Przez lata żyłem z ciężarem bycia w grupie ryzyka poważnej choroby genetycznej. Nie było łatwo, będąc na studiach, mając przed sobą ambitne cele życiowe, zarówno osobiste, jak i zawodowe. Choroby rodzica (której objawy często dopiero występują w wieku średnim) nie dało się ukryć, a ja nie chciałem narażać swojej własnej, przyszłej rodziny, o podobne doświadczenia, z którymi musiałem mierzyć się ja i moi bliscy.
Wchodząc w dorosłość, musiałem wiedzieć na czym stoję – czy kontynuuję realizację planów, spełniania marzeń – czy muszę to wszystko przewartościować, skupić się na zabezpieczeniu swojego bytu na gorszy czas, poszukiwać rozwiązań medycznych i uczęszczać na nabożeństwa uzdrawiające. Myśl o teście genetycznym przebijała się z chmury obaw z tym związanych. Do stracenia było życie w nieświadomości ewentualnego obciążenia wersją genu odpowiedzialną za ww. chorobę (i prawdopodobieństwo w miarę normalnego życia przez następnych kilka, może kilkanaście lat, dopóki objawy by się nie uaktywniły). Do zyskania było pozbycie się wielkiego lęku, który przyprawiał nieraz o łzy w oczach.
Statystyczne szanse na posiadanie zdrowej wersji genu, tak samo jak ryzyko posiadania obciążonej wystąpieniem choroby wersji genu, to 50%. (Na marginesie – występowanie zdrowej wersji genu eliminuje również ryzyko choroby u potomstwa). System wyznawanych wartości pchał mnie ku temu, by zaryzykować i wykonać test. Jako człowiek nie miałem na swój los (pod kątem posiadania danej wersji genu) żadnego wpływu.
Zdając sobie z tego sprawę, musiałem szukać ratunku w Niebiosach. Raz czy dwa przypadkowo usłyszałem o cudach, jakie realnie się zdarzają na skutek nowenny pompejańskiej. Zacząłem przeglądać świadectwa i autentycznie wierzyć w przeogromną moc tej modlitwy. Zawierzyłem swoją sprawę Matce Bożej i z wielkim zapałem, pokorą wołałem do Najświętszej o jej orędownictwo, bym nie był obciążony wersją genu odpowiedzialną za tę ciężką chorobę genetyczną.
Nie może dziwić przy tym fakt, jak bliższa mi się stała relacja z Maryją. Pomimo że cały czas ogromnie wierzyłem, że zostałem obdarzony (czy że zostanę dopiero obdarzony) łaską zdrowia, to łatwiej mi było z myślą, że nawet jeśli coś byłoby nie tak, to Bóg mnie z tym samego nie zostawi. Innymi słowy, nowenna pompejańska dodawała otuchy, spokoju. Od zakończenia nowenny do przeprowadzenia testu, a w końcu uzyskania wyniku, z różnych względów minął długi okres, powiedziałbym że nawet bardzo długi (wpływ na to miały m.in. terminy NFZ, ale też poszukiwanie ubezpieczenia, co w takich sytuacjach jest wyzwaniem).
W tym czasie wydarzyło się jednak też wiele dobrego w moim życiu – zdobywałem kolejne etapy na ścieżce edukacyjnej, zmieniłem pracę na lepszą, a jakże wielkim i pięknym darem było poznanie miłości mega życia, mojej drugiej połówki! Tym bardziej wiedziałem ile (jak ogromnie dużo) mam do stracenia i jakie piękne może się rysować moje życie, jeśli tylko (aż) jestem zdrowy. Bez wchodzenia w szczegóły, wreszcie doczekałem tej chwili, gdy na moment człowiek całkowicie zastyga (pomimo że serce wali jak młotem)… by za chwilę w euforii skakać jak najwyżej do Nieba i chwalić Pana!
Maryja niczym prawdziwa Matka przeprowadziła mnie przez ten trudny czas. Skończyło się zwycięsko, za co jestem jej dozgonnie wdzięczny! Dzięki temu mogę dalej z pasją żyć, rozwijać się i dawać światu wartość. W takiej sytuacji nie wydaje się nad wyraz stwierdzenie, że zyskało się drugie życie.
Na koniec nie mogę też nie wspomnieć o św. Ricie i św. Ojcu Pio, których nieustannie prosiłem o wstawiennictwo, znając informacje o cudownych rzeczach, jakie dokonują się właśnie za ich wstawiennictwem. Jestem wdzięczny także charyzmatykowi Marcinowi Zielińskiemu, którego słowa usłyszane po jednej z mszy świętych z jego udziałem, skierowane bezpośrednio do mojej osoby, głęboko utkwiły mi w pamięć i dały pokrzepienie na cały okres zmagań.
Życzę wszystkim niezłomnej wiary, zaufania do Boga i Maryi, a także wytrwałości, które bez wątpienia sprzyjają obfitości łask, darów i cudów ofiarowanych ludzkości na Ziemi.
Maryjo, jeszcze raz z całego serca DZIĘKUJĘ! Maryjo, ufam Tobie!
Zobacz podobne wpisy:
Faustyna: Deszcz cudów
Kacper: Pod płaszczem Matki Bożej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Dziękuję za piękne świadectwo