Szczęść Boże, mam na imię Justyna (na drugie Zuzanna ) i 9.10 ukończyłam moją pierwszą NP. Spadł na mnie deszcz łask i czuję się wręcz zobowiązana żeby o niektórych z nich napisać.
Największą łaską, którą otrzymałam jest uwolnienie od chorego przywiązania emocjonalnego do pewnej osoby. Byłam mega zakochana w chłopaku, który delikatnie mówiąc, zainteresowany nie był. Skutkiem tego przywiązania było stwierdzenie w maju depresji. Nadal chodzę na terapię, ale czuję, że jest mi już coraz mniej potrzebna. Zaczęłam przyjaźnie patrzeć na ludzi i moi bliscy mówią, że coraz częściej się uśmiecham. Co więcej, nauczyłam się nie brać odpowiedzialności za uczucia i emocje innych osób, a najważniejsze czego się nauczyłam to to, że Bóg nie jest magikiem, nie ingeruje tam gdzie z założenia potrafi działać człowiek, i ja to rozumiem tak, że jeśli od początku nie potrafimy się z kimś dogadać to znaczy, że nie powinniśmy z tą osobą wchodzić w zażyłości. W zasadzie tu mogłabym postawić kropkę, Chwała Panu, ale w trakcie nowenny była jeszcze jedna sytuacja, nieco bardziej skomplikowana i pokrótce ją opiszę.
Mam w bliskiej rodzinie osobę, która korzystała (jak się niedawno dowiedziałam) z „oferty” homeopaty i przez pewien czas miałam z tą osobą nie wiedzieć czemu bardzo nie po drodze. Kłóciłyśmy się, obwiniałam ją za moje różne niepowodzenia, ale najgorsze było to, że ona zachowywała się po prostu jak nie ona. Miała dziwne oczy, unikała kontaktu wzrokowego kiedy rozmawiałyśmy, wchodziła do mojego pokoju np kiedy się modliłam i przerywała mi, nawet głos się jakby lekko zmienił… nie pomyślałam wtedy żeby się za tę osobę pomodlić, bo wyczuwałam w niej zło (nie trzeba mieć umiejętności św. Faustyny żeby coś takiego wyczuć) i chciałam się tylko od tego oddalić. I myślę, że tu był mój pierwszy błąd, że zareagowałam na zło złem, nie próbowałam działać, pomóc… Odkąd zaczęłam odmawiać część dziękczynną nowenny zachowanie tej osoby zmieniło się w sumie wróciło do normalności a przede wszystkim zrezygnowała z tego pseudolekarza. Drugim błędem było, wynikające z mojego chorego przywiązania do wspomnianego na początku człowieka, informowanie go o całej sytuacji, pisałam do niego coś na kształt maili (teraz uważam to za szczyt naiwniactwa, wręcz głupoty z mojej strony informowanie o czymś takim obiektywnie patrząc obcą osobę, ale wtedy tego nie widziałam) opisywałam swoje uczucia itp. To że mu o tym pisałam, spowodowało jeszcze większe przywiązanie, mimo że z jego strony zainteresowania, nawet reakcji nie było. Nigdy potem nie zajrzałam w te wiadomości, usunęłam tamto konto i myślę, że ta osoba nie wykorzysta tego przeciwko mnie, ale sam fakt, że wciągnęłam go w taką sferę powoduje że czuję jakby moja przestrzeń swobody się skurczyła, bo jednak jest taki ktoś kto wie o mnie to owo. Łaską, którą dostałam w związku z tą sytuacją jest wybaczenie sobie.
Co do zupełnie pozytywnych aspektów nowenny to otrzymałam łaskę częstej spowiedzi, spowiadam się teraz raz na trzy tygodnie (kiedyś raz na dwa – trzy miesiące) i nawet ostatnio spowiednik powiedział mi: ,,Odpuszczam Ci Twoje lekkie grzechy” 🙂 Pamiętam, że tak lekko zrobiło mi się wtedy na sercu, ale bardzo staram się dostrzegać wszystkie moje przewinienia, nie popadać w samozachwyt, w taką zatwardziałość serca i już szykuję się do kolejnej spowiedzi 🙂
Na koniec chciałam dodać, że warto wytrwać do końca nowenny i nawet ze świadectwem warto poczekać ( też chciałam pisać swoje w połowie nowenny, ale wtedy na pewno byłoby o wiele bardziej przygnębiające) bo Bóg zawsze działa, czasami trzeba poczekać 🙂
Chwała Panu.
Zobacz podobne wpisy:
Kamila: Praca
Maria: Chwała Ci Maryjo Pompejańska!
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Ciekawe świadectwo i dojrzałe.Bóg z Maryją,to nasza ostoja,jeśli zwracamy się Nich,życie nabiera innych wymiarów,źli ludzie się wykruszają,lub „naprawiają”.życzę wielu łask i opieki bożej :)z Bogiem
Piekne swiadectwo. Bogu chwala. Niech imie Maryji bedzie na wieki blogoslawione.