Modlitwa pompejańska dotarła do mnie jako ratunek na ciężki stan znerwicowanej młodej mamy. Zmęczenie, stres covidowy, poronienie, wybuch wojny to wszystko sprawiało, że nie miałam cierpliwości do dzieci. Błagałam Boga żeby mi pomógł, bo nie chce być taką matką. Najpierw na nie krzyczałam, potem sama płakałam, bałam się ze coś zrobię swoim dzieciom, nie radziłam sobie ze swoimi emocjami a one odbijały je jak kalka i koło się zamykało.
Postanowiłam iść na terapię i w dzień pierwszej wizyty usłyszałam, że rozpoczęła się nowenna o pokój serca, w rodzinie i na świecie z Teobankologią. Chociaż nie zawsze modliłam się codziennie to poczułam, że to dla mnie ratunek. Zapytałam terapeutki co znaczy mieć spokój serca, bo nie bardzo wiedziałam. Okazało się, że ona jest wierząca i mi wytłumaczyła i to właśnie było to, czego potrzebowałam.
Tego dnia podjęłam decyzję, że zaczynam równo z terapią nowennę pompejańską, chociaż nawet nie miałam pełnego różańca w domu, tylko dziesiątki. Byłam w tym czasie z dwójka dzieci w domu, odmawianie różańca było głównie na słuchawkach tel z nagrań na spacerach, podczas gotowania, sprzątania, często przerywane, z rozproszeniem.
Samo odmawianie bardzo mnie uspokajało, dawało mi chwile do siebie, chwile wytchnienia a zabierało czas na zbędne zajmowanie się problemami. Zaczęłam się wyciszać, dbać o siebie, więcej się uśmiechać i automatycznie zmieniły się dzieci. Praca z terapeutką przynosiła świetne efekty, z tygodnia na tydz przyjmowałam z akceptacja może uczucia i jej rady wprowadzałam w życie. Wszyscy się dziwili ze terapeutka zaproponowała 3 miesiące wizyt, większość znajomych chodziła na terapie minimum rok w podobnych stanach.
Terapeutka sama przyznała, że widzi ogrom mojej pracy i szybkie efekty i że na pewno wpływa na to moja modlitwa. Ostatniego dnia nowenny zmarła moja babcia, o opiekę nad którą były ciągłe kłótnie w rodzinie. Tego też dnia zrozumiałam ze jestem w ciąży, która nie była planowana. Mimo to przyjęliśmy wiadomość ze spokojem, bo ufałam, ze to najlepszy czas na kolejne dziecko.
Pokój serca jaki otrzymałam w darze przemienił moje macierzyństwo ale tez mojego męża, który nie mógł wyjść z podziwu jak można tak się zmienić w 2 miesiące. Po miesiącu sam pojechał na rekolekcje 3 dniowe, co było dla mnie ogromnym znakiem dobroci Matki Bożej. Nasze nawrócenie trwa, czasem mam gorsze chwile ale wiem już, jak rozpoznać kiedy zbaczam z drogi, co powoduje ze staje się nerwowa, kiedy czas zadbać o siebie. Po kilku miesiącach odmówiłam nowennę za uzdrowienie chrześnicy i ufnie czekam i wiem ze ona otrzyma tez ogrom łask.
Dla tych który się zastanawiają czy podołają… Matka Boża nie stoi z kalkulatorem, nie liczy czy dokładnie odmówiłeś i czy na klęcząco wszystkie części, ale ile serca i trudu wkładasz, by dać jej chwile ze swojego dnia pełnego i męczącego obowiązkami. Zawsze warto próbować ale też ufać i przyjąć droge, jaka wybierze dla danej prośby.
Zobacz podobne wpisy:
Karolina: Wymodlone dziecko przez nowennę pompejańską
Olga: Narodziny nadziei
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański