O nowennie dowiedziałam się ponad 2 lata temu od koleżanki z pracy. Znalazłam się na życiowym zakręcie, straciłam pracę oraz rozstałam się z chłopakiem.
Postanowiłam pomodlić się w intencji znalezienia dobrego męża. Bardzo przeżywałam to rozstanie, w pierwszej chwili chciałam modlić się o powrót tego człowieka, ale poczytałam komentarze, gdzie ludzie odradzali takie intencje, bo zwykle były niewysłuchiwane i skoro ktoś odszedł, to znaczy, że tak jest lepiej. Chociaż kiedy odmawiałam różaniec w tej intencji, ciągle jego miałam przed oczami. Początki nie były łatwe, nie odmawiałam wcześniej różańca, myliłam się, gubiłam, rozpraszałam, ale wytrwałam do końca. Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam po miesiącu było to, że chłopak przestał się do mnie odzywać, po kilku następnych tygodniach dowiedziałam się, że spotyka się już z inną dziewczyną i jest bardzo w niej zakochany, a w ostatnim dniu odmawiania nowenny dowiedziałam się, że zaręczył się z tą dziewczyną po zaledwie 3 miesiącach znajomości. Wiedziałam już, że ten człowiek nie jest mi pisany. On ożenił się z tą dziewczyną. Teraz z perspektywy czasu widzę, że dobrze się stało, bo nasza relacja była toksyczna.
W trakcie odmawiania nowenny działo się wiele dobrych rzeczy, myślę że ta nowenna pomogła mi przetrwać trudny czas i dzięki niej nie popadłam w depresję. Spotkałam wiele życzliwych osób, pojechałam do Częstochowy – któregoś dnia zadzwonił brat i zaproponował wyjazd na Jasną Górę, dostałam też pracę, w której pracuję do chwili obecnej.
Modlitwę odmawiałam od lipca do września, w tym czasie przypada sporo świąt Maryjnych, interesujące jest to, że o poszczególnych etapach i wynikach procesu naboru dowiadywałam się w dniach, w których wypadały uroczystości Maryjne.
Miałam też jedno bardzo nietypowe zdarzenie w trakcie odmawiania nowenny (a może to tylko zbieg okoliczności?). Jako że nie miałam pracy, dużo spacerowałam po mieście i w ciągu dnia odmawiałam modlitwę w różnych kościołach. Któregoś dnia trafiłam do kościoła, który był remontowany, ale otwarta była kruchta, w której stały klęczniki i można było się modlić. Pamiętam, że to był poniedziałek, środek dnia, odmawiałam już wtedy część dziękczynną. W pewnym momencie, w tym remontowanym kościele, organista zaczął grać…. marsz Mendelsona.
Od tamtego czasu mijają już 2 lata, jak dotąd nie spotkałam swojej drugiej połowy. W moim życiu pojawiali się różni mężczyźni, ale żaden nie był tym właściwym. Trochę już tracę nadzieję, ale nauczyłam się, że nic nie dzieje się bez przyczyny, może jeszcze nie nadszedł mój czas.
Zobacz podobne wpisy:
Agnieszka: Nasza wojowniczka Wiktorcia
Nowenna pompejańska pomaga całej rodzinie
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
„Jeśli ktoś modli się o cierpliwość, czy Bóg mu ją daje, czy raczej daje szansę na bycie cierpliwym? Jeśli ktoś modli się o odwagę, Bóg daje mu odwagę, czy szansę na to, by był odważny? A jeśli ktoś modli się o miłość, czy Bóg sprawia że ludzie się zakochują, czy daje szansę na to, by się pokochali?”
Jest taka benedyktyńska zasada – ora et labora – módl się i pracuj. Modlisz się – super, a jaką pracę wykonujesz, żeby spotkać się ze swoim przyszłym mężem?
Przemyśl to 🙂
Agata jesteś mądra dziewczyną! Toksyczna relacja to najgorsze co może nas spotkać, wiem co mówię. Dziękuj Bogu ba kolanach ze nie zostałas żona tamtego człowieka. Uszy do góry, uśmiech i do przodu. Asekuracyjne napisz list do św. Józefa:-)
Powodzenia!!
Dlatego,że w relacji są dwie osoby i obie dokonują wyboru z kim będą,albo nie będą.Nikt (za nie) i im tego nie narzuci.
Skoro jest tak jak pisze Katarzyna to modlitwa o dobrego męża też chyba nie ma najmniejszego sensu. Wszystko zależy od wolnej woli.
dlaczego to tak zawsze jest ze w tych modlitwach o milośc, rzadko zostajemy wysłuchani i lepiej pogodzic sie z tym , ze ta dana osoba juz z nami nie bedzie ?