Zaczęłam modlić się nowenną pompejańską w intencji powrotu mojego Taty do zdrowia. Jako 48-letni, zdrowy wcześniej mężczyzna, trafił w lipcu tego roku do szpitala. Przez 5 dni był utrzymywany w śpiączce farmakologicznej, 3-krotnie w tym czasie operowany – diagnoza lekarzy: nowotwór złośliwy jelita grubego, które zostało usunięte i wyłoniona została stomia. Tata wybudził się ze śpiączki, wg lekarzy wszystko szło ku lepszemu, chociaż rokowania długofalowe były bardzo złe.Tata kilka dni później, będąc nadal w szpitalu, dostał rozległego udaru i nie chciał wybudzić się ze śpiączki, w którą ponownie został wprowadzony.
W międzyczasie otrzymaliśmy wyniki badań histopatologicznych – cud. Ogromny guz, który został wycięty okazał się być ku zdziwieniu wszystkich stanem zapalnym.
Tata został przewieziony do ośrodka rehabilitacyjnego, w stanie wegetatywnym, sparaliżowany, jak twierdzili specjaliści – bez żadnego kontaktu. Wiedziałyśmy jednak, że Tata wszystko rozumiał, codziennie dawał nam znaki… bardzo cierpiał.
W trakcie odmawiania nowenny nic nie szło dobrze… stan Taty się pogarszał. Przeszedł kolejnych 5 operacji, a każda z nich wiązała się z komplikacjami. Tata zmarł dzień przed zakończeniem nowenny.
Jestem pewna, że Bóg wybrał dla niego najlepsze wyjście, że po 4 miesiącach walki i cierpienia, nareszcie ma szansę odpocząć… wierzę w to, że tam jest zdrowy, że jest w świecie, w którym nie ma bólu.
Modliłam się, żeby to jemu było dobrze.
Nie zawsze otrzymujemy to, o co prosimy – czasami istnieją lepsze rozwiązania, o których w danym momencie nie wiemy.
Zobacz podobne wpisy:
Tadeusz: Rak żołądka
Dominika: Wdzięczna za ogrom łask
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański