To i ja napiszę.Ja,matka narkomana. Ku chwale Maryi i pokrzepieniu serc.
Dziś mija równy rok od dnia ukończeni mojej pierwszej Nowenny.
Pierwszej,bo teraz odmawiam już czwartą.Wszystkie,aczkolwiek różnie formułowane,w intencji syna uzależnionego od narkotyków.
W trakcie odmawiania tej pierwszej nasz dom zamienił się w istne ,,pole walki” o duszę naszego dziecka,Zły szalał,a z nim nasze dziecko.Nie starczyłoby tu miejsca na opisanie całej tej historii,moich wizyt u egzorcystów,zjednoczenia całej rodziny i przyjaciół w modlitwie,opisu naszego całkowitego powrotu do Kościoła i bezwzględnego,choć straszliwie wówczas trudnego zawierzenia Bogu i oddania syna i naszej rodziny Matce Najświętszej.
Pierwszą Nowennę odmawiałam prosząc o pomoc dziecku,tyle było problemów,że po prostu nie wiedziałam,który ,,wybrać” na temat przewodni.Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy,że narkotyki są AŻ takim problemem naszego syna.My Mamą odmawiałyśmy Nowennę,syn,dawniej dobry,czuły,kochany i wrażliwy stawał się potworem.W 24 dniu części błagalnej niespodziewanie…poprosił nas o rozmowę,popłynęła rozpaczliwa ,,spowiedź” narkomana.
Ściskałam w ręku różaniec i choć to może dziwnie zabrzmi,wołałam w duszy ,,Hosanna”,wiedziałam,że teraz,gdy sam poprosił o pomoc będziemy mogli wkroczyć do akcji,dla szczęśliwych ,którzy nie wiedzą co to nałóg wyjaśnię,że na siłę NIE MA SZANS pomóc uzależnionemu,on musi tej pomocy chcieć i tu jest największa trudność.
Na drugi dzień rano już dzwoniłam do katolickiej Wspólnoty Cenacolo w Jastrzębiu Zdroju ,w której w pocie czoła (dosłownie) walczą o swoje wyjście z nałogów(różnych) uzależnieni.Tam syn zgodził się leczyć.
Jeśli myślisz,drogi Czytelniku,że potem było już ,,z górki” to niestety -nie.Zły tak łatwo nie odpuszcza, nie mógł znieść,że wymyka mu się młoda,dobra,wrażliwa dusza,którą już prawie miał w łapskach,że w domu jest tyle modlitwy,że codziennie przystępujemy z mężem do Komunii św.,ze błogosławimy nieustająco nasze nieszczęsne dziecko (nieocenione porady Ojców egzorcystów),że nie wypuszczamy różańca z rąk…
Było coraz gorzej,z każdym dniem syn stawał się coraz bardziej wrogi i obcy.Miałam wrażenie,ze tylko ciało należy do niego,a w środku jest koś zupełnie inny.Zaprzyjaźniony ksiądz wspierał nas modlitwą i mądrymi radami.Modliły się siostry zakonne.Odprawiano Msze św.,także miejscu w którym wiele czasu spędził na modlitwie nasz Ojciec Święty.16 kwietnia 2013 r.nazajutrz po ukończeniu części dziękczynnej,w trakcie której tylko wiara nie pozwoliła nam oszaleć,również odbywała się tam Msza w intencji naszego syna.
Z boku ołtarza z portretu spoglądał na mnie Jan Paweł II.Kątem oka spojrzałam na Niego i zapytałam w duchu ,,I co Ty byś mi powiedział,gdybyś tu był?”…
Kiedy po przyjęciu Komunii zatopiłam się w modlitwie (każdorazowo ,,przekazywałam” mentalnie Ciało Chrystusa mojemu dziecku,które w tym czasie zapewne gdzieś ćpało) usłyszałam -w głowie,(bo na pewno nie w uszach!) słowa,,Wracaj do domu i nie martw się”.
Najpierw nie zorientowałam się co się wydarzyło,dopiero po chwili doszło do mnie,że znam ten głos,to był JEGO głos!!!Jana Pawła II.Młody,dźwięczny,bardzo ciepły…Łzy same popłynęły…
Wyszłam półprzytomna,nie wiedziałam gdzie idę, te słowa dźwięczały w głowie i prawie ją rozsadzały.Bardzo szanowałam i lubiłam Papieża,ale nie miałam do niego tak emocjonalnego stosunku jak wielu rodaków…I tu naraz ten głos…Od tego dnia,powoli zaczęło się wszystko układać,nie bez potknięć,chwil przerażenia,zwątpienia i łez.
Nowenna rozpoczęta 22 lutego ,w dniu św.Rity,niejako zakończona słowami Świętego JP II przyniosła owoce.
Syn z determinacją leczy się,wprawdzie już gdzie indziej,ale nieprzerwanie,z własnej woli i naprawdę ogromnej chęci wyjścia na prostą,mamy bardzo dobre relacje,od 11 miesięcy nie bierze tego przekleństwa (nie mam innego określenia na narkotyki!!!),wrócił do Boga i uwierzył, że warto Mu zaufać,bo przecież On może WSZYSTKO…
Po co więc moje kolejne Nowenny?By wytrwał.By Najlepsza Matka uprosiła u swego Syna trwałe i całkowite uwolnienie od nałogów.By Duch Święty prowadził i oświecał.Tyle jest intencji!
