4 lata temu zaczęła sie moja przygoda z Nowenna Pompejańską. Pierwsza odmówiłam za przyjaciółkę a kolejna w intencji mojej mamy prosząc o łaskę nawrócenia. Nowenna niesamowicie trudna, walki duchowe jakie sie działy są niedopisania, nie raz juz miałam dość ale Bóg wysyłał do mnie wspaniałych ludzi którzy mnie podtrzymywali w tej modlitwie. Nowenna sie skończyła a mamy w kościele nie ujrzałam ale wiedziałam że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. 2 lata po owej modlitwie moja mama zapisała sie na Kurs Nowe Zycie. Ale nie wiele sie zmieniło w jej życiu. Prawdziwe cuda zaczęły dziać sie w zeszłym roku. Styczeń, diagnoza dla mojej babci czyli mamy mojej mamy- nowotwór płuca ostatnie stadium, leczenie paliatywne. Be chwili zwątpienia wprowadziłam sie do babci by ja nią zająć. Nie całe dwa miesiące później zaczęła sie diagnoza względem mojej mamy. Kwiecień mamy pierwsze wyniki ale czekamy, maj tez przeleżały w szpitalu. 25 Maja tj piątek babcia wpada w stan Agonii. 28 Maja poniedziałek mama ma byc na 8 rano u lekarza oddalonego od naszego domu Ok 100 km. Kiedy babcia dalsze godziny spędza w cierpieniu, mama z rodzeństwem jedzie po ostateczny wynik swój. 28 maja godzina Ok 8:30 dostajemy wiadomość z bratem z którym czuwalam przy babci łożku; „ złośliwy nowotwor neuroendochłonny” szybko wyczytaliśmy w internecie co to jest, kiedy brat skończył czytać babcia oddała ostatni oddech. Babcia zmarła. A jej córka dowiedziała sie ze tez choruje na raka. Chemia, radioterapia. Przede wszystkim codzienna Eucharystia mojej mamy. Mama od stycznia zaczęła regularnie chodzic do kościoła, weszła do wspólnoty. Wiele osób sie za nią modliło. W tym roku dowiedzieliśmy sie ze nie ma raka! Nowotwór złośliwy zniknął!
Bóg jest wielki! Wierze głęboko ze Nowenna Pompejańską uratowała moja mame, nie od razu ale w najlepszym momencie dla mamy. Bóg znalazł sposób na mamy nawrócenie.
P.s
Na początku lipca tuż przed pierwsza chemia pojechałam z mama do Częstochowy zawierzyć Maryi cała chorobę i leczenie mamy. I z jakim skutkiem? Ze skutkiem uzdrowienia całkowitego! Niech Bóg bedzie Uwielbiony w tych wszystkich ludziach którzy w tym czasie nam pomagali w różnoraki sposób! Chwała Panu!
Zobacz podobne wpisy:
Łucja: Nowenna pompejańska i odmiana życia
Daria: Otrzymane łaski
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Piękne Świadectwo, trochę zazdroszczę że moja żona nie miała tyle szczęścia. Widocznie ja sobie muszę pocierpieć na tym świecie po stracie.
Dalej wierzę i się modlę ale życie traci sens. Za tydzień idę do szpitala może jakaś fajna diagnoza będzie.
Robert weź sobie lodowaty prysznic!
Niby dlaczego? Bo mam się cieszyć z tego co się stało? Albo nie wypada pisać jeśli coś nie zostało wyproszone?
Robert za tą fajną diagnozę uznałam że czekasz na wyrok i aby też odejsć z tego swiata. Temu Ci napisałam o tym prysznicu. Do pewnych spraw Bóg dopuszcza i nie mamy na to wpływu.
Nikt Cie nie pocieszy,sam musisz sie z tym uporać.
Oczywiście tu wypada o wszystkim pisać.
No tak sobie faktycznie pomyślałem że może Bóg zabrał żonę aby nie cierpiała jak zabierze mnie, mam jakąś chorobę jeszcze nie wiadomo jaką, zobaczymy. Ale oczywiście wola Boga niech się dzieje. Dziękuję za odpowiedź, każde słowo jest pomocne, nie jest mi łatwo ale proszę Jezusa o pomoc.
Robercie bedzie fajna diagnoza ,ze jestes zdrowy i bedziesz jeszcze zyl ,bo masz na tym swiecie misje do spelnienia jak kazdy z nas.Wiem ze ci ciezko ale chlopie potrzebujesz czasu ,ktory zablizni twoja rane w sercu .Moja siostra byla troszke starsza54lata jak odeszla,nikt znas nie bral pod uwage ze ona umrze ,nie mielismy tez czasu zeby przygotowac sie na jej odejscie ,miala tetniaka na mozgu ,ktory pekl i wiem ze lekarze zrobili wszystko co bylo mozliwe,ale po dwoch miesiacach spiaczki jej serce nie podjelo pracy bo cisnienie bylo za niskie .POwiem ci ze jej maz tak samo sie zachowywal jak… Czytaj więcej »
Pani Ireno, dziękuję za odpowiedź i za modlitwę. Naprawdę się staram ale są dni kiedy jest bardzo ciężko. Co do misji to nie mam pojęcia co ja niby takiego miałbym zrobić no ale to wie tylko Bóg.
