Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna: Nowenna o uzdrowienie Mamy

5 3 głosów
Oceń wpis

Moje świadectwo będzie długie. Nie umiem tego ująć w paru zdaniach. Od jakiegoś czasu chciałam je napisać bo taką obietnice dałam Matce Bożej.

Nasza mama zachrypła na początku 2021 roku. Od 2 marca była tydzień na obserwacji w szpitalu. Tego dnia brat powiedział mi, że pamięta ze szkoły jak ksiądz mówił dawno temu, że jest taka modlitwa, którą można wyprosić wiele łask. Od razu uklękliśmy i zaczęliśmy ją odmawiać. Diagnoza nas powaliła: nowotwór złośliwy płuca. Tego co przeszliśmy nie da się opisać. Świat nam się zawalił w jednej sekundzie. Nasza ukochana Mama,która nigdy nie chorowała, nasz autorytet, odejmująca sobie od ust, żeby dać dzieciom, ta która nie miała nigdy lekko. Kiedy 20 lat temu tato dostał wylewu i został lewostronnie sparaliżowany, to ona musiała dźwigać wszystko sama: 3 małych dzieci i mąż, którego trzeba było pilnować jak 4 dziecka, uczyć od nowa chodzić, mówić, nie wspominając, że musiała kombinować, poszła do pracy na 3 zmiany, bo nie było innego wyjścia żeby było co włożyć do garnka. Tylko nasz tato pracował, a renta, którą później dostał nie wystarczała na wiele. Tyle przeszła w życiu, nie wyjechała nigdy na wakacje, jedynie do dziadków, by w czasie swojego urlopu pomóc im na gospodarstwie zamiast usiąść i odpocząć kilka dni. Każdy grosz dla dzieci, żeby miały kurtki i buty na zimę, książki i zeszyty, a sobie na samym końcu. Po nocnej zmianie spała kilka godzin i wstawała, bo trzeba było zrobić obiad dla dzieci. Nie paliła, nie piła, a tu takie coś ją spotkało.

5 miesięcy wcześniej przeszła na emeryturę i od razu taki cios.

Tyle żalu i łez, smutku i cierpienia w naszej rodzinie nie widziałam nigdy choć nie mieliśmy lekkiego życia. Pierwszy raz na moje 32 lata widziałam Mamę płaczącą tak strasznie i nigdy tego widoku nie zapomnę. Nie wiem skąd mieliśmy siłę, ale to na pewno Matka Boża pomaga nam od tego czasu. Nie dalibyśmy rady bez niej. Od wyjścia mamy ze szpitala razem z bratem siostrą i mamą odmawiamy Nowennę, jedną kończymy kolejną zaczynamy.

Łask, które otrzymaliśmy nie sposób zliczyć. W sierpniu 2021 mama musiała przejść operację kręgosłupa. Trafiliśmy na wspaniałego lekarza, który czuwał nad nią i po operacji od razu do mnie zadzwonił, że wszystko poszło dobrze. W dzień operacji rankiem skończyliśmy Nowennę, 54 dzień, poszliśmy do kościoła żeby prosić, aby Matka Boża czuwała nad nią. Gdy wychodziliśmy z Kościoła Mama zadzwoniła, że zaczęli ją przygotowywać do operacji. Wiem, że Matka Boża pomogła. Pomaga nam w różnych innych sytuacjach. Mój brat, wzorowy student, miał mieć obronę w czerwcu. Nie dał rady tego dźwignąć i przełożył ją na wrzesień. Nie dość, że obronił się z wyróżnieniem, to otrzymał od razu, niespodziewanie, bardzo dobrą propozycję pracy. Ja pracowałam za granicą od kilku lat, byłam w domu na urlopie gdy mama odebrała niepokojące wyniki i pojechała do szpitala. Z dnia na dzień zostawiłam pracę, by być z nią bo zawsze marzyłam, że gdy wrócę chciałabym żeby pomogła mi przy dzieciach, jeśli Bóg mnie nimi obdarzy. Zaszłam w ciążę i mimo ogromnego stresu, donosiłam i urodziłam zdrowego synka w lutym 2022.