Co jeszcze?Pokój w sercu.Niespodziewane poukładanie i ponaprawianie relacji w rodzinie.I aż głupio pisać,bo nawet mi to przez myśl nie przyszło gdy przystępowałam do modlitwy-niespodziewana poprawa sytuacji finansowej.
Cóż Ci dać mogę,o Królowo pełna miłości…
Kochani,proście Matkę,nie zniechęcajcie się,zakochajcie się w Niej i w Jej cudownej Nowennie…Weźcie Ją za rękę,Ona nie odtrąci…
Matka Boga mnie wysłuchała.Czy to nie jest cud?!
Zobacz podobne wpisy:
Bożena: Syn uwolniony od narkotyków
Matka: Wyjście z nałogu
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
1 Koronka Do Bożego Miłosierdzia -ratuje duszę odmawiającego
2 Nowenna Pompejańska w konkretnych bardzo trudnych sprawach sam odmawiam i potwierdzam
3 Najsilniejszą modlitwą jaką w życiu odmawiałem 15 modlitw św Brygidy odmawia się cały rok, oczyszcza od wrogów całą rodzinę wiele innych łask, które tam są przyobiecane. Do końca życia będę odmawiał a byłem naprawdę ciężkim grzesznikiem.
Bardzo chciałabym się skontaktować z tą matką która tak wytrwale walczyła o swojego syna uzależnionego od narkotyków.Mam taki sam problem z córką 19 lat, uzalezniona od 13 tego r.życia,po ludzku nie widzę już nadziei ,codziennie zabija się heroiną.Proszę jesli Pani przeczyta proszę o kontakt. Halina 694416517
Chcę dołączyć swoje skromne zdanie i podzielić się moim świadectwem. Otóż kiedy wcześniej czytałam na tej stronie, świadectwa innych osób nie wierzyłam, że
–—-
Całość: https://pompejanska.rosemaria.pl/2014/04/krystyna-podchodze-do-modlitwy-z-wielka-radoscia/
Potwierdzam świadectwo Matki. Znam ją i sytuacje Rodziny. Dzięki jej świadectwu także przeszłam przez nowennę. Przede mną jeszcze długa droga do zwycięstwa, ale skutki nowenny już widać – choć zdarzają się trudne chwile. Matka wykonała tytaniczną „robotę” modlitwy i miłości> Dla Syna zrobiła wszystko. Słuchałam kiedyś długo w nocy relacji dzień po dniu walki o dziecko. Z łzami przezywałam i uświadamiałam sobie moc Złego i zwycięską moc różańca. Trudno uwierzyć w tę walkę> Przyznaję sprawdzałam opisy, osoby – bo to jest niesamowita historia cierpienie, nawrócenia, miłości i wiary, Matko, moja Przyjaciółko dziękuję Ci za to świadectwo, za rady i bezgraniczną… Czytaj więcej »
Dziękuję za to cudowne świadectwo. Dodało mi sił!
W moim mieszkaniu są dwa portrety Jana Pawła II -1-en kilimek, a 2-gi z aureolą świętego – do wyświęcenia w dzień kanonizacji, czyli 27 IV 2014 r. w Niedzielę Miłosierdzia Bożego – święta ustanowionego przez Polskiego Papieża. Gdy się modlę – czasem spoglądam na oblicze papieża i najczęściej uśmiecha się do mnie. Czasem bywa, że wydaje mi się, że jest czymś zasmucony – wtedy zastanawiam się co jest nie tak z mojej strony, w czym uchybiam, że jest ze mnie niezadowolony, dopytuję wtedy i zatanawiam się, szukjąc odpowiedzi, czego jeszcze Pan Bóg ode mnie oczekuje, co mógłby mi wyrazem swych… Czytaj więcej »
Czytałam i płakałam ze wzruszenia…
Bardzo ładne świadectwo.Aż łezka w oku się kręci.Z całego serca życzę zdrowia i tego, aby syn całkowicie z tego wyszedł.
Piękne swiadectw0 i ja czekam na moment kiedy mój maz alkoholik powie że chce sie leczyć. Ufam Matce Bożej i Panu Jezusowi, czekam cierpliwie i wierze że kiedyś też napiszę tutaj swoje świadectwo. Chwała Panu
Różaniec – nasza broń…. piękne świadectwo. Jeśli chodzi o to co usłyszałaś od Jana Pawła II… też raz przeżyłam cos takiego, modliłam się do Ojca Świętego, zatopiłam się w ciszę i nagle słyszę „Idź nie lękaj się , Twoja wiara Cię uzdrowiła” to było coś niesamowitego, wiem, że to nie były moje myśli tylko głos prawdziwy, realny…..
Niech prowadzi Cię kochana Duch Święty w dalszej drodze.
To jest CUD!!!
Przepiękne świadectwo! Wzruszyłam czytając je. Kolejna porcja niesamowitej mocy i energii we mnie wstąpiła by jeszcze bardziej uwierzyć w moc tej modlitwy, w moc w ogóle wiary i powierzenia całego swego życia Matce Bożej i Bogu. Dziękuję Ci za te piękne słowa.
Piękne świadectwo – ja też mam, na może miałam problemy z synem alkoholikiem. Bóg jeden wie ile ja przeszłam ile łez wylałam. Jest teraz dla mojego syna trudny czas(czas w odosobnieniu)ale ufam i wierzę,że to było mu potrzebne.Wierzę,że jeszcze napiszę tu świadectwo, bo jest lepiej. Matka Boża czuwa….