Całe życie wydawało mi się, że nie jestem zły, ale tak naprawdę byłem tylko religijny. Wierzyłem, ale nie chciałem oddać życia Bogu. Chodziłem do Kościoła w niedzielę, ale do Sakramentów Spowiedzi i Komunii Św. rzadko przystępowałem – najwyżej kilka razy w roku. Zdarzało się kilka razy, że zaangażowałem się bardziej i w niektóre Święta bardziej zbliżałem się do Boga, po czym szybko o Nim zapominałem, aby żyć własnym życiem. Życie moje było beztroskie, lekkomyślne, pyszne, nieuczciwe wobec innych, pełne nadużyć i używek miękkich i twardych oraz nieczyste. Ukończyłem szkołę średnią 1994 roku i zdałem maturę, dzięki chwilowemu uniesieniu i nauce w ostatniej klasie technikum. Otrzymałem dobrą pracę, ale byłe w niej po jakimiś czasie niesolidny i nieuczciwy i straciłem ją w 2003 roku, popadłem w małe długi. Podjąłem się prowadzenia działalności gospodarczej, lecz głównym motorem napędzającym jej rozwój była moja pycha i brak rozsądku. Brałem zlecenia ponad miarę, żyłem ponad stan, miałem wiele na głowie, gubiłem się w finansach. Wydarzenia podczas prowadzenia działalności spowodowane moja lekkomyślnością oraz załamaniem rynku doprowadziły ostatecznie w 2008 roku do zadłużenia daleko ponad miarę moich możliwości spłacania. Przez kilka lat do 2017 prowadziłem działalność w kompletnych długach nie wiążąc końca z końcem tylko pogrążając się bardzie oraz krzywdząc kontrahentów i klientów oraz pogrążając także żonę. Żona nigdy mi tego nie wypomniała. Była zawsze ze mną i mnie wspierała w pełnym zaufaniu, że mi się uda.Wracając do spraw religijnych podczas tych wszystkich lat byłem aktywny religijnie, znany w parafii oraz wśród duchownych. Dwaj moi synowie zostali ministrantami w miarę jak dorastały, a córka wstąpiła do chórku kościelnego. Czułem potrzebę aktywnego ponadstandardowego uczestnictwa w życiu religijnym, ale prowadziłem jednak podwójne życie. Uwikłany w problemy nigdy nie mogłem całkowicie być człowiekiem czystego serca i bez wyrzutów sumienia przyjąć Komunii Św., co było dla mnie przykre, gdyż w sercu cały czas jednak wierzyłem w Pana Jezusa i pragnąłem innego życia. Przystępowałem do Komunii Św. po Spowiedzi, mając już plany i wymyślone kombinacje jak przetrwać następne dni, ale z uczciwością nie miało to wiele wspólnego. Miałem stany lękowe i często musiałem korzystać z farmaceutyków, aby niby normalnie funkcjonować. W 2017 roku w marcu postanowiłem , że postaram się zmienić, co często obiecywałem po Spowiedzi Św. w poprzednich latach bezskutecznie. Zbliżyłem się do Pana Jezusa, rozmawiałem z Nim o tym, że chciałbym moje dwa życia zamienić na jedno, że z tych dwóch wybieram to z Nim. Nie wiedziałem jednak jak to zrobić. Prowadziłem od tego czasu pomimo problemów dużo zleceń niestety niezdobytych uczciwie jeszcze w czasie transformacji mojej, lecz kombinując. Miałem ich naprawdę sporo i myślałem, że to dar i, że dzięki nim wyjdę na prostą. Przy sukcesach dziękowałem Bogu, jednak nadal byłem tylko religijny i przy porażkach nie potrafiłem już dziękować. Nie radziłem sobie z ilością pracy i pogubiłem się w finansach po raz trzeci w moim życiu na poważnie, ale tym razem z najmocniejszym skutkiem wszystko runęło w listopadzie 2017 roku. Już w wakacje 2017 roku przeczuwałem katastrofę i chciałem się ratować wyprowadzając środki z firmy, lecz postanowiłem trwać do końca wybierając jednak drogę uczciwą, co zostało wykorzystane przeciwko mnie. Dałem kilku klientom jesienią 2017 roku , których zdobyłem nieuczciwie możliwość rezygnacji polubownie z umów przez nich niekorzystnie podpisanych. Rozwiązanie to było z niekorzystnym