Chciałbym przedstawić moją historię dotyczącą mojej przemiany która dokonała się dzięki Maryi i panu Jezusowi. Otóż mam 17 lat i chodzę do liceum. Jeszcze kilka lat temu chodziłem do kościoła ponieważ musiałem, a moja wiara nie była zbyt wielka. Początek mojej zmiany rozpoczął się w gimnazjum. Zacząłem dostrzegać że mam wiele słabości, i rożnych lęków które utrudniały mi normalne funkcjonowanie.
Pisząc o słabościach mam na myśli takie trudności jak np. relacja z drugim człowiekiem czy wypowiadanie się co sprawiało, że byłem trochę zamknięty w sobie. To nie tak ze chodziłem do szkoły i z nikim nie rozmawiałem, ale zawsze gdy patrzyłem na innych dostrzegałem tą różnice. Postanowiłem to zmienić i zacząłem powoli wracać do Pana Boga. Nie wiem w jakim momencie to się stało ale nie żałuje. Modliłem się do pana Jezusa i przecudownej Matki Boskiej o pomoc, o to abym wygrał ze słabościami. W mojej przemianie oczywiście były zloty i upadki, nieraz wątpiłem że ktoś, tam na górze patrzy na nas i nas kocha. Czułem że nie wystarczająco modle się i proszę o te ważne dla mnie łaski. Aż kilka dni po nowym roku natrafiłem w internecie na świadectwo posła Artura Górskiego który pisał ze walczy z białaczką i modli się Nowenną Pompejańską. Zaciekawiony co to za nowenna, szybko znalazłem informacje o niej m.i na https://pompejanska.rosemaria.pl i następny dzień był moim pierwszym z 54 dni dniem Nowenny Pompejańskiej. I to już był cud, gdyż nigdy w życiu sam nie odmówiłem różańca.
W czasie odmawiania NP. zacząłem czytać Biblię, co było drugim cudem. Zadałem sobie pytanie: czemu mam tyle słabości, czemu nie jestem jak inni. I pewnego dnia pan Bóg mi odpowiedział: „Bowiem karci Pan, kogo miłuje, jak ojciec syna, którego lubi”(Prz 3,12) gdy to przeczytałem, od razu wiedziałem że to odpowiedź na moje pytanie. Zrozumiałem że pan Bóg karci człowieka, daje mu słabości i różne lęki, po to aby wrócił do niego i się zmienił na lepsze. Ale to był dopiero początek drogi do Pana Boga, Jezusa i Maryi.
Nowennę Pompejańską odmówiłem w intencji tego, abym potrafił się wypowiadać. Dla niektórych może się to wydać błahą sprawą ale dla mnie było to bardzo ważne. Bo to właśnie poprzez słowa poznaje się człowieka i jego charakter. W połowie nowenny znalazłem w szefce różaniec, wcześniej modliłem się na takim specjalnym różańcu w kształcie obrączki który dostałem kiedyś od babci. Myślę że to też była interwencja Maryi.
Świadectwa które są prawie codziennie dodawane dają naprawdę dużą siłę do tego, aby nie poddać się i nie ulec złemu. Ale motywacje czerpałem też poprzez słuchanie piosenek ks. Bartczaka na które też natrafiłem przypadkiem. Naprawdę świetne kawałki ten ksiądz tworzy! (Nawet starsze osoby zaczną w rytmie ruszać głową ;))
Gdy zbliżał się ostatni dzień nowenny zacząłem odczuwać to wspaniałe, a zarazem dziwne wrażenie wolności i radości. Czułem że mogę wszystko, bo pan Bóg mnie kocha. Na kilka dni przed zakończeniem NP> przypadkiem dostrzegłem na półce w domu książkę. Książka miała tytuł „Jezus uzdrawia w eucharystii”. Zaciekawiony zacząłem ją czytać. Była o mszy św o uzdrowienie w kościele O. Jezuitów w Łodzi
Dowiedziałem się z niej że w każdy ostatni poniedziałek miesiąca jest ta właśnie msza o uzdrowienie. Zerkam na kalendarz i co się okazuje? Że ów poniedziałek jest następnego dnia! Choć mieszkam w Łodzi, to moje uczestnictwo w tej mszy wydawało mi się nierealne. Lecz z Bożą pomocą wszystko jest realne i możliwe więc postanowiłem pojechać. Następnego dnia, po przestudiowaniu mapy Łodzi znalazłem się w kościele. Myślałem że będzie kilka starszych kobiet i tyle, lecz ku mojemu zdziwieniu kościół był zapełniony ludźmi, zarówno młodymi jak i starszymi. Wyspowiadałem się i uczestniczyłem w tej długiej a zarazem wspaniałej mszy. To ciepło i ta miła atmosfera robiły na mnie wrażenie. Następny szok (pozytywny) doznałem w czasie modlitwy o uzdrowienie. Do mikrofonu podchodziły kobiety i mówiły że ktoś dzisiaj jest uzdrowiony z czegoś tam, inny z jakieś słabości itp. aż nagle kobieta wypowiedziała słowa które dotyczyły mojej osoby. A mianowicie, że dzisiaj są uzdrawiane osoby które mają problemy z komunikacją (mniej więcej tak to brzmiało). Wiedziałem że to było o mnie.
Dnia 26 lutego zakończyłem Nowennę Pompejańską. Odmówiłem te 8100 zdrowasiek w 54 dni. 😉
Napisałem to świadectwo po to, aby motywowało ludzi do walki, bo wiem że każda taka historia daje dużego kopa za pomocą którego, człowiek może wrócić na właściwą drogę. Szczególnie polecam NP” młodym ludziom, gdyż dzięki niej Maryja może zdziałać cuda. 🙂
Paweł
Zobacz podobne wpisy:
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Też mam takie kłopoty, nie odmawiałam nowenny w tej intencji, ale dzięki odmawianiu stałam się bardziej odważna:).
A ostateczny rezultat? Pomogło Ci to w końcu czy nie?
Piekne swiadectwo 🙂
dziekuje z serca dziekuje.