Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Świadectwo uzdrowienia

5 1 głos
Oceń wpis

Przed kolejnymi badaniami dwukrotnie odmawiałam Nowennę Pompejańską. 1 maj 2017 rok: Idę z ulgą na upragniony urlop bezpłatny, zmęczona pracą w szpitalu, pacjentami, widokiem śmierci. Wcześniej modliłam się, aby Pan dał mi odpowiedź co mam zrobić, ale nie odpowiedział. Tylko o to się modliłam, raz kiedyś.

13 maj 2017 rok: Modlitwa o uzdrowienie z Nabożeństwem Fatimskim, mój udział poprawny, na wszelki wypadek, procesja z Figurą Matki Bożej Fatimskiej.

18 maj 2017 rok: Budzę się z zawrotami głowy, jadę do szpitala, tam zostaję, mam coś w głowie.

22 maj 2017 rok: Kolejny rezonans. Jadąc na badanie widzę dwie siostry zakonne. Myślę – będzie dobrze. Podczas badania odmawiam pospiesznie Koronkę, Różaniec, wołam Św. Ritę ( od spraw trudnych i beznadziejnych – wówczas jeszcze nie wiedziałam, że 22 maja to dzień wspomnienia Św. Rity), bo za jej wstawiennictwem została uratowana kiedyś córeczka mojej koleżanki. Tak bym chciała, aby Pan spełnił moje prośby. Tu i teraz, szybko.

Dostaję sms, że modlą się za mnie, że będzie wszystko dobrze. Pokładam w tym nadzieję.

23 maj 2017 rok: Diagnoza: guz mózgu, złośliwy. „Uciekam ze szpitala”. Przepraszam tych, którym uczyniłam krzywdę. Nie chcę umierać niepogodzona. Czuję rozdzierający ból wewnętrzny, jutro moje urodziny.

24 maj 2017 rok: Najgorsze urodziny w moim życiu. Jestem w letargu. Pogoda piękna. Nie odbieram telefonów. Jestem trupem. Boże – proszę – żebym dożyła kolejnych urodzin. Patrzę na dzieci – ból nie pozwala mi płakać, patrzę na męża i sama nie wiem kto cierpi bardziej.

Siostra przywozi mi olej Św. Charbela z Libanu, obrazek, modlitewnik i film. Przekazane od osoby wierzącej w uzdrowienie przez wstawiennictwo Św. Charbela.

27 maj 2017: Modlitwa o uzdrowienie w Sanktuarium Matki Bożej w Skrzatuszu. Usłyszałam, że mam podziękować za choroby, za cierpienia. Próbowałam dziękować, ale ścisnęło mnie w gardle. Poszłam do kapłana. Pomodlił się nade mną, wezwał swoją asystentkę aby modliła się z nim. Kazał błagać Boga o cud, modlić się o cud do Św. Peregryna. Namaścił mnie swoim olejem św. Charbela.

28 maj 2017: Tata wyciąga mnie na siłę na spacer, może najlepiej do Skrzatusza. Leje deszcz. Idę pod Krzyż, pytam dlaczego i co mam robić. Cały świat płacze ze mną. Bezsilność mnie zabija.

31 maj 2017: Obrazek Św. Charbela stoi na szpitalnym parapecie. Biopsja mózgu. Słyszę komentarze o koronie cierniowej i Radiu Maryja. Boli mnie to. Swoje cierpienia utożsamiam z męką Chrystusa, przynosi mi to ulgę.

01.06.2017: Diagnoza: guz mózgu nieoperacyjny – za duży, by go usunąć – nie będą mnie operować, nie chcą „produkować” kalek. Czuję bezsilność, ale gdzieś na dnie serca jakiś dziwny spokój.

Wpadam w depresję. Stać mnie jedynie na wyjazd do Skrzatusza. Wstępuję do Sanktuarium, idę do źródełka , piję św. wodę. Tak codziennie. Martwa za życia szukam ukojenia. W kolejne dni zostaję na Litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa, potem codziennie biorę udział we Mszy Św. Przyjmuję Ciało Chrystusa. Zaczynam znajdować ukojenie i spokój dla zbolałego serca. Zaczynam słuchać Słowa Bożego. „Kazania są specjalnie dla mnie”.

Przychodzi wynik biopsji – jest niediagnostyczny.