wynikiem dla mnie, co jeszcze bardziej mnie pogrążyło i wobec reszty klientów postawiło w sytuacji bankructwa z olbrzymimi nowymi długami wobec nich. Wtedy po odmowie przez nich finansowania z powodu zaprzestania prac z mojej strony nadszedł dzień totalnego załamania i świadomości, że to koniec. Klienci zastraszyli mnie wspólnie w grupie sądami, prokuraturą oraz zniszczeniem w sieci. Będąc w złym stanie psychicznym udałem się do lekarza po środki przeciw lękowe psychotropowe, aby uśmierzyć stan, w którym się znalazłem, lecz nie zażyłem ich tego dnia. Była połowa listopada 2017 roku. Usiadłem przed komputerem w biurze i szukałem rozwiązania sytuacji zaglądając nawet na strony o sposobach i technikach zakończenia życia oraz o podobnych historiach. Wtedy podczas przeglądania takiej strony natrafiłem w wyszukiwarce na modlitwę „Jezu Ty się tym zajmij”. Odtworzyłem modlitwę w internecie i wysłuchałem jej cały czas płacząc gorzko nad swoim losem. Trwało to kilkanaście minut. Nastąpił pokój i całkowicie się uspokoiłem. Tego dnia już tylko pragnąłem czytać o Panu Jezusie. Wieczorem nadeszła myśl, aby wyznać w liście wszystko moim klientom, że moja firma upadła, przez moja wieloletnią lekkomyślność i złe gospodarowanie oraz życie. Poprosiłem o spotkanie oraz możliwość naprawy wszystkiego abym mógł stanąć na nogi i oddać długi. Minęło kilkanaście dni, podczas, których zajmowałem się zbliżaniem do Boga, czytałem byłem spokojny, czułem, ze cos się dzieje. Dużo się modliłem. W grudniu 2017 roku otrzymałem odpowiedź, iż zgadzają się Klienci na grupowe spotkanie za miesiąc po Świętach Bożego Narodzenia. Dostałem miesiąc spokoju. Cały ten czas poświęciłem Bogu. Udałem się do spowiedzi z całego życia i od tej chwili postanowiłem całkowita poprawę. Podczas przygotowań do spowiedzi od listopada 2017 roku będąc już prawie miesiąc z Panem Jezusem starałem się wszystko, co było w mojej mocy naprawiać i w wielkim zaufaniu robić zgodnie z wolą Bożą. Nie rozmawiałem z ludźmi o mojej przemianie poza moja, żoną. Robiłem wszystko, co mi mówiło serce. Modliłem się i moja żona także po kilka godzin dziennie. Zaczęliśmy czytać Brewiarz. Podczas rozmowy na koniec listopada jeszcze z jednym moim dostawca i wierzycielem, który okazał się być bardzo pobożny i po przejściach otrzymałem podpowiedź, aby odmówić Nowennę Pompejańską. Nie znałem tej modlitwy, ale powiedziałem o niej żonie i żona podpowiedziała dla nas intencję „ o bezpieczne przejście naszych problemów w naszym życiu”. Tylko tyle. Nie o wyjście długów ani nic nadzwyczajnego. Postanowiliśmy, że możemy nieść krzyż, ale aby nasze życie było z Panem Bogiem i bezpieczne tak jak w zasadzie do tej pory, bo dożyliśmy tej chwili, kiedy spotkaliśmy się z Nim ponownie i nas odnalazł. Modlitwę zakończyliśmy już w roku 2018. Cały czas wszystko robiliśmy w zawierzeniu Panu Jezusowi i tylko On był na pierwszym miejscu. Często uczęszczaliśmy do komunii Św. W listopadzie po modlitwie” Jezu Ty się tym zajmij” nie zapaliłem do tej pory ani jednego papierosa i nie piłem alkoholu, prócz kilku sytuacji spotkań rodzinnych, ale piłem mało i zupełnie inaczej niż kiedyś, kiedy uśmierzałem stres papierosami i alkoholem. Zapomniałem kompletnie o tabletkach przeciw lękowych, które przepisał mi lekarz. Martwiliśmy się dalej o wszystko, ale w pokoju. Nasze najmłodsze dzieci ( syn i córka ) miały w 2018 roku przystąpić do Pierwszej Komunii Św. Nasza sytuacja była beznadziejna. Na Boże Narodzenie w 2017 po Pasterce proboszcz zaproponował mi posługę Nadzwyczajnego Szafarza Komunii Św. Odebrałem to jako znak od Pana Jezusa, że mam kroczyć tylko tą drogą i za wszelką cenę się jej trzymać. Byłem religijny, znany, ale nikt poza spowiednikiem nie znał mojego życia prywatnego. Zastanawiałem się jak to możliwe, skoro jestem w takich nierozwiązanych problemach, powiązaniach z grupa klientów, którzy planują zagładę mojego życia. Że nie jestem godzien, ale będąc w wierze i 100 % zaufaniu nie odmówiłem Powiedziałem po raz kolejny tak Panu Jezusowi i dalej robiłem to, co odbierałem jako wolę Bożą. Przed każdą chwilą, czynnością, zadaniem, decyzja prosiłem Ducha Św. o pomoc. Pan Jezus cały czas był przed każdym zadaniem w moich myślach. Odmawialiśmy wiele modlitw z żoną. W grudniu pojawiały się pomimo deklarowanego spotkania groźby i podstępne propozycje ze strony Klientów abym kosztem innych jednym oddał, a innych pozostawił z problemami. Odmawiałem wszelkim nieuczciwym propozycjom, mimo gróźb z wielkim zaufaniu do Pana Jezusa i wierząc w Jego plan. W styczniu na spotkaniu klienci dali mi szanse i trzy miesiące na odbudowe firmy oraz wdrożenie planu zadośćuczynienia i spłaty wielkich zobowiązań wobec nich. Byli także Ci, którym odmówiłem wyłamania się z grupy i pogodzili się z tym biorąc udział w negocjacjach. Mijały trzy miesiące a ja mimo robienia uczciwych ofert i braku jakiegokolwiek kombinowania nie podpisywałem kontraktów i nie odbudowałem firmy. W kwietniu było zaplanowane ostateczne spotkanie. Po drodze były jeszcze dwa spotkania, co miesiąc, ale na nich pytany ze strony wierzycieli o postępy odpowiadałem prawdę, że nic się nie dzieje i nie mogę podpisać kontraktów. Nie wierzyli, ale dawali szanse do kwietnia i ani chwili dłużej. Myśleli, co sugerowali, że tak jak kiedyś kombinuje i nie spłacam starych wierzycieli, a ukrywam dochody, ale ja z tym zerwałem już dawno. Uczestniczyłem jednocześnie w studium i przygotowywałem się do posługi Nadzwyczajnego Szafarza komunii Św., którego posługę miałem rozpocząć po uroczystym ustanowieniu w czerwcu 2018 roku. Praktycznie bez środków, żyłem z dnia na dzień. Rozmyślałem też o majowej Komunii Św. dzieci, modliłem się i żyłem Eucharystią oraz Panem Bogiem jednocześnie robiąc codziennie to, co podpowiadało mi serce, że jest dobre dla innych i jest wola Bożą. Sprawy firmowe nadal jednak stały pod znakiem zapytania. Czułem jednak wielki pokój i zawierzałem każdy dzień z osobna Panu Jezusowi i Jego Przenajdroższej Krwi. Coraz częściej uczestniczyłem w Eucharystii oraz zacząłem wraz z synami służyć do Mszy Św. Pracowałem, robiłem oferty . Kilku kontraktów nie podpisałem w ostatniej chwili z powodu rezygnacji przez potencjalnych Klientów, ale nie uległem pokusie kombinowania, aby za wszelka cenę je podpisać. W kwietniu przed spotkaniem otrzymałem myśl, aby przygotować ugody z wierzycielami z rozpisanymi na kilka, kilkanaście lat ratami i na spotkaniu przedłożyć im jako jedyne możliwe rozwiązanie, gdyż nie mam innych możliwości, a nawet ta wydaje mi się nie możliwa na dzień dzisiejszy, wiec zaproponowałem, ze od końca maja będę spłacał raty, choć naprawdę nie widziałem, skąd na to wezmę środki. Zrobiłem to, co mi podpowiadało serce. W tym półroczu prawie żyłem wyprzedając wszystko, co uzbierało się wokół mnie przez te lata a wydawało mi się potrzebne. Żyłem tez dzięki zmianie decyzji jednego z Klientów, który mimo poznania mojej sytuacji postanowił, ze mną współpracować i pomagać mi, ale było to życie na styk. Po kilkunastu dniach już na początku maja 2018 roku wszyscy moi wierzyciele z grupy zgodzili się na ugody, które zaproponowałem. Wtedy uczestniczyłem już w codziennej Mszy Św., nie wiedząc