Witam, mam na imie Artur, chciałbym podzielić się łaską Bożą którą otrzymałem za wstawiennictwem matki Bożej Pompejanskiej modląc się o uzdrowienie dla tata z ciężkiej choroby jaką przeszedł, raka pęcherza.
Na wstępie chciałbym opowiedzieć coś o sobie. Parę lat temu miałem monenty braku wiary, byłem strasznym pesymista, nic mi się nie udawało, brak pracy, pieniedzy, kłótnie w rodzinie itd. Poznałem kobietę, starszą ode mnie która ma dziecko. Jest bardzo wierzącą osobą tak jak jej rodzice, wspaniali ludzie. Ona otworzyła mi oczy na wiarę, zacząłem się modlić, chodzić do kościoła. Nie byłem osobą nie wierzącą choć czesto miałem monety zwątpienia w wiarę. Zacząłem pracować. Po jakimś czasie zaczęły się problemy z tata zdrowiem, tato zbadał prostate ponieważ mial problemy z oddaniem moczu, nic to badanie nie wykryło. Po ok roku tato zaczął oddawać mocz z krwią, kolejne badania ktore rzekomo nic nie wykazaly, leki na zapalenie pęcherza itp, tato leczył sie w naszym miejskim szpitalu, mieszkamy w małym mieście na wschodzie Polski. Po czasie objawy nie ustąpiły, tato zdecydował się na usg pęcherza, no i się zaczęło, stwierdzono guza o wielkości 4cm na 2.5cm. Lekarz uznał to za jakąś nie groźna zmianę nowotworową nie złośliwą. Skierował tata do szpitala na wypalenie tego. Oczywiście potem badania histopatologiczne po których okazało się że jest to niestety rak o dużej złośliwości i od razu postanowił wycinać pęcherz. Stwierdziliśmy wszyscy że po jednej diagnozie nie pozwolimy na takie okaleczenie tata, szukałem specjalistów od takich przypadków i się udało, znalazłem super lekarza urologa chirurga w szpitalu kolejowym w Lublinie. Udaliśmy się do niego prywatnie, on skierował tata do siebie do szpitala żeby pobrać próby do badań, dodam jeszcze że mama mojej narzeczonej zna sie bardzo dobrze na zielarstwie, wskazała tacie picie herbatki z wierzbownicy drobnokwiatowej dwa razy dziennie, juz po kilku dniach tato przestał sikać krwią. No ale do rzeczy, lekarz poprzez pobranie prób do badan stwierdził ze po tym wypalaniu nie ma praktycznie śladu ze wszystko się zagoiło ładnie. Przyszedł dzień odbioru wynikow niestety okazało się to samo, z tym że lekarz postanowił leczyć tata nową metodą podawania szczepionki na gruźlicę do pecherzowo przez pół roku. Niestety i to zawiodło, w trakcie tego leczenia zacząłem się żarliwie modlić do Boga prosząc go o uzdrowienie dla tata, termin operacji został wyznaczony na 19.12.2017r. Był dokładnie miesiąc przed operacją, moja narzeczona powiedziała mi o nowennie pompejanskiej, żebym zaczął odmawiać może już nie o uzdrowienie ale choć o pomyślny przebieg operacji, że nigdy nie jest za późno powiedziała. Zacząłem się modlić do matki Bożej pompejaniskiej mimo wszystko o uzdrowienie dla tata, dostałem od mamy mojej narzeczonej dwa kalendarzyki do zaznaczania dni modlitwy, dodam że ja nigdy nie modliłem się różańcem, nie potrafiłem tego robić, moja narzeczona wszystko mi opisała co i jak no i zacząłem. Gdy się modliłem pierwszy dzień mama mnie zobaczyła no i zapytała co ja robie, wytlumaczyłem jej wszystko no i mama postanowiła się modlić nowenna razem ze mną, ucieszyło mnie to, podczas modlitwy mama miała momenty zwątpienia ale ja jej pomagałem, tłumaczyłem.. mama też nigdy nie modliła się różańcem. Ja wierzyłem w to że matka Boża mnie wysłucha, wierzyłem w to że ta choroba tak paskudna jest po coś, powiedziałem do mamy ,, czy ty uważasz ze gdyby nie ta choroba to siedziała byś teraz z różańcem w ręku i się modliła, czy ja tak samo bym się modlił? ” mama przyznała ze NIE.. nadszedł dzień 8 grudnia, dzień łaski Bożej o którym dowiedzialem się też od mojej narzeczonej, powiedziałem do tata żeby klekał na kolana i modlił się o uzdrowienie tą godzinę, mama była w pracy ale mówiła ze będzie sie modlić w duszy, ja tak samo padłem na kolana i zacząłem się modlić, w myślach proszac Boga o jakiś znak ze jest przy mnie cokolwiek, pomyślałem o gołębiu ktory by usiadł na parapecie mojego okna, i stało się, usiadł i usłyszałem głos, głos którego nigdy nie słyszałem, że moje prośby zostaną wysłuchane, i ten gołąb odleciał, nie mówiłem o tym nikomu, nawet swojej narzeczonej. Tato przeszedł operację usunięcia pęcherza pomyślnie, wszystko się udało, tato bardzo szybko doszedł do siebie, po 7 dniach został wypisany ze szpitala, dodam ze tato przeleżał w,szpitalu przez święta, staraliśmy się go odwiedzać prawie codziennie, kawałek drogi mieliśmy do szpitala od domu. Po miesiącu kazał lekarz przyjechać po wyniki, usunęli tacie pecherz, prostate, i część węzłów chłonnych do badań żeby zminimalizować ryzyko przezutow, wskazał wykonanie przeswietlenia płuc. Tato odebrał wyniki po miesiącu, ja siedziałem w pracy w ten dzień jak na szpilkach, telefon od tata no i wszystko okazało się w porządku, żadnych przerzutow, węzły czyste, płuca tak samo choć tato pali papierosy nałogowo, zmniejszył troche ale na dzień dzisiejszy nie pali. Dziś tato wrócił do pracy, przyzwyczaił się do tej sytuacji, do tego woreczka, żyje jak normalny człowiek. Teraz jestem pewny ze Bóg jest ze mna, ze mnie wysłuchał, moich próśb. Teraz zadaję sobie to pytanie jak można nie wierzyć i nie kochać Boga ? Ja wierze ze matka Boża mnie wysłuchała, wstawiła się za mną i moim tatem u Pana Boga i otrzymaliśmy tą łaskę, tato też nie jest osobą która chodzi do kościoła ale ja czuję ze on tez uwierzył. Wiem że Bóg jest z nami, że prowadzi nas, że nas kocha i że to wszystko było po coś, to wszystko bardzo nas odmieniło. Prosiłem też o pracę, staram się do służb mundurowych, czekam już na badania. Nigdy nie jest za późno żeby się nawrócić i oddać się woli Bożej pamietajcie. Dużo pewnie ominąłem. Moja narzeczona powiedziała mi żebym dał temu świadectwo. Pozdrawiam
Zobacz podobne wpisy:
Izabela: Boże prowadzenie w chorobie nowotworowej
Monika: Modlitwa o zdrowie dla mojej mamy
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Arturze, dobrze, że odnalazles Boga i Jego Matkę. A przy okazji, masz wspaniałą narzeczoną 🙂 Szczęść Wam Boże