Chcialam przekazać swoje przemyślenia związane z odmawiniem Różańca Pompejańskiego. Odmawiam go juz bez mała pięć lat be przerwy, zaczęłąm po śmierci mojego męża w lipcu 2015 roku. Odmawiam go codziennie, raz tylko zrobiłam sobie dzień przerwy.
Nie moge go już przestać odmawiać. Coś mnie ciągnie, żeby zaraz zaczynć następny, a intencji mi nie brakuje, że tak powiem, „czekają w kolejce”.Tak dużo odchodzi z mojej rodziny na ten lepszy swiat, modlę sie o rychłe uwolnienie ich z mąk czyściowych. Modlę sie za chorych z rodziny dalszej i bliższej na raka, nie ma cudownego uzdrowienia, ale te osby walczą, leczą się i na razie żyją. Modlę się za moje dzieci, które odeszły od Boga, trudno tu mówić o zmianie, ale wierzę, że kiedyś to nastąpi. Ten różaniec daje mnie osobiście bardzo dużo, odzyskałąm spokój wewnętrzny, łątwiej pokonuję przeciwności losu, nie denerwuje sie sprawami, na ktore nie mam wpływu, powierzam je Opatrzności Bożej do rozwiązania. Łatwiej jest mi znieść wybuchową wnuczkę, z którą mieszkam, a muszę, bo jestem osobą niepenosprawną i potrzebuję pomocy. Kiedy w nocy sie budzę , zaraz na usta cisną mi się sowa, „Zdrować Mario”. Nie mam zamaiaru wypuszczać róznanca z rąk, oby mi Matka Boża dawała nadal potrzebne siły do jego odmawiania.
Zobacz podobne wpisy:
Faustyna: Deszcz cudów
Kacper: Pod płaszczem Matki Bożej
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański