Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata: Moje trzy nowenny pompejańskie

0 0 głosów
Oceń wpis

Nowennę pompejańską odmawiałam trzy razy i trzy razy zostałam wysłuchana przez Matkę Bożą. Pierwszą nowennę odmówiłam w intencji zajściach w upragnioną ciążę i po ok. roku na świecie pojawił się nasz pierwszy synek. Sama modlitwa była dla mnie bardzo dużym wyzwaniem, nieraz chciałam ją przerwać. Po jej zakończeniu postanowiłam że już nigdy więcej nie podejmę się tego trudu. Wkrótce zdecydowaliśmy się z mężem starać o drugie dziecko jednak wyniki badań wskazywały na bardzo małe szanse na zajście w ciążę – wtedy po raz drugi przystąpiłam do modlitwy. Tuż po zakończeniu nowenny zgubiłam różaniec- wiedziałam że nowenna została wysłuchana i że o więcej dzieci nie mogę już prosić. To samo niezależnie stwierdził mój mąż – wcześniej planowaliśmy mieć dużą rodzinę. Pogodziliśmy się z tym uznając że taka jest wola Pana Boga. Druga ciąża była od pierwszych dni zagrożona poronieniem a później przedwczesnym porodem. Przeszło trzy miesiące spędziłam w szpitalu. Wtedy podjęłam się trzeciej nowenny w intencji jak najdłuższego utrzymania ciąży – w czasie tych 54 dni czułam niesamowitą wręcz opiekę Matki Bożej. Wiedziałam że dopóki odmawiam nowennę poród nie nastąpi. Tak też się stało – urodziłam wspaniałego synka trzy dni po zakończeniu nowenny. Jest oczywiście wcześniakiem, ale codziennie modlimy się o jego zdrowie i wierzymy że dziecko otoczone taką opieką Matki Bożej będzie zdrowe i szczęśliwe. Od lekarzy usłyszałam że mój organizm nie poradzi sobie z kolejną ciążą. Dziękuję Ci Matko Boża z całego serca za moje cudowne dzieci i nieustającą opiekę!

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ula
Ula
09.08.22 01:15

Modliłam się za mojego tatę, o łaskę uzdrowienia i uwolnienia. Tato chorował na cukrzycę, niewydolność nerek, przeszedł sepsę, był też wcześniej uzależniony od alkoholu, nikotyny, cukru, żył z dala od kościoła, ze strasznymi, ciężkimi grzechami alkoholika, mimo, że jednak był wierzący. Mnie zawsze do kościoła wysyłał, mimo, że sam nie był w stanie wrócić, wejść chodź na chwilę. Odmówiłam za niego nowennę podczas koszmarnych wakacji, kiedy wyglądało, że to po prostu koniec jego życia. Dostał wtedy 1,5 roku życia więcej i wiele więcej – życie wieczne. Tato był bardzo schorowany, na dializach, po amputacjach kończyn, przez wiele miesięcy na skraju… Czytaj więcej »

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x