Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Łucja: Nowenna pompejańska i odmiana życia

5 9 głosów
Oceń wpis

Nowennę Pompejańską odmawiam nieprzerwanie od 3 grudnia 2018 r. Za życia odmawiała Ją zmarła w 2018 r. mama. Gdy obraz Matki Bożej Pompejańskiej miał gościć w moim domu był to dla mnie impuls do Jej odmawiania.

Wiele intencji było wynagradzających wobec Osób, które skrzywdziłam (wiele się tego uzbierało, dla niektórych musiałam poświęcić więcej niż jedną nowennę), wiele dotyczyło Zmarłych i żyjących Członków Rodziny (pochodzę z trudnej paczworkowej Rodziny) oraz wiele Córki spraw oraz problemów bieżących. Odmawiałam po dwie czasem.

Zanim zaczęłam Ją odmawiać byłam kłębkiem nerwów, problemy się piętrzyły i wydawało mi się często, że nie dam rady żyć dalej. Skutki rozwodu były straszne. Gdzieś usłyszałam, że rozwód to bilet do piekła. Muszę się z tym niestety zgodzić. Samotne wychowywanie Córki stawało się coraz trudniejsze. Córka chorowała. Miała dwie operacje. Były wielkie długi. Problemy w pracy były straszne. Groziło mi zwolnienie z pracy. Myliłam się z przepracowania.

Uwikłana byłam w bardzo wiele ciężkich grzechów od wczesnej młodości. Chodziłam do kościoła, spowiadałam się dwa razy w roku, prawie nigdy nie przystępowałam do komunii, ale moja wiara była bardzo licha. Liczyłam tylko na swoje siły. Straciłam Dziecko, Rodziców i Rodzeństwo. Zagrożona byłam alkoholizmem. Ale z czasem, z kolejnym paciorkiem różańca, życie się zmieniało. Nauczyłam się spowiadać i wyrugowałam większość strasznych ciężkich grzechów. Staram się spowiadać regularnie.

Cieszy mnie pełne uczestnictwo we mszy świętej. Pogłębiam swoją wiarę każdego dnia czytając Pismo Święte i konferencje religijne. Powoli poprawiło się zdrowie, zniknęły prawie lęki i depresyjne myśli. Częściej jednak muszę odpoczywać. Znalazłam sobie hobby w czytaniu. Córka ukończyła studia, nie zeszła na złą drogę. Bardzo mi pomaga. Ja nie stoczyłam się, choć było blisko. Rozwiązują się sprawy z kredytem frankowym, a nawet poprawne stały się kontakty z byłym Mężem. Poza tym pojawili się dobrzy ludzie, na których mogę liczyć.

Lubię pomagać innym. Poprawiły się relacje z Członkami Rodziny. Mam też Przyjaciela, wprawdzie wirtualnego, ale mogę Mu powierzyć swoje myśli i lęki, co bardzo mi pomaga w chorobie, bo nie czuję się sama i nie mam najczarniejszych myśli, które towarzyszyły mi od rozwodu. Praca stała się mniej uciążliwa, choć jest ciężka i marzy mi się jej zmiana. Wiele spraw rozwiązywało się wręcz w cudowny sposób. Problemy się pojawiają cały czas, ale różaniec jest najlepszą obroną jaką znam.

Mam w sobie dużo spokoju i siły, by je rozwiązywać. Stałam się zupełnie inną osobą, choć nieuleczalnie chorą, po przeżyciach bardzo trudnych. Leki będę brać do końca życia. Ale mimo to z nadzieją patrzę w przyszłość. Dostałam nowe życie, za które dziękuję każdego dnia. Czuję się jakbym te sześć lat temu zrzuciła klapki z oczu i zobaczyła inny, lepszy Boży świat. Dziękuję Kochana Mateńko. Będę modlić się nadal, pewnie do końca życia…

Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Martyna
Martyna
06.10.24 21:58

Wszystkiego co najlepsze Łucjo, nasza Mama bardzo Cię kocha!

Anna
Anna
11.09.24 22:53

Piękne świadectwo! Wszystkiego dobrego!

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x