W zeszłym roku u mojej mamy zdiagnozowano nowotwór piersi, który zaczął się błyskawicznie rozrastać i wręcz „rozsadzał” pierś. Lekarze orzekli, że jest to chemiooporny nowotwór złośliwy, w tym stadium choroby nieoperowalny. Byłam przerażona. Przypomniałam sobie, że trzy miesiące wcześniej zupełnie przypadkowo zaproponowano mi bezpłatny wyjazd do Włoch podczas którego zwiedzałam bazylikę w Pompejach i usłyszałam o nowennie pompejańskiej. Uznałam, że to nie mógł być przypadek. Zaczęłam odmawianie nowenny za uzdrowienie mamy. Nowenną pompejańską modliła się także moja ciocia. W intencji mamy modliło się dużo innych osób. Mojej rodzinie udało się dotrzeć do profesora, który wraz z zespołem lekarzy podjął się operacji. Operacja została przeprowadzona w Wigilię, w przeddzień Bożego Narodzenia. Kiedy mama wybudziła się po operacji i jeszcze w pół przytomna (ku mojemu zaskoczeniu ) zapytała „Masz zupę, masz rybę ?” nie posiadałam się z radości ! Chciała jeść ! Wracała do życia ! Nowenna pompejańska zostanie już ze mną na zawsze.
Ulka
Zobacz podobne wpisy:
Tadeusz: Rak żołądka
Dominika: Wdzięczna za ogrom łask
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański