Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Wojtek: Uwolniony od kilku zniewoleń

5 1 głos
Oceń wpis

Niech będzie pochwalony nasz Zbawiciel Jezus Chrystus!

Drodzy bracia i siostry mam na imię Wojtek, mam 31 lat piszę te oto świadectwo aby się z wami podzielić moimi osobistymi przeżyciami po odmówieniu Nowenny Pompejańskiej.

Byłem zniewolony przez potworny gniew, przeklinanie, oraz tzw. szczękościsk. (Nie mogłem kontrolować uścisku swojej szczęki, budziłem się z bardzo mocno zaciśniętą szczęką, cierpiałem na to nawet za dnia co było bardzo niekomfortowe i przeszkadzało mi to w funkcjonowaniu życia codziennego.)

Nowenne Pompejańską odnalazłem przypadkowo w internecie dzięki Kś. Piotrowi Glass na youtube. (Tak! Tak! na youtube! a może wcale nie przypadkowo chyba Duch Św.tak mną pokierował)

Gdy dowiedziałem się że muszę odmawiać Nowennę codziennie bez przerwy przez 54 dni, niemal osłupiałem z wrażenia powiedziałem sobie w myślach przecież to niewykonalne do tego jeszcze 3 tajemnice… Wiedziałem że nie będzie łatwo, któregoś wieczoru leżałem w łóżku i powiedziałem sobie dobrze spróbuję.

Kochani moi swoją pierwszą Nowennę zacząłem odmawiać w intencji tego potwornego gniewu jaki nosiłem w swoim sercu a którego nie mogłem się pozbyć. Po kilku dniach odmawiania codziennie Nowenny poczułem w sobie jak mój gniew do ludzi, do rodziny jak i przyjaciół powolutku ustaje. Mało tego! cierpiałem jeszcze od kilku lub kilkunastu miesięcy na bardzo ciężkie niestrawności żołądka (zgage) przez którą bardzo często miałem problemy z zasypianiem.

Podczas odmawiania Nowenny Pompejańskiej a właściwie pod jej koniec całkowicie zapomniałem że cierpiałem na tę dolegliwość jaką była zgaga !!!

Prośiłem naszą Mamę Najświętszą Paniennkę o ratunek z tego zniewolenia jakim był gniew a dostałem więcej niż bym przypuszczał !

Po ukończeniu Nowenny czułem w sercu smutek i tęsknotę za obecnością Matki Bożej mało tego doświadczyłem i zauważyłem w sobie że ten gniew czyli zniewolenie nie ustało do końca. Nie wiedziałem co dalej robić, powtarzałem w swojej głowie i swoich myślach Panie Jezu! Matko Boża!? Co zrobiłem nie tak że moja Nowenna nie została wysłuchana i zniewolenie te do mnie powraca !?

Któregoś dnia lub wieczoru chyba też całkiem przypadkowo (heh poraz kolejny użyję tego zwrotu przypadkowo?) odnalazłem w internecie kolejną modlitwę Różańcową do Maryii rozwiązującej węzły. Poczytałem troszkę o tej modliwie i o jej cudownych właściwościach oraz o tym jak nasza Pani i Królowa pomaga ludziom w rozwiązywaniu ich problemów poprzez odmawianie tej modlitwy. Bez dalszego zastanawiania rzuciłem się w wir odmawiania tej modlitwy tym razem w intencji przeklinania. Po kilku dniach odmawiania tej pięknej modlitwy Różańcowej w moje myśli żaczął interweniować i udeżać nie kto inny jak sam… szatan. Zaczynałem wątpić w sens odmawiania tej modlitwy wmawiałem sobie, jestem już w połowie odmawiania (Nowennę do Matki Bożej rozwiązującej węzły odmawia się przez 9 dni) a tu nadal nic wręcz przeciwnie jestem juz prawie na ukończeniu a ja nadal klne jak szefc.

Po następnych kilku mieśiącach lub tygodniach (nie pamietam dokładnie ile dni upłyneło od tego czasu) przyjechałem z wizytą do moich rodziców (mieszkam za granicą) w odwiedziny i zaczęliśmy rozmawiać o tym że w naszej parafii kś. organizuje wyjazd do Portugalii na 100 rocznicę objawień Matki Bożej w Fatimie. Bardzo chciałem pojechać do tego świętego miejsca ale niestety wyjazd nie powiódł się ponieważ nie zgłośiła się odpowiednia ilość osób.

Gdy wróciłem z powrotem do Wielkiej Brytanii któregoś dnia gdy szykowałem się do wyjścia do pracy zadzwonił do mnie mój kolega i zapytał. Słuchaj niechciałbyś może lecieć ze mną do Portugalii na 100 rocznicę objawień fatimskich ??? Gdy to usłyszałem to poczułem się jakbym zderzył się czołowo z ciężarówką (Nikomu poza moimi rodzicami nie wspominałem o tym że chciałem tam pojechać) bez wahania zgodziłem się i zapytałęm się go kiedy kupujemy bilety lotnicze? Tak bardzo chciałem tam polecieć przyjąć do serca Pana Jezusa pod postacią Komunii Św. (Przystępuje do Komunii św. co niedziele cała moja rodzina jest bardzo wierząca) w ogóle tam sie znaleść to musi być cudowne doświadczenie w tak pięknym i świętym miejscu.

Polecieliśmy do Portugalii (piszę o tym ponieważ to wszystko jest ze sobą powiązane) wypożyczyliśmy samochód niedaleko lotniska i pojechaliśmy w kierunku fatimy jakieś ponad 350 km od miejsca gdzie się zatrzymaliśmy w hotelu.

Gdy dotarliśmy na miejsce nie było na placu miejsca aby się przecisnąc bliżej ołtarza takie były tłumy. Mój przyjaciel mówi do mnie Wojtek chodzmy wróćmy się troszkę wstecz ponieważ w tym miejscu jest za dużo ludzi i za duży scisk, odpowiedziałem mu nie po to leciałem i jechałem taki kawał drogi aby stać kilometr od placu na którym odbywała się Msza Św. Mój kolega się wrócił a ja zostałem sam pośrodku tych wszystkich obcych mi ludzi i tak stałem ponad 3-4 godziny.

W tym momencie zaczęla się walka dobra ze złem, od nóg czuję potworny chłód od kostki brukowej gdzie nie dociera światło słoneczne natomiast od góry słońce pali mnie okropnie w twarz a w głowie attakują mnie różnorakie myśli.(szatan) Myślę sobie wracam do swojego kolegi nie dam rady dłużej tak tu stać z bólu, ze zmęczenia i wyczerpania fizycznego, myślę sobie i tak nie dostanę się do Komunii Św. Nie przecisne się, nie ma szans!

głos w mojej głowie mówi mi Idz! Natomiast serce moje podpowiada Nie idz! Jeżeli teraz stąd wrócę do swojego kolegi to nie przyjmę w Komunii Św. Swojego Pana i Zbawiciela! Odpowiadam sam sobie zostaję i spróbuję! Nie poddam się!

Stoję tak i widzę kśięży z białymi parasolkami podającym najświętszy sakrament, stoją jakieś 15-20 metrów ode mnie, próbuję się przecisnąc i nic, nie jestem w stanie przejść dwóch metrów a co dopiero 15! W głowie znowu attakują mnie myśli daj sobie spokój i tak ci się nie uda! zaczynam wątpić że mi się uda co 5 minut udaje mi się zrobić krok do przodu z 20 kśięży których widziałem jakieś 20 minut temu zostało już niewielu widzę może kilku w zasięgu wzroku. Stoję już taki poddany i zdesperowany obracam swoją głowę w prawo i dostrzegam wolne przejście dosłownie lukę przez którą mogę przedostać się prosto do Pana Jezusa bez wahania udaję się tam mija mnie pewna kobieta płacząca zadaje sobie pytanie co się dzieje? Dlaczego ta kobieta płacze? Dlatego że nie udało jej się przedostać do Komunii czy może dlatego że udało!? Podchodzę bliżej dzielą mnie już jakieś 3 metry od Pana Jezusa stoi przede mną jakaś starsza pani a ja w myslach powtarzam sobie kobieto idz albo przesuń się ponieważ jeśli tego nie zrobisz to ja sam to za chwilkę zrobie.J

Po chwili ta kobieta przesuwa się i widzę już kśiędza chcę paść na kolana ale nie mogę ponieważ przed tym kśiędzem klęczy inna kobieta trzymajaca jego sutanny i modląca się dokładnie tak jakby tam stał Nasz Pan i Zbawiciel w czystej i samej postaci a nie kapłan!

Niesamowite!

Przybliżam się wyciągam dłoń i przyjmuję ciało Pana Jezusa na dłoń tak szybko jakbym się lękał że ktoś mi je za chwilę odbierze, przyjmuję do ust odwracam się i wolnym krokiem wracam powolutku do miejsca z którego początkowo wyruszyłem. Gdy zrobiłem kilka kroków coś mi mówi abym się odwrócił i raz jeszcze spojrzał na tego kapłana odwracam się a jego już nie ma! Po chwili zaczynają lecieć mi łzy i zaczynam płakać zadaję sobie pytanie co się dzieje ?!

Przeżyłem dokładnie to samo co tamta kobieta o której pisałem wcześniej, nie do wiary.

Kochani moi dlaczego o tym wszystkim piszę? o Nowennie Pompejańskiej o modlitwie Różańcowej do Matki Bożej rozwiązującej węzły jak i o mojej prywatnej podróży do Fatimy? Dopiero po dotarciu do domu po kilku dniach uświadomiłem sobie że moje wszystkie modlitwy i intencje o które prośiłem zostały właśnie spełnione i wysłuchane ale po jakim czasie i w jakim pięknym miejscu dla mnie to się stało? Zostałem całkowicie oczyszczony z diabelskiego zniewolenia! Dlatego proszę was módlmy i módlcię się wszyscy jesli cierpicie na różnorakie zniewolenia lub dolegliwości do Naszej Królowej i Naszego Króla i Zbawiciela Pana Jezusa i co najważniejsze to nie traćcie wiary!

Zrozumiałem aby nie oczekiwać rezultatów podczas odmawiania modlitwy natychmiast lub w połowie lub nawet po ukończeniu Nowenny Pompejańskiej i aby się nie zniechęcać bo o to własnie chodzi szatanowi, zostawmy to i powierzmy to w ręce naszej Królowej Matce Bożej a Ona tym się zajmie kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas i pora. I nie martwcie się, aby zostać oczyszczonym nie musicie jechac specjalnie do Fatimy tak się stało w moim przypadku oczywiście każdemu polecam to szczególne i Święte miejsce kto może tam sie udać i odwiedzić bo na prawdę warto.

Chwalmy i cieszmy się z tego jaki nasz Bóg jest miłośierny i dobry i jak bardzo mocno nas kocha tylko to od Ciebie zależy czy chcesz go przyjąc do swojego serca i pamietaj o tym że to właśnie nasz Bóg pierwszy wyciąga do nasz swoją pomocną rękę.

Pokój z wami bracia i siostry i do zobaczenia najpózniej w Niebie.