Prosiłam Matkę Bożą o dobry poród, żeby wszystko było dobrze i było tak jak sobie wymodliłam. Pojechałam o 1 w nocy a o 4 już urodziłam. Trafiłam na lekarzy i położną, których po cichu chciałam. Synek był w inkubatorze 1 dzień, ale tu znowu Matka Boża pomogła, że po obserwacjach okazało się wszystko dobrze. Jest grzecznym aniołkiem i wiem, że jest moim błogosławieństwem bożym, o którym marzyłam tyle lat.

Choroba mamy nie jest do całkowitego wyleczenia, ale do leczenia i utrzymania jak najdłużej, dopóki nie pojawią się nowsze leki. Trafiliśmy na dobrych, ludzkich lekarzy. Co miesiąc jeździmy na kontrolne badania, a co 3 miesiące kontrolny tomograf. Mama otrzymała najnowocześniejsze leczenie w postaci tabletek. Przez tamten rok guzek zmniejszał się o połowę. Ostatnie 2 tomografy pokazały niewielki wzrost. Pani doktor mówi, że choroba się zatrzymała. Bardzo się boimy, ale modlitwa daje nam spokój i nadzieję, że będzie dobrze. Już tyle nam pomogła.

Nie jest łatwo odmawiać codzienne 4 części różańca dziennie. Ale ani chwili nie zwątpiliśmy w moc i siłę Nowenny. Zły miesza, prowadzi do różnych sporów (co chwilę dochodzi do kłótni z moim mężem, który mówi do mnie, że ciągle się tylko modlę na tym różańcu) próbuje przerwać i rozproszyć nas, ale nie ustajemy w modlitwie bo nie słyszano, aby ktokolwiek kto przychodzi do Matki Bożej miał być odrzucony. Wiele znaków otrzymaliśmy i otrzymujemy np. śniła mi się babcia kilka razy, która zmarła miesiąc przed diagnozą mamy. W śnie śmiała się i mówiła, że gdyby żyła nie pomogłaby nam, a teraz po drugiej stronie może więcej. 4 lutego mama zrobiła prześwietlenie, a równo miesiąc wcześniej jej mama zmarła. To wszystko nie wydaje się być przypadkowe. Bratu śnił się lekarz, którego nie widział na oczy, który mówi, że wszystko jest dobrze, nie ma śladu choroby. Nawet teraz, pisząc to świadectwo, brat powiedział mi, że dziś znów miał sen, że będzie dobrze, a jutro jedziemy odebrać wyniki tomografu i martwimy się. Boimy się, jest to okropny stres i płacz, jednak to taki inny strach, nie do opisania. Z tyłu głowy czujemy, że będzie dobrze. Odmawiając Nowennę nawet w pochmurny dzień zawsze wychodzi słońce, choć na chwilę zaświeci na nas i wiemy, że to też znak. Takich zbiegów okoliczności jest mnóstwo. Chociażby sikorka, która przyleciała na balkon w dzień wyników badań i wizyty. Na naszą babcię zawsze tak mówili i wiemy, że to też nie jest kwestia przypadku.

Czujemy obecność Matki Bożej i wiemy, że to Ona nam pomaga, prowadzi i czuwa. Bez niej nie dalibyśmy sobie rady i choć lekarze mówią, że nie da się wyleczyć tej choroby całkowicie, my nie ustajemy w modlitwie i wierzymy, że Matka Boża Pompejańska może nam wyprosić wiele, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego. Odmawiamy oprócz Nowenny inne modlitwy do różnych Świętych: Rity, Józefa, Jana Pawła II, Antoniego, Charbela, Peregryna. Uczestniczymy we Mszy Św. nie tylko w niedzielę ale też w tygodniu w miarę możliwości, przystępujemy do Komunii Świętej, składamy intencję na comiesięczne Msze w Pompejach. W naszej parafii co miesiąc jest Msza w tak ważnej dla nas intencji. Wysyłamy je też gdzie tylko możemy, do Lichenia, na Jasną Górę, Kalwarię, itp. Wierzymy, że szturm do Nieba i pomoc Matki Bożej nam pomogą.

Matko Boża Pompejańska dziękujemy Ci za to, że nad nami czuwasz, prosimy miej naszą mamę w swojej opiece i pomóż jej wrócić do zdrowia.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x