Odmówiłem kolejna Nowenne, i powiem, ze teraz bez modlitwy jest tak jakos pusto. Jakby mi czegos brakowalo albo o czyms zapomnialem. Modlilem sie o milosc. I dostalem ja, ale w innej formie. Kiedys bylem daleko od rodziny a teraz moje stosunki sa bardzo dobre. Klotnie odeszly w zapomnienie, a zamiast tego jest pelna akceptacja i… Milosc. Byly tez inne cuda. Dostalem sie do szkoly jakiej chcialem i w ciezkich sytuacjach kiedy normalnie bym sie stresowal a nawet panikowal, czulem wlasnie spokoj. Jakby ktos trzymajac mnie szeptal: wszystko bedzie dobrze. Maryja nigdy nie opuszcza i zawsze pomaga. Mozliwe, ze czasem prosimy o cos, na co nie jestesmy jeszcze gotowi, dlatego dostajemy cos, co bedzie nam potrzebne. Trzymajcie sie i trwajcie w wierze!
