Z różańcem niemal od zawsze byłem związany. Może nie odmawiałem go regularnie, ale co jakiś czas do niego wracałem. Nowennę Pompejańską zacząłem odmawiać w lutym 2014 roku. Był to dla mnie i mojej rodziny dość ciężki okres obfitujący w choroby i nieoczekiwaną śmierć teściowej. Właśnie od tego momentu zdecydowałem się zbombardować Boga modlitwą za przyczyną Najświętszej Matki. Nie wszystkie intencje się spełniły (może jeszcze nie czas). Chciałbym złożyć świadectwo jednej z nich.
W październiku 2014 roku rozchorowała się nasza 94-letnia babcia, którą w lutym wzięliśmy pod opiekę po śmierci teściowej. Musiała niestety iść do szpitala z podejrzeniem zapalenia płuc. Spędziła tam 10 dni. Dzień przed wyjściem dostała ostrej biegunki, dlatego lekarze przedłużyli jej pobyt o jeden dzień. Babcię odebraliśmy w piątek w stanie dobrym. Niestety dwa dni później zaczął się koszmar, który zapamiętamy długo.W niedzielę biegunki powróciły ze zdwojoną siłą. Babcia bardzo osłabła, ciężko było jej dojść do toalety. Nadmienię, że pomimo swojego bardzo podeszłego wieku babcia do tej pory była nad wyraz sprawna fizycznie i umysłowo. Praktycznie wszystko robiła sama. Po tym wydarzeniu życie z niej uszło. Wzywaliśmy pogotowie, lekarzy z przychodni. Diagnoza – wyjałowienie organizmu po antybiotykoterapii, brać leki i czekać jak przejdzie. Były dni, że babcia była silniejsza, potem słabsza, ale biegunki nie przechodziły. Po 12 dniach lekarze się poddali. Babcia trafiła na oddział zakaźny. Tam stwierdzili, zakażenie bakterią Clostridium difficile, która najczęściej dotyka osoby w podeszłym wieku. Niestety lekarze powiedzieli, że tą bakterię ciężko wyleczyć, że będą nawroty itp. Właśnie w tym czasie zacząłem odmawiać Nowennę Pompejańską w intencji zdrowia babci. Po ok. 10 dniach babcię wypisali do domu, bez biegunek. Byliśmy pełni nadziei i jednocześnie lekko przerażeni co dalej. Babcia nie miała siły chodzić, była opuchnięta, krążenie bardzo słabe, nie ta sama pełna sił osoba co przed chorobą. Lekarze jednak zalecili jej, aby chodziła jak najwięcej, bo inaczej już nie wstanie. Dla nas to było przerażające. Oboje z żoną pracujemy, mamy dwóch dorastających synów, nie wyobrażaliśmy sobie jak to będzie, gdy babcia będzie wymagała 24 godzinnej w sumie opieki. Na pielęgniarkę nas nie było stać. Jeszcze na domiar złego w pokoju, gdzie babcia dzieliła pokój ze starszym synem, doskwierał grzyb, gdyż nasze mieszkanie ma tylko 38 m i dzielimy je w 5 osób. Wszystko oddaliśmy w ręce Pana Jezusa i Matki Najświętszej. Babcia po trochu odzyskiwała siły i chęć do życia. Nadmienię, że ani razu się nie skarżyła na to co ją spotkało. Przeżywała to wszystko w cichości. Po około 14 dniach koszmar powrócił. Wystarczyło kilka godzin ostrych biegunek, aby babcia wróciła do punktu wyjścia. Nie czekaliśmy długo. Wezwaliśmy karetkę i babcia trafiła z powrotem do szpitala. Tam już w sumie nie dali nam żadnej nadziei. Powiedzieli, że podleczą ją, wypuszczą i z dużym prawdopodobieństwem bakteria powróci. My nadziei nie traciliśmy. Było to w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. Babcię wypuścili dzień przed Wigilią, aby jak to stwierdzili lekarze mogła spędzić te ostatnie chwile z rodziną, gdyż babcia miała bardzo osłabione serce i krążenie. Zmienili trochę kurację, przepisali antybiotyki do domu i kazali babcię przywieźć jak się zaczną biegunki. Przez pierwsze dni pobytu w domu, babcia była leczona jak w szpitalu. Potem częstotliwość podawania leków lekarze kazali zmniejszyć. Babcia na powrót musiała „uczyć się” chodzić. Pomimo, że miała pieluchę, dzielnie prosiła, aby ją prowadzić do toalety. I tak mijały tygodnie, a babcia odzyskiwała coraz więcej sił. Wyliczyliśmy, że leków wystarczy do około kwietnia i tak czekaliśmy na dzień kiedy się skończą. Patrząc na to jak babcia doszła do siebie, byliśmy zaniepokojeni co to będzie jak te biegunki powrócą i znowu powalą tą biedną kobiecinę. Mijał tydzień odkąd babcia przestała brać antybiotyki, drugi, trzeci, potem miesiąc i… dzisiaj mamy sierpień, babcia nabiera sił na działce u córek. Pomimo przekonania lekarzy, że biegunki powrócą, nie powróciły, a babcia cieszy się dość dobrym zdrowiem. W lipcu obchodziła swoje 95 urodziny. Bóg lubi łamać schematy!