Też myślałem o jeździe tirem ale nie mam prawa jazdy na niego, no ale kto wie czy nie zrobię.
To zrob prawo jazdy ,nie jest to lekka praca ,ale mozna przy okazji duzo swiata zwiedzic .Wiem ze ci ciezko ,a komu by nie bylo ciezko na twoim miejscu ,mi napewno ,chociaz moj maz dal mi niezle popalic ,ale kocham go i napewno bylo by mi trudno sie z tym pogodzic jakby umarl.
No a moja żona i ja czasem się kłóciliśmy ale w tym samym dniu była zgoda, no i każdy kto nas znał to wie że byliśmy prawie zawsze razem, wszędzie razem. Pracowaliśmy w jednej szkole no i ja tam wracam właśnie, nie jest łatwo ale często mi się śniła i to właśnie w szkole. Niektórzy są w szoku że my zgodni i zawsze razem i tak nas ze tak powiem rozwaliło, ja tego nie ogarniam. Trudne jest też to że chcesz a nie możesz pomóc bo rak to rak i patrzysz jak ukochana osoba umiera a ty właśnie możesz tylko… Czytaj więcej »
Robercie jak juz wczesniej napisala enia ,tu mozesz wszystko pisac ,dobrze ze wyrzucasz siebie twoj zal i bol ,on nie zniknie ale moze bedzie ci troche lzej ,bo najgorzej to zamknac sie w sobie .Jesli nie masz z kim o tym porozmawiac ,pisz tu do nas ,nie wiem jak inni ale ja poczytam twoje komentarze .
No taka prawda że wiele osób nie ma z którymi można porozmawiać, rodzice żony i brat też to bardzo przeżywają i boją się o mnie wiec raczej ich pocieszam. Moja mam ma prawie 80 lat wiec nie będę jej dokładał, brat posłucha ale ileż można. Jakoś sobie dam radę, nie mówię przecież że straciłem wiarę, jest mi smutno że nie zostałem wysłuchany chociaż bardzo w to wierzyłem i proszę mi wierzyć że nie tylko NP była bo były inne modlitwy i msze o uzdrowieni i msze w naszym kościele. Proszę więc się nie dziwić jeśli mam jakiś żal, nie jestem… Czytaj więcej »
Robert, nikt tu się Tobie nie dziwi, i ja wiem, że Ci ciężko
Ty musisz żyć, jakiś cel jest, nikt Ci nie powie jaki, ale jakiś jest,
Trzymaj się, choć to w tej sytuacji żadne pocieszenie
Pamiętam o Tobie i o Twojej żonie w modlitwie
Dziękuję za pamięć i za odpowiedź, wiem że muszę dać radę bo żona przed śmiercią mówiła „damy radę” może miała co inne na myśli ale i tak damy radę.
W małej izdebce, tuż obok łóżka, z Różańcem w ręku klęczy staruszka. Czemuż to babciu mówisz pacierze? Bo ja w ich siłę naprawdę wierzę. Wierzę, że małe paciorki z dębiny moc mają ogromną, odpuszczają winy. Gdy zawiodą lekarze,gdy znikąd pomocy ja, grzesznik niegodny, korzystam z ich mocy. Pierwsza dziesiątka jest za papieża. Niech nami kieruje, Bogu powierza. Druga, w intencji całego Kościoła. Modlitwą silny wszystkiemu podoła. Trzecia za męża, co zmarł i jest w niebie, a może w czyśćcu, lub większej potrzebie. Czwartą odmawiam w intencji syna… Przy tych słowach – staruszka płakać zaczyna. Był dobry chłopak, lecz od ojca… Czytaj więcej »
Piękne
….bo nikt nie kocha tak jak Matka…
Bardzo dziękuję Radku, wiele razy już ten wiersz czytałam, jednak za każdym razem inaczej go czuję.
Dobrze by było, żeby przeczytały Wioletta i Czcicielka – może byłoby lżej?
Radku bardzo piekny wiersz ,jaki tytul tego wiersza ?i gdzie go znajde?
Czytajac ten wiersz zawsze placze
Dana a ja zawsze placze ,sluchajac piosenki Wioletty Willas o mamie ,same lzy sie cisna do oczu jak slysze ta piosenke zwlaszcza ze moja mama juz nie zyje i zmarla w wieku 63lata.Ten wiersz tez mnie bardzo wzruszyl ,jeszcze sie nigdy z nim nie spotkalam .Chcialabymzeby moj maz i moje dzieci go przeczytaly i napewno im dam do poczytania.
Irenko przepiekna piosenka dedykowana naszym Mamom.I tez mnie bardzo wzrusza.
Pozdrawiam Cie serdecznie 🙂
Piękne! Popłakałam się !
Życzę zdrowia dla mamy,pięknie jak córka modli się o nawrócenie mamy,bo zazwyczaj jest odwrotnie
To świadectwo jest mi bardzo potrzebne. U mojego męża stwierdzono nowotwór. Jest mi bardzo ciężko. Dziękuję za świadectwo.
Chwała Panu i Jego Matce!
Niezwykle świadectwo. Dużo zdrowia życzę.