możliwości przeżycia dnia bez przyjęcia Pana Jezusa do serca. Od kilku miesięcy z przyjemnością zgłębiałem Pismo Św. i literaturę religijną. Wcześniej próby czytania Pisma Ś kończyły się porażką. Byłem wolny i czułem się wolny od zmysłowych doznań, łatwo pościłem i modliłem się z przyjemnością. Czułem i wiedziałem, że cała moc pochodzi od Pana Jezusa i, że wszystko to On. Na początku maja podpisałem pierwszy kontrakt i otrzymałem środki na wykonanie pierwszych rat z moich ugód. W maju odbyła się Komunia Św. dwójki moich dzieci. W czerwcu zostałem ustanowiony Nadzwyczajnym Szafarzem Komunii Św. Moja cała rodzina została przemieniona i żyje w Bogu. W marcu i kwietniu odmówiliśmy z żona Nowennę Pompejańska także za nastoletniego syna, który był zagrożony w życiu i w wierze , aby się zbliżył do Pana Boga. Syn poprawił oceny na koniec roku i mimo deklaracji odejścia z posługi ministranta został ministrantem lektorem. Poznałem w tym czasie wspaniałych ludzi. Sytuacje spotykają mnie dobre i złe, ale wszystkie mnie cieszą i zamieniają się w piękne rzeczy. Przeszedłem wiele prób i Chwała Panu Jezusowi, który do nich dopuścił i mnie przez nie przeprowadził. Moje życie to teraz Jego życie. Jego wola jest moja wolą. Każdy dzień jest wspaniały, a codziennie doświadczam jego łask, natomiast każde cierpienie czy udręczenie ofiaruję Jemu. Nie wiem co dalej mnie spotka, ale jak mawiał Św. Jan Paweł II wczoraj już do mnie nie należy, jutro niepewne, tylko dziś jest moje. Całe życie ofiaruje Jezusowi Chrystusowi i zawierzam Jemu i Maryi, dzięki, Której wstawiennictwu stałem się nowym człowiekiem. Chwała Panu na wieki wieków. Amen.
Różaniec nas łączy! „Królową Różańca Św.” czeka na Ciebie. Dołącz❗Kliknij
Czasopismo kochających Maryję❗
Zobacz podobne wpisy:
Jakub: Podziękowanie Matce Najświętszej
Paweł: W drodze
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
2 uwagi:
1. Tylko osoba konsekrowana może dotykać hostii
2. Komunię powinno się przyjmować w pozycji klęczącej
cudowne świadectwo czytając je płakałam zdając sobie sprawę jaki Bóg jest wielki i dobry i jego miłosierdzie
jest ogromne i nigdy nie zostawia nas samych zawsze czeka aż do niego wrócimy pozdrawiam i błogosławię we wszystkich życiowych decyzjach
Bożena.Bóg jest wielki,cudowne świadectwo.Doskonale cie rozumię, wiem co przeżywasz ty i twoja rodzina jesteśmy z mężem w podobnej sytuacji a może jeszcze trdniejszej.Też własna działalnośc od 25 lat , przez w ciągu 20 lat nowy dom wybudowany,firma rozwinęta/ 3 sklepy/.w całym tym pędzie Bóg był ,Mryja , kościół, ale chyba nie na pierwszm planie, teraz wiem o tym.Od 5 lat wszystko zaczęło sie sypać /konkurencja, może byliśmy zmęczeni ciągłą gonitwą/. No i zaczeło się komornicy, licytacje itd.Było ciężko i smutno poprostu gdyby nie modlitwa/odmówiłam 8 nowenn/ modlitwy do Ojca Sw. Sw.RITY.ŚW. Józefa oczywiście do mojej Matki ukochane Maryji bez której… Czytaj więcej »
Było co czytac, oj było
Szcześć Boże
Nowenna zmienia ludzi na swój sposób. Jak bardzo się zawierzymy i nasze trudności oddamy Maryji i Jezusowi to nas otoczą swoją opieką a łaski będą spływać na nas i na rodzinę. Bóg po przez takie trudności w życiu , do których doprowadziliśmy sami sprawdza nas , otwiera serce i oczy co takiego źle zrobiliśmy i co robimy. A kłamstwo i kombinowanie to na krótką mete jest bo Szatan ci wszystko da aby cię odciągnąć od wiary i Boga. Za nim się zorientujesz to przeważnie jesteś na dnie. Ale najwidoczniej Bóg dopuszcza takie sytuacje żebyśmy się otrząśli z tego. U mnie… Czytaj więcej »
Serdeczne Bóg Zapłać za te słowa. Szczęść Boże.