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

8 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Barbara
Barbara
01.07.17 10:19

Wojtek,piękne, niesamowite świadectwo o miłości do Boga. Przeczytałam go dwa razy.Łzy, wzruszenie. Też byłam w Fatimie, dwa tygodnie temu.Nie było to dokładnie na 100-lecie objawień, choć było to moim marzeniem.Jadąc na 1 dniową wycieczkę do Fatimy chciałam kupić dla moich najbliższych po różańcu i poświęcić je w Fatimie.Czym byłam bliżej Fatimy zwiększała się w moich myślach liczba osób które chciałam obdarować.Gdy już wybierałam różańce , ciągle nie mogłam wybrać różańca dla siebie bo uważałam że ten na którym się modlę jest najpiękniejszy, najbliższy memu sercu i pomyślałam że dla siebie nie będę kupować.Ale w trakcie wybierania tych różańców natknęłam się… Czytaj więcej »

Joanna
Joanna
30.06.17 17:12

Wojtek, jestes wspanialym, silnym czlowiekiem! Zawalczyles o siebie, bo chciales stac sie lepszym, szczesliwym czlowiekiem. I tak sie stalo. Maryja zaprowadzila Cie do Jezusa. Mnie, bo Ja o to goraco prosilam, tez zaprowadzila. Oddalam zycie Jezusowi i odtad doswiadczam niesamowitego prowadzenia. Laski splywaja na mnie jak” deszcz”. Doswadczam Boga nieustannie, choc tez walcze czasami ze zlem. Tak mi dobrze, bo jestem w kochajacych ramionach Ojca i Matki Maryi. Zachecam do odmawiania Nowenny, bo moje zycie po jej odmowieniu nabralo sensu, Maryja zaczela zmieniac najpierw mnie, a pozniej wszystko inne. Dziekuje Jezu za Twoja milosc i Tobie Maryjo!!!

BOŻENA
BOŻENA
30.06.17 09:06

Wojtek, dziękuję Ci bardzo za to świadectwo. Jest naprawdę niesamowite-takie rzeczy się zdarzają. Ja tez miałam podobne przeżycia z Panem Jezusem i jego Matką.Cieszę się, że inni tego też doznają. Jesteś młodym człowiekiem i szkoda, że wielu młodych ludzi nie myśli tak jak Ty. Dostałeś od Pana Boga wielki dar. Raz jeszcze dziękuję Ci za to świadectwo. Niech Ci Pan Bóg błogosławi a Matka Boża otacza płaszczem swojej opieki. CHWAŁA PANU.

Janek
Janek
29.06.17 21:36

Kochani. Nie ma cudownych modlitw. Mamy cudownego Boga. Jezus żyje i jest wśród nas. Nowenna Pompejańska zbliża do Boga. Jest rzeczywiście modlitwą nie do odparcia. Matka Boska wyprasza u Pana Jezusa Łaski. Polecam wywiady z Ojcem Witko na Youtube. Bardzo ważne jest Błogosławieństwo. Faktycznie jest tak proście a otrzymacie. Chcecie spróbować polecam Ojciec Witko Błogosławieństwo i przekleństwo na Youtube. Błogosławię

enia
enia
29.06.17 19:07

Swiadectwo które warto przeczytać

Marta
Marta
29.06.17 14:07

Niesamowite i wzruszające

Maria
Maria
29.06.17 13:31

Wojtek, Twoje świadectwo czyta się jak jakieś opowiadanie literackie. Do tego dochodzi wzruszenie. Cieszę się, gdy inny człowiek jest szczęśliwy. Też pragnę odwiedzić naszą Matkę w Pompejach lub Fatimie, ale boję się latać. Myślę sobie, że życie nad ludzi wierzących jest o wiele bogatsze od życia ateistów. Takie wzruszenia z bliskiego spotkania Boga i Jego Matki w tak świętym miejscu jak Fatima musi pozostać w sercu do końca życia. Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

Wojtek
Wojtek
30.06.17 01:08
Odpowiada na wpis:  Maria

Dziękuje za ciepłe słowa tęsknie bardzo za Fatimą, tam nad naszymi głowami po prostu było czuć obecność Boga żywego. Stojąc tak w tym tłumie oprócz mojego kolegi nie znałem tam nikogo a czułem się tak jakbym przebywał w gronie rodzinnym. Pozdrawiam serdecznie

8
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x