Siostrze śni się Św. Charbel, ma kupić modlitewnik z koronką. Modlę się Koronką do Św. Charbela. Modlę się do Św. Rity, patronki spraw takich jak moja – beznadziejnych po ludzku. Odkryłam modlitwę : „Jezu Ty się tym zajmij „ – oddaję Jezusowi swoje zmartwienia, nie mam siły ich dźwigać. Znajduję ukojenie w tej modlitwie. Muszę często do niej wracać, jest jak lekarstwo p/bólowe. Odpoczywam w modlitwie.

24 czerwiec 2017: Kolejna modlitwa o uzdrowienie w Skrzatuszu. Podchodzę do Kapłana, modli się nade mną , namaszcza mnie innym świętym olejem. Moja modlitwa znacznie różni się od tej sprzed miesiąca.

Dostaję sms, że została zgłoszona intencja za mnie podczas spotkania : „Jezus na stadionie” z modlitwą o uzdrowienie z ojcem Johnem Bashaborą.

01 lipiec 2017: Oglądam transmisję z uzdrowienia na stadionie, potrafię już podziękować za cierpienie, jest o guzach mózgu. Podświadomie czuję moc uzdrawiania, ale nie wiem jak to interpretować. Granica pomiędzy „czuję”, a „wydaje mi się” lub „bardzo bym chciała” jest strasznie rozmyta.

Czekam na kolejne badanie. Dostaję sms, że modlą się za mnie w Asyżu u Ojca Pio.

05 lipiec 2017: Kolejne badanie. Nie odmawiam żadnych modlitw pospiesznie. Oddałam wszystko Jezusowi. Czuję spokój.

06 lipiec 2017: Wynik badania dobry. Zmiana nadal obecna, ale nie wykazano żadnych cech złośliwości. Jadę jak co dzień do Skrzatusza, dziś szczególnie po to, by ucałować Krzyż na górce i podziękować Matce.

Oświeca mnie, że otrzymałam najlepszy prezent urodzinowy od Boga. Prezent, który zmienił moje życie. Zgadzam się na wyjazd na wakacje.

Bieszczady dobre miejsce na modlitwę. Codziennie staram się uczestniczyć we Mszy Świętej, odwiedzam każdy napotkany kościół. Nie ustaję w modlitwach za wstawiennictwem Św. Charbela i Św. Rity. Odmawiam różaniec. Dziękuję Bogu za każdy dzień. W drodze odwiedzamy Jasnogórską Panią.

29.07.2017: Kolejna modlitwa o uzdrowienie w Skrzatuszu. Moja mama najpewniej natchniona Duchem Świętym maluje obraz Św. Charbela, przynosi go do poświęcenia, a dziś ku memu zdziwieniu po raz kolejny namaszczenie wszystkich wiernych olejem Św. Charbela. Pojawiają się także relikwie Tego Świętego jako jedne z wielu.

05.08.2017: Kolejne badanie. Jedziemy po nim do Częstochowy. Nieprzerwanie odmawiam Nowennę Pompejańską. Błagam Matkę o pomoc.

Po dwóch tygodniach otrzymuję wynik badania, jest stabilny. Nikt nie potrafi odpowiedzieć na co choruję. Odwiedzam jak co dzień Skrzatusz. Obejmuję Krzyż na górce – dziękuję Panu i Matce Miłości Zranionej za dobre wiadomości.

15 sierpień 2017: Uczestniczę we Mszy Świętej z ojcem Johnem Bashaborą.

Któregoś wieczora jestem jak zwykle w Sanktuarium Skrzatuskim na Mszy Świętej. Podczas Eucharystii mam uczucie ogromnego światła, nie oślepiającego lecz dającego wielki spokój, ukojenie, jakby Ktoś podtrzymywał mnie, zaopiekował się mną i dał ogromne poczucie bezpieczeństwa. Poczułam, że nie jestem sama , że Ktoś się o mnie zatroszczył i jest ze mną cały czas. Spotkałam żywego Boga. Przestałam się bać czegokolwiek.

01 wrzesień 2017: Modlimy się z siostrą w Warszawie na Eucharystii z uwielbieniem i uzdrowieniem prowadzonym przez Marcina Zielińskiego. Korzystam z modlitwy wstawienniczej. „Przy okazji” Pan Jezus uzdrawia wówczas moje bolące kolano.

17 wrzesień 2017: Pielgrzymka do Skrzatusza. Spotykam znajomą – Magdę – to ona dała mi tak duże wsparcie modlitewne, początkowo anonimowe. Przekazuje mi wiadomość o poznaniu, że zostałam uzdrowiona.

18 wrzesień 2017: Wracam do pracy. Jestem innym człowiekiem, napełnionym Duchem Świętym. Na nowo odnajduję sens swojej pracy. Przestaję myśleć o sobie.

