30.12.2013 roku skończyłam odmawiać swoją pierwszą w życiu Nowennę Pompejańską i choć intencja się nie spełniła – w sensie oczekiwanym przeze mnie – to nie żałuję ani minuty, ba, ani sekundy którą poświęciłam na tę cudowną modlitwę. Sama zdziwiłam się, że modlitwa na Różańcu idzie mi z taką łatwością. Tym bardziej było to dziwne, że ja się nigdy jakoś specjalnie w Różańcu nie lubowałam, uważałam nawet, że to nudna modlitwa. I tak mijał dzień za dniem, dzień za dniem…
Zaczęłam część dziękczynną, oczywiście intencja nie spełniła się, zresztą ja nawet wybierając ją, miałam świadomość, że gdy zacznę część dziękczynną, to nie ma szans na „pozytywne załatwienie tej sprawy”. Początek więc części dziękczynnej nadal nie sprawiał mi problemów, ale już podczas jej trwania, okazja do spełnienia się mojego pragnienia nastąpiła.
Mijały kolejne dni, Nowenna zbliżała się ku końcowi a ja nadal nie mogłam mówić o wysłuchaniu mnie. Im bliżej było końca tym bardziej się zniechęcałam, tym trudniej było mi się zmobilizować, ja nie chciałam, żeby to się tak skończyło. A jednak odmówiłam całą Nowennę i koniec.
Wiedziałam, że w sumie wyniki tego o co prosiłam mogą przyjść po zakończeniu tej modlitwy, tym bardziej, że tak jak wspomniałam, intencja w której się modliłam, „rozpocząć” mogła się dopiero w części dziękczynnej. Jednak znowu się rozczarowałam, moje marzenie się nie spełniło. Prosiłam bowiem, o to aby obdarzono mnie i mojego męża darem rodzicielstwa, wyobraźcie sobie więc, jak bardzo przeżyłam kolejny zawód… Zaczęłam o tym wszystkim intensywnie myśleć. Ewidentnie nie radzę sobie z tą sytuacją. Kiedy widzę na ulicy matkę z dzieckiem do oczu napływają mi łzy, kiedy słyszę jak ktoś opowiada o swoim dziecku to pragnę, abym i ja mogła kiedyś tak opowiadać o swoim dziecku itd itd itd…
Co dzień wracam jednak myślą, do spokoju jaki towarzyszył mi podczas odmawiania Nowenny, uświadomiłam sobie, że Bóg i Matka Najświętsza są cudowni, i że jeżeli nie chcą mi czegoś dać, to widać mają ku temu jakieś powody, tylko że łatwo tak myśleć, trudniej z tym żyć. Miesza mi się poczucie posłuszeństwa Bogu z takim ludzkim a przede wszystkim kobiecym pragnieniem, aby zostać matką.
Kilka dni temu postanowiłam, że 19 stycznia rozpocznę kolejną Nowennę w tejże samej intencji. Dlaczego 19 stycznia? A no dlatego, że – być może właśnie nie powinnam tak robić, nie wiem, mnie po prostu będzie tak łatwiej – mój mąż pracuje w delegacjach,nie zawsze widzimy się wtedy, kiedy jest szansa na poczęcie, a kończąc część błagalną 14 lutego, być może będę już miała za co dziękować – czuję, że pogmatwałam sprawę, ale nie umiem tego lepiej opisać.
Faktem jest jednak, że dzięki Nowennie Pompejańskiej człowiek staje się silniejszy, spokojniejszy, kiedy odmawiasz Nowennę, czujesz jakby usuwały się przed Tobą wszelkie niejasności. Nie mówię, że przestajesz się martwić ot tak jakby z automatu, ale nie czujesz na pewno takiego naporu tych zmartwień. Gorzej jest z człowiekiem, kiedy przestaje odmawiać. Wtedy nie wiadomo co z sobą zrobić. I tu akurat automatycznie ma się poczucie, że się odsunęło od Maryi, a wcale się tego nie chce. Ta Nowenna wiąże z nią jak żadna inna. Człowiek czuje się jakby przytulony.
Tak jak mówiłam, odczułam wielkie rozczarowanie, kiedy się okazało, że moja prośba nie została wysłuchana tak jakbym tego chciała, żal też się pojawił, była też myśl, że może po prostu źle tę Nowennę odmówiłam. Nie wiem, wiem, że odmówię następną, namawiam też męża, żeby spróbował, oczywiście nie narzucam mu intencji, zachęcam tylko do odmawiania Nowenny, to jednak u niego nie takie proste, sam z góry już założył, że mu nie wyjdzie. Nie wiem co nas czeka, nie ma dnia żebym nie prosiła Najświętszych o wysłuchanie mego błagania. Dziś byłam w Kościele i… napłynęło do mnie takie dziwne przeświadczenie, że moja prośba zostanie wysłuchana, ale może po prostu tak bardzo tego chcę, że sama sobie to wmawiam, a z drugiej strony, czy takie myślenie, to nie odrzucanie Bożego Natchnienia??? Nie wiem jak potoczą się losy mojej małej rodziny, ale na pewno Wam o tym opowiem. Wiem jedno, Nowenna Pompejańska to SIŁA SAMA W SOBIE.
Was kochani bracia i siostry proszę, abyście czasem pomodlili się za moją małą rodzinę, tak aby ona się troszkę powiększyła.
Życzę Wam wszystkim dużo pogody ducha i nieustannego odkrywania dobroci w nas samych i innych ludziach w tym niedawno rozpoczętym Nowym Roku Pańskim.
Zobacz podobne wpisy:
Obrazki z Nowenną Pompejańską za darmo!
Medalik pompejański
Ja modlilam sie o zdrowie,strasznie sie balam bo bylo podejrzenie o raka,troche ta diagnozaa byla naciagana, ale i tak sie martwiłam.jak tylko zaczęłam nowennę to poczułam spokój i moje modlitwy zostały wysluchane.nawet nie fedac w połowie nowenny okazalo sie ze diagnoza była błędna,po przebytej operacji nawet lekarz był zdziwiony że tak wszystko ladnie poszło a stan narządów sie poprawił.Warto się modlić.Tam na górze ktoś o nas dba. Z Bogiem.
pomodlilam sie za ciebie do sw. Jozefa bo tam w jego sanktuarium w Kaliszu zawsze w kazda srode jest o 18 msza za wszystkie nadeslane intencje.
Natalio, nie poddawaj się. Módl się dalej wytrwale. Ja jestem nowicjuszką jesli chodzi o nowennę pompejańską. Odmawiam ją po raz pierwszy. Ale z przeczytanych świadectw wynika, ze Maryja obdarowuje nas swoimi łaskami nie koniecznie po zakończeniu odmawiania nowenny, ale w momencie który uzna dla nas za najlepszy. Ale z drugiej strony rozumiem Twoje zniecierpliwienie i tęsknotę za maluszkiem. Też tak miałam. Tak więc modl sie …..