Swoją pierwszą Nowennę zaczęłam odmawiać 23 listopada. Pierwsze efekty mojej modlitwy do Matki Bożej widocznie już po 3 dniach jednak z upływem kolejnych dni łaski, które otrzymałam zaczęły być dla mnie nieosiągalne, zupełnie tak jakby była to pomyłka.
Nie dość, że każda z nich obróciła się w pył to oprócz tego zaczęłam tracić wszystko na czym najbardziej mi zależało. Z każdym dniem było gorzej i jeszcze gorzej… Za cokolwiek się nie zabrałam kończyło się fiaskiem… Do teraz zastanawiam się czy była to frustracja złego? Czy to on ze swojego gniewu próbował odsunąć mnie od Matki Bożej czy to zbieg okoliczności? Nie wiem.
Kwintesencją mojego bólu był dokładnie 27 dzień mojej Nowenny…rano zostawił mnie Narzeczony, a wieczorem straciłam ukochanego Psa (po tygodniowej walce z jego nowotworem). Właśnie te 2 ostatnie przedstawione przeze mnie sytuacje totalnie wgniotły mnie w ziemie, głośno płacząc powiedziałam: ,,Widocznie tak ma być Matko Boża, przetrwam dla Ciebie, tylko nie zostawiaj mnie samej”.
Aktualnie jestem na 47 dniu Nowenny i szczerze? Widzę poprawę. Wszystko powoli zaczyna się układać, zupełnie jakby ,,odczarował” się los, jakby zmierzało do spełnienia intencji mojej modlitwy. Ufam Matce Bożej, wierzę, że jeszcze się ułoży. Trwajcie w swojej modlitwie, nie poddawajcie się.
Zobacz podobne wpisy:
Dorota: Wyleczenie z choroby
Bogumił: Zdrowie dla Żony-wysłuchana prośba
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Cierpiał strasznie, ale walczyłam o Niego do końca…Tak miało się stać…
biedne piesunio 🙁 jest teraz za tęczowym mostem i bawi się z moim zmarłym piesiuniem, który odszedł 2,5 roku temu 🙁
Dziękuję Ci Rafale, obiecałam sobie, że cokolwiek się nie stanie nie przestanę się modlić. To próba dla mnie i dla mojej wiary. Pozdrawiam.
Właśnie Siostro dobrze powiedziane , nie traćcie wiary , trwajcie , tak trzymaj Bóg i Jego Świeci są przy Tobie