Nie było łatwo nam to wszystko znieść, nie mówiąc o babci. Często z żoną mieliśmy dość tego nocnego wstawania, nie wysypiania się do pracy, jeszcze prócz tego mamy chorego synka na ostre atopowe zapalenie skóry (cały czas czekamy na owoce Nowenny Pompejańskiej w tej intencji), który też wymaga pielęgnacji o każdej porze dnia i nocy. I jeszcze konflikt, który cały czas wisiał w powietrzu z córkami babci. I tutaj bardzo ważna uwaga dla tych, którzy chcą, aby owoce modlitwy były najobfitsze. Musicie wszystkim przebaczyć krzywdy jakie ktoś Wam wyrządził. W czasie tego całego zdarzenia dostałem takie natchnienie od Ducha Świętego, abyśmy przebaczyli ciotkom, że nas z tym wszystkim zostawiły, że nie chciały zaopiekować się swoją mamą po śmierci siostry itp. Początkowo nie było to łatwe, ale aktem woli przebaczyliśmy im i prosiliśmy Pana Jezusa, abyśmy umieli przebaczyć im również sercem. Sądzę, że dobry Bóg oddalił od nas ten żal, bo nasze stosunki z ciotkami się poprawiły, modlitwa została wysłuchana, a nasze życie duchowe wywróciło się do góry nogami. Oddaliśmy całe nasze życie naszemu Panu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi i Najświętszej Maryi. Chociaż w to zaufanie zły cały czas sieje zwątpienie, to jednak w chwilach najtrudniejszych uczymy się polegać tylko na Jezusie Miłosiernym i dziękować Mu za każdą chwilę życia, nawet tą związaną z cierpieniem licząc na to, że On wyciągnie z tego tylko dobro. A Matka Boża delikatnie prowadzi nas za rękę, cały czas mówiąc do nas „czyńcie wszystko cokolwiek mój Syn wam powie” Amen.
Zobacz podobne wpisy:
Małgorzata: Jest siła i moc i radość
Kryspina: spokój, obowiązek, łaski
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Przepiękne świadectwo ! Niech Dobry Bóg wam błogosławi za nie strudzoną pomoc , która niesiecie Babci. Chwała Panu.
Adamie, dziekuje Ci za swiadectwo..wlasnie ogladalam w Niemczech telewizje i uslyszalam, ze przyprawa Kmin rzymski jest bardzo wskazany do spozywania na choroby skory…nie wiem czy tez na skore atopowa ale sprobujcie poczytac.
Na wszym miejscu sprobowalabym napewno, albo sprobujcie oleju z czyrnuszki, kolejny specyfik, ktory polecany byl juz z czasow starozytnych Egipcjan..
Pozdrawiam serdecznie
Do Adama: atopowe zapalenie skóry można z powodzeniem leczyć dietą. Należy wykluczyć z jadłospisu wszystkie zboża, tj. produkty mączne oraz mleczne. Polecam wykłady na yt dr Ewy Bednarczyk-Witoszek.
Piękne i wzruszające Świadectwo,które uczy nas jak trwać w zawierzeniu i w miłości.
Niechaj Najświętsza Matka Boża Różańcowa nieustannie oręduje za Wami kochani,a Babunia cieszy się zdrowiem .
Króluj nam Chryste !
Nadzieja poddawana próbom – „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5)
Amen
Niech Bóg Wam wynagrodzi i nieustannie ma Was w Swojej opiece.
Jesteście WSPANIALI! , wszystkiego najlepszego dla Babci i dla Was
Adam…czytając Twoje świadectwo stanęły mi ( a rzadko się to zdarza ) łzy w oczach…Są jeszcze na tym świecie wspaniali, gotowi do poświęceń ludzie. W tym świecie pełnym znieczulicy Wasza rodzina to perła. Niech Wam i Babci Bóg błogosławi a także tym wszystkim innym biednym Babciom i Dziadkom, którzy nie mogą liczyć na nawet najmniejszą pomoc czy opiekę ze strony najbliższych.
Piękne swiadectwo, pelne miłości i wytrwałosci. Zgadzam się w 100% odnosnie przebaczenia. Ja podczas pierwszej nowenny mialam natchnienie, zeby przebaczyc tacie (choc inntencja jego nie dotyczyla) i mezowi – odbylam z nimi rozmowę. W kolejnej nowennie ,,męczyła” mnie mysl zeby powiedziec to tesciowej, ale zrobilam to w kosciele podczas mszy sw. Modlilam sie za przemiane mojego meza i zostala jeszcze jedna sprawa – przyszla mi podczas nowenny mysl ze powinnam prosic moja tescowa zeby ona pomodlila sie o nawrocenie swojego syna bo Maryi sa mile modlitwy rodzicow za dzieci. Ta, dla mnie troche trudna rozmowa jeszcze przede mna. Dodam jeszcze… Czytaj więcej »