W sierpniu zeszłego roku dowiedziałam się, że mam „coś” w piersi. Po licznych badaniach, w grudniu dowiedziałam się, że jest to rak złośliwy 3 stopnia. Dobra znajoma powiedziała mi wtedy o Nowennie Pompejańskiej. Nie zastanawiając się długo zaczęłam ją odmawiać. Pamiętam, że podchodziłam do niej kilka dni. Już w czasie odmawiania, ustalono datę operacji. Dokładnie 27dnia, czyli ostatni dzień części błagalnej. Pamiętam, że operacja miała się zacząć o 8 rano. Prosiłam mojego męża – pamiętaj, że w razie czego musisz pomóc mi odmówić nowennę. Nawet jak będę źle się czuła, będę ospała po operacji – musisz mi pomóc. Nie było takiej potrzeby, obudziłam się o 5 rano i spokojnie się pomodliłam. Nowennę skończyłam w walentynki. 21 lutego kończyłam 40 lat. Zawsze chciałam wieeelką imprezę. Jednak na ten dzień wyznaczono mi pierwszą chemioterapię. Pomyślałam, tak miało być, Bóg tak chciał. Bez żalu zrezygnowałam z imprezy (a pytano mnie czy przesunąć chemię o tydzień). Wbrew pozorom nie był to tak straszny dzień. Wlew minął bardzo szybko, bo zajęta byłam odbieraniem telefonów i odpisywaniem na życzenia. Skończyłam chemioterapię, potem radioterapię i wszystko jest ok. Czekam na pierwszą kontrolę. Wierzę, że wszystko będzie dobrze.
Obecną nowennę odmawiam również w swojej intencji, ale następną mam zamiar poświecić duszom w czyśćcu cierpiącym. Wiem, że ta modlitwa będzie mi towarzyszyć do końca życia. Może z jakimiś przerwami, ale nie wyobrażam już sobie żyć bez niej. Dziękuję Ci Matko przenajświętsza za wszystko dobro, którego doświadczam ja i moja rodzina.
Zobacz podobne wpisy:
Tadeusz: Rak żołądka
Kasia: Wyrwanie ze szponów śmierci
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Jesteś dzielna na pewno wszystko będzie dobrze kochana