Namawiam niewierzącego znajomego, chorego na raka ( odstawiono już mu wszystkie leki ), aby pojechał do Skrzatusza. Dowiaduję się, że odwiedził To Święte Miejsce. Poczuł siłę . Był wyraźnie przejęty. Po wizycie onkologicznej dostał jeszcze jedną szansę na nowy lek.

Zapisuję się na kurs ALPHA – nie chcę stracić „łączności z Panem”.

3 październik 2017: Koleżanka dowiaduje się, że ma raka macicy. Błogosławię ją olejem Św. Charbela, daję modlitwy do Św. Rity. Jest operowana. Z relacji lekarza zapowiada się chemia, prawdopodobnie może być przerzut do węzła chłonnego. Ona nieprzerwanie modli się do tych świętych, odwiedza także Sanktuarium w Skrzatuszu.

25.10.2017: Niedługo potem dostaję od niej sms: ”nie ma raka „.

28 październik 2017 r. Kolejna modlitwa o uzdrowienie w Skrzatuszu. Tym razem modlę się o nawrócenie bliskich mi osób.

4 listopad 2017: Na kursie ALPHA poznaję świetnych ludzi, odczuwam moc wspólnoty. Dzielę się z innymi swoimi przeżyciami. Wielkie przeżycia duchowe towarzyszą rekolekcjom w Górce Klasztornej. Podczas modlitwy o wylanie Ducha Świętego po raz kolejny czuję niezwykły aromat. To woń oleju św. Charbela.

22 listopad 2017: W szpitalu rozpoznano u kobiety nieoperacyjny nowotwór płuc. Ona chce się rzucić przez okno. Wręczam jej modlitwę do Św. Rity i Św. Peregryna. Po dwóch tygodniach przychodzi jej wynik biopsji – ma gruźlicę .

24 listopad 2017: Modlitwa o uzdrowienie. Przyjeżdża ze mną „połamana„ koleżanka. Ma mieć operację kręgosłupa. Na podstawie rezonansu wszyscy dziwią się, że jeszcze chodzi. Udaje nam się załatwić szybki termin zabiegu w ramach NFZ. Błogosławię ją olejem Św. Charbela. Zabieg udał się. Cały czas towarzyszy jej na sali obrazek Św. Charbela.

12 grudzień 2017: Zbliża się data mojego badania kontrolnego. Wraz z koleżanką przyjmuję sakrament namaszczenia chorych.

14 grudzień 2017: Dzień badania. Myślę: szkoda, że przypadł na ostatnie spotkanie kursu ALPHA. Badanie miało być o 16.00 . Z przyczyn niezależnych wchodzę RÓWNO o godzinie rozpoczęcia kursu ( gdybym na nim była ) – 18.45. Kontynuuję po raz drugi odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Odmawiam podczas badania część radosną i bolesną. „Widzę obraz” : pochylona nade mną Głowa Ukrzyżowanego Chrystusa w koronie cierniowej, pokrwawiona. Bardziej jest to uczucie niż moja wyobraźnia. Koniec badania. Wychodzę radosna. Wiem, że jestem uzdrowiona. Wiem, że inni modlili się za mnie. Na pewno nie byłam sama.

27 grudzień 2017: Wynik badania stabilny. Jadę w zimowy już wieczór by ucałować Krzyż na górce i podziękować Matce .

————————————————————————————————————————

Jestem lekarką, więc tym trudniej było mi przyjąć prawdę , że możliwy jest cud i że wszystko zależy od naszej wiary. Ale zaparłam się sama siebie. Zaufałam Bogu i Matce Najświętszej. Dokonał się cud mojego uzdrowienia fizycznego i duchowego. Dostałam odpowiedź na wiele pytań. Żyję na nowo, bo zmieniły się moje priorytety. Wiem jakie jest moje apostolstwo. Jestem przekonana, że uzdrowienie dokonuje się na każdej Mszy Świętej i zależy od tego jak wielką mamy wiarę , jak mocno jesteśmy gotowi przyjąć prawdę, że nic od nas nie zależy , że jesteśmy „własnością” Boga i On tylko może uczynić z nami co zechce, ale zawsze nas kocha. Jest przyjęciem prawdy o sile przebaczenia innym ludziom i mocy Eucharystii, prawdy o oddaniu Bogu wszystkiego co mamy i nieustającym dziękczynieniu za każdy dzień i każdą sytuację naszego życia, nawet tą najgorszą.

Chwała Panu i Matce Najświętszej!

MONIKA

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest

Zobacz podobne wpisy:

0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x