was wszystkich! Długo czekałam, aby dać świadectwo, jak w moim życiu zmieniło się po zmówionej pompejance. Wszystko zaczęło się, gdy czekałam na diagnozę po biopsji guza w piersi. Niestety, gdy pojechałam na biopsję, lekarz wypisał mi dużo więcej podejrzeń- przerzut druga pierś, węzły chłonne i zasugerował dalsze badania. Gdy wróciłam do lekarza, usłyszałam diagnozę rak złośliwy sutka, byłam w takim szoku, że nic do mnie nie docierało. Dobrze, że był ze mną mąż, bo nie wiem jak bym wróciła do domu.
Pompejanke już odmawiałam około 2 tygodni, strasznie się bałam, wraz ze mną mówiła mama i mój mąż w mojej intencji uzdrowienia. Szybko dostałam się na kolejne badania, w ciągu tygodnia prawie zrobiłam wszystkie. Choć coś szeptało mi do ucha, po co się modlę i tak masz raka, nie poddałam się sugestiom, zaczęłam jeszcze częstszego kontaktu z Bogiem. Po badaniach czas na wizytę u lekarza i ku mojemu zdziwieniu, lekarz czytał: pod pachą nic nie wykryto, w drugiej piersi jest coś, lecz nie nowotwór złośliwy.
No i zaczęłam leczenie. Guzy były duże. Mój lekarz zapytał „to co, chemia?”, a ja zapytałam „musi być chemia panie doktorze?” Zmarszczył brew i popatrzył w histopat wynik „no nie musi, spróbujmy tabletkami hormonalnymi”. Wyszłam i dziękowałam Najświętszej Panience za wstawiennictwo. Później było tylko lepiej- guzy malały, przed operacją jeden obumarł i jak powiedział mi radiolog, już nie było komórek złośliwych i miał rację, bo po operacji to samo wykazał wynik histopat.
Teraz jest już tylko lepiej, zatem proszę, módlcie się, bo moja modlitwa została wysłuchana. Dziękuje Ci, Matko Boża, czułam twoją opiekę!
Zobacz podobne wpisy:
Kasia: Wyrwanie ze szponów śmierci
Justyna: Uzdrowienie męża, przez nowennę pompejańską
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański