Wyjechałam do pracy za granicę. Na ten czas zawiozłam syna do jego ojca, który mieszka w innym kraju. Uważałam to za najwłaściwszą drogę, ponieważ po rozstaniu mieliśmy dobry kontakt, jeździliśmy do ojca dziecka na święta. Kiedy po kilku miesiącach pojechałam odwiedzić dziecko dowiedziałam się, że mogę go odwiedzić w domu jego babci (z którą się nie dogadywałyśmy).
Syn nie chciał, żebym wyjechała i żalił mi się na babcię. Po czterech dniach doszło do wymiany zdań a w nocy dostałam smsa od ojca dziecka( który mieszkał gdzie indziej), że mój czas dobiegł końca i mam się wynieść z domu jego matki albo zadzwoni po policję. Następnego dnia babcia dziecka zaczęła na mnie krzyczeć i niesłusznie oskarżać, więc wyszłam z jej domu w celu znalezienia hotelu. Dostałam wtedy smsa od ojca dziecka, że zawiadomił policję, że porzuciłam dziecko.
Długo szukałam adwokata, dzwoniłam do konsulatu, ale nikt nie był w stanie mi pomóc spotkać się z dzieckiem. Miałam też zakaz rozmów w języku polskim. Ojciec rzadko odbierał telefon. W Polsce dostałam kontakt do pani adwokat. Sprawa nie była łatwa, ponieważ dziecko chodziło już do szkoły za granicą, a ja dobrowolnie zawiozłam go do ojca. Załatwianie dokumentów trwało kilka miesięcy, a sam proces zakończył się po roku.
Nie mogłam spać, miałam objawy ptsd, wypierałam tamte wydarzenia, żeby normalnie funkcjonować. W tym czasie modliłam się do Matki Boskiej 3-krotnie. Prosiłam ją, abym tak jak i ona mogła tulić moje dziecko. Modliłam się o wygranie procesu nakazującego powrót dziecka do matki, bezproblemowy odbiór i powrót do Polski. Po uprawomocnieniu wyroku wsiadłam w mój kilkunastoletni samochód i przejechałam w dobie pandemii 2000 km.
Pierwsze kroki skierowałam na komisariat. Okazało się, że mój wyrok nie gwarantuje odbioru dziecka, jeśli jego ojciec by odmówił. Pan policjant zadzwonił jednak do właściwego komisariatu (bo poszłam do tego, który był niedostępny dla osób cywilnych). Przydzielono mi trzech policjantów, ale ojciec nie chciał mi wydać dziecka zasłaniając się znajomościami. Po rozmowie z adwokatem i policją na osobności postanowił wydać.
Tego samego dnia wracałam już z dzieckiem. Dojechalismy bezproblemowo dzięki opiece Matki Boskiej, która zadbała o jeszcze jedną bardzo istotną w podróży sprawę, o której nie mogę już tu napisać.
Zobacz podobne wpisy:
Justyna: Dar potomstwa
Ewa: Nieutulone cierpienie
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański